czwartek, 22 lipca 2021

 Sarah Brianne - „Angel”
Made men #5
[Patronat medialny]

Będzie ją ochraniał syn samego diabła!

Kiedy Adalyn po raz pierwszy zobaczyła Angela, wydał jej się wcielonym demonem. Kobieta przypuszczała, że ten facet oznacza same kłopoty, a jego niewinne imię nie ma nic wspólnego z prawdziwą naturą. Nie myliła się.

Angel był synem człowieka, który wyrządził Chloe krzywdę, pozostawiając na jej twarzy blizny. Mimo że ten mężczyzna już nikomu nie zagrażał, pamięć o tym, co zrobił, wciąż była żywa. Angel nie może od tego uciec, choćby chciał.

Gdy Lucca proponuje mu, żeby ochraniał Adalyn, nikt nie rozumie tej decyzji, a w szczególności sama zainteresowana. W końcu Angel jest synem byłego szefa wrogiej mafii i najprawdopodobniej ma ukryte motywy. Adalyn nigdy nie powinna o tym zapominać.

Za jeden pocałunek może zapłacić życiem.


„Boże, ustrzeż mnie przez tym mężczyzną – modliła się, kiedy szedł wolno w jej stronę niczym piękny, mroczny anioł, przewiercając jej duszę na wylot.
Oddech znów uwiązł jej w gardle, kiedy uniósł dłoń, przykładając do ust długi, wytatuowany palec, a spomiędzy jego warg wypłynęło niemal bezgłośne „cii”, słyszalne tylko dla niej.
Kurwa, już po mnie.
Żadne modlitwy jej nie ocalą. Bóg zdecydowanie nie ochroni jej przed tym upadłym aniołem, ani przed samą sobą.”

Czy Adalyn zdradzi tajemnicę Angela?
Dlaczego ma on chronić dziewczynę?

„Może i była naprawdę, naprawdę, naprawdę głupia, ale miała jaja, i wiedział też, że jej słowo jest coś warte. Szkoda, że będzie musiał się jej pozbyć, ale za dużo wiedziała.”

Na początek powiem, co mi się nie podobało! Boże ta okładka jest paskudna! Kompletnie nie pasuje do ciacha opisywanego w książce! No i to by było na tyle. Kurczę, kocham serię Made Man i z każdym kolejnym tomem tej serii moja miłość do niej tylko się umacnia. Dziś skończyłam historię pierwszego z bliźniaków, czyli Angela. Jest to opowieść dość mroczna, poruszająca, bezlitosna, przeplatana teraźniejszością i przeszłością, czyli wspomnienia z piekła, jakie zgotował mu jego własny ojciec Lucyfer. Czyta się ją naprawdę bardzo szybko, i nie jest to spowodowane tym, że ma ona jedynie niecałe 230 stron, sama treść jest tak genialnie skonstruowana, że obu bohaterów, zarówno Angela, jak i Adalyn chce się poznać jak najszybciej. Przyciąganie, które jest wyczuwalne pomiędzy nimi, jest świetnie opisane, każde z nich próbuje na swój sposób, chociaż w niewielkim stopniu zachować dystans, chociaż z taką gadułą i prowokatorką jak Adalyn jest to nie lada wyzwanie. Bardzo fajne jest też to, że w każdym tomie serii przewijają się postacie z poprzednich, czyli Nero, Vincent, Lucca i cała reszta, chociaż brakowało mi tu troszkę postaci Amo, którą jednak polubiłam. Nie chcę się zbyt dużo rozpisywać na temat tej historii, ponieważ ona sama w sobie nie jest długa i nie chciałabym przez przypadek czegokolwiek zdradzić, powiem jednak tylko tyle, że jest to jedna z tych historii, do których będę powracała z ogromną przyjemnością i będę zawsze chciała więcej i więcej.

Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji poznać, któregokolwiek z bohaterów serii Made Men, gorąco was zachęcam do tego, abyście nadrobili zaległości, ja jestem ogromną ich fanką. Teraz poznałam historię „Angela”, po nim natomiast biorę się za „Drago”, który już leży obok mnie i czeka, abym zaczęła go czytać. Śmiało mogę stwierdzić, że jest to jedna z najlepiej napisanych serii mafijnych i jestem tego zdania, że są to pozycje obowiązkowe, dla każdej fanki tego gatunku.

Polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki i objęcia patronatem dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...