piątek, 30 lipca 2021

 Ludka Skrzydlewska - „Opiekunka”
[Patronat medialny]


Życiem siedmioletniej Josie Spencer nieoczekiwanie wstrząsa tragedia - zamordowani zostają matka i ojczym dziewczynki. Pocieszenie daje jej jedynie obecność ukochanej opiekunki. Reese Anderson, dwudziestodwuletnia studentka psychologii, bardzo mocno angażuje się w opiekę nad osieroconym dzieckiem. Do tego stopnia, że dla jego dobra jest skłonna zataić przed policją fakty, które mogłyby ściągnąć na Josie uwagę sprawców napadu.

Gdy do Los Angeles przylatuje biologiczny ojciec dziewczynki, Reese pomaga mu w nawiązaniu kontaktu z córką. Nie jest to proste - Owen nigdy nie chciał być obecny w jej życiu, więc Josie nie zna ojca i trochę się go obawia. Sytuacji nie ułatwia to, że mężczyzna nie do końca ufa Reese, a ona z jakichś przyczyn trzyma facetów na dystans. A jednak, chociażby ze względu na Josie, tych dwoje będzie musiało odłożyć na bok uprzedzenia i zbliżyć się do siebie. Bo niebezpieczeństwo wciąż czyha...


„Muszę się ogarnąć i zbliżyć do Josephine, jeśli chcę jakoś poprawić nasze stosunki, jednak nie wiem, jak się za to zabrać. Ciągle się boję, że zachowam się nieodpowiednio, czym ostatecznie ją do siebie zrażę, ale nie mogę bez końca ukrywać się w gabinecie.
Jakby tego było mało, Reese Anderson nie może mi wyjść z głowy. To tylko gówniara, która dobrze dogaduje się z dzieckiem, bo sama wciąż trochę nim jest, usiłuję przekonać samego siebie, co niespecjalnie działa.”

Kto stoi za zabójstwem rodziców Josie?
Czy dziewczynce grozi niebezpieczeństwo?
Czy Owen zdobędzie serduszko córeczki?

„To, co powiedziałem jej poprzedniego wieczoru, nie ma nic wspólnego z moją nieumiejętnością poruszania się w związkach. Po prostu chcę zrozumieć tę dziewczynę, a im bardziej próbuję, tym mniej mi się to udaje. Wiadomo, że rodzice mogą się poświęcać dla swoich dzieci, ale ona? Dla całkowicie jej obcej siedmiolatki? Mogłaby teraz spędzać wakacje z rodziną albo na jakimś wyjeździe, a woli siedzieć tu z Josephine i ze mną, chociaż wyraźnie za mną nie przepada. Więc dlaczego to robi? Jaka jest jej motywacja?”

Połączenie fajnego romansu i lekkiego kryminału... czy to się w ogóle może udać? Oj tak zdecydowanie! I Ludka Skrzydlewska nam to udowadnia w swojej najnowszej powieści - „Opiekunka”. Kurdę, ta historia była naprawdę dobra, słodka, urocza, zagmatwana, a do tego nutka dreszczyku, no ja pikole, czego można chcieć więcej?! Nie będę ukrywała, że autorka tą propozycją bardzo mnie zaskoczyła i to oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu, już we wcześniejszych jej powieściach zawsze jakiś dodatkowy mocny efekt był, ale tu... po prostu wow! Fabuła jest idealnie poprowadzona, widać, że autorka zrobiła bardzo dokładne rozeznanie na temat psychologicznych podejść do dziecka po traumie, jest to historia, w której nie ma czasu na nudę, ciągle się coś dzieje, a to, co tu otrzymujemy to istna petarda. Autorka spuszcza na nas bomby jedna za drugą, dzięki czemu, ja, aby dowiedzieć się zakończenia tej historii dosłownie przez nią przefrunęłam, kartki przelatywały mi przez palce, a byłam jej tak bardzo ciekawa, że nie chciałam jej odkładać nawet na chwilę. Do samego końca nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać i kto za tym wszystkim stoi i czego chce od tej rodziny, oczywiście miałam swoje podejrzenia, jednak co chwile miałam mydlone oczy i już sama wątpiłam, czy to, co uważam za słuszne, rzeczywiście takie jest. Fakt, że tę opowieść czytałam dwa razy, utwierdził mnie tylko w przekonaniu, jak dobre są losy Owena i Reese, a do tego mała słodka Josie, która zdobędzie serce każdego czytelnika, jak na siedmiolatkę jest naprawdę bardzo dzielna, szczególnie po tym, jaką miała ogromną traumę.

Ja jestem tą powieścią zachwycona i dzięki tej propozycji tylko utwierdziłam się w przekonaniu, jak dobry jest pisarski warsztat Ludki. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na kolejne propozycje autorki, które wiem, że już niebawem trafią w nasze ręce. Was gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę i inne powieści autorki, ponieważ gwarantuję Wam, że się nie zawiedziecie. Jeżeli lubicie piękne historie doprawione dreszczykiem niepokoju i niebezpieczeństwa to ta propozycja jest zdecydowanie dla Was!

Gorąco polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki i objęcia patronatem dziękuję autorce oraz Wydawnictwu Editio Red.



1 komentarz:

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...