sobota, 21 listopada 2020


 Laurelin Paige - „Grzeszny zdobywca”



Biznesowe gierki, które przeradzają się w wielkie pożądanie.
Weston King wiele zawdzięcza swojemu przyjacielowi i wspólnikowi, Donovanowi. Pewnego dnia Donovan oznajmia, że ma dla niego kandydatkę na żonę. Weston musi ją poślubić dla korzyści biznesowych. Młoda Elizabeth chce ratować rodzinną firmę, którą kiedyś odziedziczy. Aranżowane małżeństwo wydaje się nieszkodliwym rozwiązaniem…


Po raz drugi w ciągu zaledwie paru minut poczułem się obrażony.
Kobiety zwykle nie reagowały na mnie lekceważąco. Nie przyglądały mi się obojętnym wzrokiem i nigdy nie przyprawiały mnie o zwątpienie. Powinna obrzucić mnie dłuższym spojrzeniem. Choćby dla zasady, żeby mi się przypodobać. W końcu to ja wyświadczyłem przysługę wszystkim tu zebranym – włącznie z nią.”

Czy wszyscy uwierzą w ich aranżowane małżeństwo?
Czy Elizabeth i Weston poczują do siebie coś więcej?

„Zadrżałam wbrew własnej woli. Dołeczki w jego policzkach były takie grzeszne... Rozpraszające, niepokojące i po prostu niegrzeczne. Próbowałam zachować się racjonalnie i uratować całą tę farsę, a tymczasem on zachowywał się, jakby nie mógł się już jej doczekać. Ja nie byłam jeszcze nawet pewna, czego oczekiwał.”

Twórczość Laurelin Paige jest mi bardzo dobrze znana. Jedne jej powieści podobały mi się, inne trochę mniej. Gdy zobaczyłam „Grzesznego zdobywcę”, zastanawiałam się, do której kategorii się zaliczy, moich ulubionych, nielubianych czy neutralnych. Tę propozycję mogę zdecydowanie zaliczyć do udanych. Bardzo podobał mi się pomysł na fabułę i to jak została poprowadzona akcja oraz zachowanie bohaterów względem siebie. Może i jest to jedna z banalnych, jednak fajnych historyjek, które sprawiają, że czytelnik w pełni może się przy niej zrelaksować i spędzić przyjemne chwile. Dostajemy humor, troszkę sarkazmu i sprzeczek, co daje wprost idealne połączenie. Jest to taka powieść, która pomaga się odprężyć i jak ja to mówię „odmóżdżyć” :).Autorka pisze językiem prostym i spójnym , a także wprowadziła moją ukochaną dwutorową narrację, dzięki czemu poznałam szczegółowo rozterki i uczucia bohaterów. Drażniło mnie troszkę to, jak wzajemnie robili sobie na złość i pomimo obustronnej niechęci to, co działo się w ich głowach to niezły rozpizdziel. Pani Paige przeniosła nas do świata pełnego pożądania, seksualnego napięcia i ten ich układ, który sama jestem ciekawa czy się uda. Przedstawiona tu opowieść już od pierwszych stron nas intryguje i sprawia, że czytelnik chce jak najszybciej skończyć tę książkę i dowiedzieć się, jakie będzie jej zakończenie, czy uda się bohaterom zrobić wszystkich w bambuko i wyprowadzić w pole tych, co trzeba. A zakończenie nieźle zaskakuje i sprawia, że czytelnik od razu ma chęć sięgnąć po kolejny tom, aby poznać dalsze losy bohaterów.

Jeżeli chodzi o Elizabeth, to odnoszę wrażenie, że troszkę zachowuje się jak rozpieszczona dziunia i snobka, ale jednak to tylko pozory, w głębi duszy jest całkowicie inną osobą. Natomiast Weston to playboy jakich mało, ale uwielbiam go i te jego teksty i pewność siebie. Jest bez wątpienia jedną z najbarwniejszych tu postaci. Donovan to kawał ch... dziada, coś czuję, że jeszcze nieźle on namiesza i sprawi wiele kłopotów.

Na tym zakończę moją recenzję, jeśli szukacie lekkiej i przyjemnej lektury na wieczór przepełnionej mnóstwem pożądania, tajemnic, intryg i kłamstw, dopełnioną odpowiednią dawką humoru, zachęcam Was do sięgnięcia po tę powieść, gwarantuję, że spędzicie przy niej miło czas. Ja czytając ją, świetnie się bawiłam i z ogromną przyjemnością, już za chwilę sięgnę po drugi tom, aby dowiedzieć się co będzie dalej. A Wam gorąco polecam poznanie twórczości Laurelin Paige, niekoniecznie musicie zaczynać od tej propozycji, aczkolwiek na pewno warto ją poznać.

Gorąco polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiece.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...