piątek, 6 listopada 2020

 

B. B. Reid

“Fear me”

Lake Monroe żyje w strachu. Jej dręczyciel właśnie opuszcza poprawczak i znowu pojawi się na korytarzach jej szkoły. Dziewczyna wie, że jej obawy są uzasadnione. Keiran Masters już 10 lat temu wybrał ją na swoją ofiarę.


Lake ma rację. Kieran nadal ma ją na celowniku. Jednak tym razem w sposobie jego dręczenia jest coś jeszcze, coś, czego wcześniej tam nie było. Pożądanie.


Jednak to, czego Lake nie przewidziała, to jej wewnętrzna walka i zmiana stosunku względem Kierana. Może się okazać, że między nimi jest coś więcej niż nienawiść i że Kieran skrywa mroczną tajemnicę, która będzie chciała w końcu ujrzeć światło dzienne. 


“Mam rachunki do wyrównania i to się wiąże z tobą. I tylko tobą.”


Tradycyjnie to moja pierwsza podróż z twórczością autorki i już teraz mogę stwierdzić, że na pewno nie ostatnia. Lubię czytać książki z różnych gatunków literackich, ale od jakiegoś czasu, zaczytuję się głównie w romansach i erotykach. Zawsze w lekturach szukam emocji i tego czegoś, co by mnie wkręciło na maxa i pozostawiło z mega rozdziawioną buzią. Ostatnio rzadko to się zdarza, ale kiedy sięgnęłam po pierwszy tom z cyklu Broken Love - “Fear me”, dostałam dokładnie to, czego oczekiwałam. To, że ta książka zdrowo mi przeorała mózg, to chyba mało powiedziane. Relacja hate/love, która została zawarta w tej opowieści, była brutalna i wręcz chora, ale zarazem świetnie przedstawiona. Nie było tu czegoś takiego, jak “nienawidzę cię”, a po jakimś czasie wielka i dozgonna miłość, a na samym końcu “żyli długo i szczęśliwie”. Ta książka jest tak popieprzona, że nawet nie wiem, jak dokładnie wyrazić to, co po jej przeczytaniu czuję. Na pewno jest to pozycja, która na długi czas pozostanie w mojej pamięci.


Ale po kolei. Mamy tu przedstawioną historię Lake i Keirana. Kurcze to, co się między nimi działo, nie raz mi jeżyło włosy na głowie, a na całym ciele czułam dreszcze. Kieran to osiemnastolatek z bardzo trudną przeszłością. Dręczy już od dziesięciu lat Lake, którą sobie wybrał na swoją ofiarę. Jest dla niej bardzo okrutny i znęca się nad nią w dużej mierze psychicznie, ale fizycznie też się zdarzało. Dlaczego akurat padło na nią? Tego Wam moi kochani zdradzić nie mogę, bo uwierzcie, że chcecie się, o tym dowiedzieć sami. Co do Lake to dziewczyna bardzo się boi Kierana, podporządkowuje mu się na każdym kroku, za co miałam ochotę ją zdzielić w łeb, ale z drugiej strony sama bym się bała i pewnie postąpiłabym podobnie do Lake. Nie wie, dlaczego to akurat na nią Keiran się uwziął oprócz tego, że chłopak myślał, że Lake go wrobiła, ale tajemnice powoli zaczną wychodzić na światło dzienne i nabierać całokształtu. 


Dlaczego Keiran pomimo tak młodego wieku, jest bardzo gniewnym nastolatkiem?

Co się w jego życiu wydarzyło?

Czy Lake poradzi sobie z jego nienawiścią, a może chłopak zacznie się do niej w końcu przekonywać?

Czy relacja z wrogiem, jest w ogóle możliwa?

Na te pytania uzyskacie odpowiedzi w tejże książce, chociaż nie wszystko będzie jasne.


“Od teraz bez mojej wiedzy nie robisz niczego. Będę wiedział, kiedy jesz, pijesz, a nawet kiedy oddychasz. - Popatrzyłam na niego, jakby wyrosła mu druga głowa. - Każda twoja chwila będzie moją. Twoje myśli, nadzieje, marzenia, to wszystko będzie moje. Zawsze będę wiedzieć, gdzie jesteś i co robisz. Jesteś moja… przynajmniej przez następny rok. - Uśmiechnął się drwiąco.” 


Autorka zdecydowanie potrafi wciągnąć czytelnika w swoje szpony. Zabrała mnie w przygodę pełną nienawiści, gniewu, chemii, przyjaźni, strachu, tajemnic, można też powiedzieć, że i miłości. Emocje wylewają się praktycznie na każdej kartce tej historii. Podczas czytania towarzyszyło mi tak wiele doznań, które ciężko opisać słowami. Pisarka zafundowała mi istny rollercoaster emocjonalny, po którym jest mi się ciężko pozbierać. Reid miała genialny pomysł na fabułę i akcje, które tu się pojawiają i zdecydowanie go wykorzystała w sposób, w jaki chciała, przez co wyszła jej naprawdę świetna i porypana historia. Język, jakim pisze autorka, jest spójny, buntowniczy, a zarazem lekki, dzięki czemu tego kolosa się czyta naprawdę szybko. Bohaterzy zostali wykreowani w iście znakomity sposób. Nie byli przerysowani ani idealizowani na siłę, jak dla mnie byli idealni. Przewija się tu troszkę postaci drugoplanowych, ale nie wszystkie z nich są tymi dobrymi. Trevora i Anyi wręcz nienawidziłam. Muszę Was uprzedzić, że w tej książce nic nie jest tak naprawdę jasne, tajemnica goni tajemnicę, a bohaterzy muszą sobie, z tym jakoś radzić. Dlatego cieszę się, że już za kilka dni wychodzi druga część, którą jest “Fear You” i mam nadzieję, że w końcu dostanę odpowiedzi na wiele innych pytań, które sobie jeszcze zadawałam podczas czytania. Jedyne czego mi zabrakło w tej pozycji to dwutorowa narracja, bo akurat w tym przypadku naprawdę chciałam wiedzieć, co siedzi w głowie Keirana.


Reasumując “Fear me” to pozycja must have dla każdego miłośnika relacji hate/love w książkach. Tu dostaniecie naprawdę prawdziwy opis tego gatunku. Nie ma zbędnego pieprzenia, czy jakieś cuda wianki, tylko najprawdziwsza mroczna relacja. Ja naprawdę jestem zadowolona z tej książki, ponieważ chyba po raz pierwszy dostałam ten zabieg opisany w taki sposób, w jaki powinno to zostać zrobione, także moje wielkie ukłony w stronę autorki, bo zrobiła to naprawdę genialnie.

POLECAM!


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.  

 

Wydawnictwo Kobiece 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...