poniedziałek, 2 sierpnia 2021

 

Angela Węcka

“Glow up”

[Patronat medialny]

“A może straciłam życie i na zawsze będę uwięziona w tym mieszkaniu jak w czyśćcu - za bycie zbyt odważną, za podjęcie wysiłku, za posiadanie marzeń?”


Zaskakujący romans w cieniu secesyjnych kamienic!


Marika jest zdeterminowana. Kupuje mieszkanie w bytomskiej kamienicy. Chce je odnowić jak najniższym kosztem i sprzedać z zyskiem. W tym celu zatrudnia lokalną firmę remontową. Nie przypuszcza jednak, że zamiast doświadczonego pana Stanisława do pracy stawi się Aleksander – młody brygadzista z talentem do odnawiania starych lokali i umiejętnością uwodzenia każdej klientki. Ale nie to jest najgorsze.

Dziewczyna ma dużo więcej problemów na głowie – zaczynając od kłopotliwej rodziny i niestabilnych finansów, na wymagającej szefowej kończąc. Z trudem realizuje swój życiowy plan, a obecność Aleksa tylko komplikuje sprawy. Im częściej mężczyzna się do niej zbliża, tym bardziej Marika jest przekonana, że nie może zaufać samej sobie.


W końcu miłość to coś, na co nie powinna sobie pozwolić.

Nie teraz, nie tutaj, nie z nim.


Wejdź do świata flippingu i przeżyj metamorfozę nie tylko zaniedbanego mieszkania, ale i samych bohaterów! 


“Widzę w tobie kobietę, która musiała sobie radzić z jakimś wielkim gównem i została z nim sama. Pozwól mi sobie pomóc.”


To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Wiem, że Angela na swoim koncie ma już wydane inne powieści, ale jeszcze nie miałam okazji żadnej przeczytać. Pewnie kiedyś je nadrobię. “Glow up” to historia pełna emocji, które autorka świetnie uchwyciła. To również opowieść Mariki, która najniższym kosztem, próbuje wyremontować mieszkanie i je sprzedać z zyskiem, w jednej z bytomskich kamienic. Wynajmuje ekipę remontową, a jej brygadzistą okazuje się mężczyzna, z którym główna bohaterka miała kiedyś spięcie. 

Jak się potoczy ich znajomość?

Czy po skończonym remoncie Marika i Aleksander rozejdą się w różne strony?

Na te pytania dostaniecie odpowiedzi w tejże książce.


Ogólnie cały zarys fabuły był fajny i przemyślany, przez co tę lekturę czytało się bardzo szybciutko. Bohaterzy to osoby jak najbardziej prawdziwe i nie czuć tu ich fikcyjności. Są wręcz naturalni. Marika to dziewczyna, która interesuje się fotografią i pracuje w tym zawodzie. Została wychowana przez ciotkę, z którą nie miała łatwo i podejrzewam, że to właśnie przez to była niemiła. Muszę się przyznać, że czasami jej zachowanie bardzo mnie irytowało i to jak się odzywała, ale da się na to przymknąć oko. Co do Aleksandra, to taki z niego lowelas, ale go polubiłam. Też był trochę denerwujący, ale koniec końców bohaterzy przeszli metamorfozę i wręcz ich uwielbiałam. Książka podzielona jest na VI części i jest tam narracja dwutorowa, dzięki której możemy ich lepiej poznać i dowiedzieć się, jak wyglądało ich życie i jak wygląda teraz. Chemia między bohaterami jest odczuwalna na kilometr, ale starają się przed nią bronić. Muszę tu wspomnieć, że Angela, tworząc tę książkę, dała nam  zupełnie coś nowego i życiowego, czego jeszcze nie czytałam i czego mi brakowało na polskim rynku wydawniczym. Lubię czytać powieści, których akcja dzieje się w Polsce, ponieważ w tym akurat przypadku autorka idealnie oddawała cały klimat. Przedstawiła nam także flipping, czyli kupno i sprzedaż mieszkań, to jak wyglądają remonty i ile stresu to kosztuje.


W “Glow up” Angela również poruszyła pewne tematy, które uważam, że świetnie pokazała. Znęcanie się psychiczne, presja, problemy, ucieczka i na koniec walka o samą siebie. Autorka w tej opowieści tak naprawdę wie, co robi i co chciała czytelnikowi przekazać. Język, jakim pisze, jest lekki i spójny. Słowem pisanym potrafi wciągnąć do świata, który sama wykreowała i stara się czytelnikowi przedstawić wszystko od tak zwanej poszewki. Nie raz mnie ta historia zaskakiwała, poruszała i wywoływała uśmiech na mojej twarzy.


Jeszcze tak na koniec muszę napisać, że okładka jest po prostu obłędna. Jest przyciągająca i ma w sobie to coś, że ciężko obok niej przejść obojętnie. “Glow up” to pozycja rzekłabym obowiązkowa dla tych, którzy chcą odnaleźć w książce powiew świeżego powietrza i czegoś nowego, czego chyba jeszcze nie było. Ja podczas tej lektury bawiłam się świetnie i spędziłam miło czas. Nie pozostaje mi nic innego, tylko Wam tę historię polecić, bo naprawdę warto :)


Kasia


Za egzemplarz do recenzji i możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękuję autorce i Wydawnictwu Spisek Pisarzy.

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...