Cora Reilly
“Złamana duma”
“Wszyscy musimy pozwolić jakieś części nas umrzeć, byśmy mogli powstać na nowo. Silniejsi.”
Dwie rodziny mafijne, które nigdy nie będą już takie same.
Remo Falcone – capo Camorry – jest spragniony zemsty. Chce zadać cios oddziałowi z Chicago tam, gdzie zaboli najbardziej. Ma zamiar porwać pannę młodą w dniu jej ślubu. Naruszyć to, co święte i nieskalane.
Małżeństwo Serafiny było planowane od lat. Kiedy w drodze do kościoła dziewczyna zostaje uprowadzona, uświadamia sobie, że nie może liczyć na ratunek. Trafia w ręce najokrutniejszego mężczyzny, jakiego kiedykolwiek poznała.
Jednak mimo tej sytuacji, kobieta nie zamierza zrezygnować z jedynej rzeczy, jaka jej została – ze swojej dumy. A Remo wkrótce zrozumie, że kobieta, która stała się jego więźniem nie będzie taka łatwa do złamania, jak sądził.
“Nie lubię łamać słabych. Złamię cię, kiedy będziesz silna.”
“Złamana duma” to trzeci tom z cyklu Camorra Chronicles i tym samym według mnie najlepsza część. Boże, jaka ta książka była dobra, to normalnie brak mi słów. Byłam bardzo zaintrygowana tym, co znajdę w tej lekturze i czy mnie ta historia zadowoli i mogę przyznać z ręką na sercu, że po stokroć tak. Remo Falcone to nie tylko capo Camorry, ale także bezwzględny i bezduszny człowiek, który odbierał życie innym z uśmiechem na twarzy. To potwór w ludzkiej skórze. Zastanawiałam się, czy na jego drodze stanie jakaś kobieta, która by potrafiła go poskromić i ujarzmić. Oczywiście znalazła się taka, która była dumna, nie okazywała strachu i było ciężko ją złamać. Serafina trafiła w paszczę lwa, ale była godnym przeciwnikiem Remo.
Czy mafijna księżniczka sprawi, że potwór padnie przed nią na kolana?
Mam trochę problem, żeby napisać tę recenzję, bo czuję ogromny chaos w głowie. Autorka przetrzepała mi łeb na wszystkie strony. Niektórych scen nie dało się czytać bez procentów, a na niektórych nawet uroniłam kilka łez. Reilly po raz kolejny gra emocjami w iście mistrzowski sposób. Dała nam dużo akcji, porachunki mafijne, tęsknotę i chęć ochrony swoich bliskich. Bardzo podobała mi się kreacja głównych bohaterów, a w szczególności Remo. Przyznam się szczerze, że nie polubiłam go w pierwszym tomie, ale zaczęłam się do niego przekonywać, kiedy poznałam trochę jego przeszłość w “Złamanych emocjach”. Uważam, że autorka świetnie sobie poradziła z wykreowaniem jego osoby. Idealnie pokazała nam jego odczucia to, że dla rodziny zrobiłby wszystko, mimo że ma czarne serce, to jaki był pokręcony i chory na swój sposób. Dzięki tym cechom w moich oczach stał się prawdziwą osobą, a nie tą fikcyjną. Pokochałam tego bohatera i z przyjemnością bym go przytuliła, ale zapewne urwałby mi łeb :D Sorry Remo, ale i tak jesteś moim książkowym mężem. Natomiast Serafina to młoda kobieta, ale bardzo silna. Starała się, jak mogła, żeby Remo jej nie złamał. Zauważała w jego fasadzie pewne pęknięcia, których ten nie umiał przed nią ukryć. Fina to taka osoba, która również za rodziną poszłaby w ogień i zrobiła dla nich wszystko, jednak zostanie postawiona przed pewnym wyborem, ale jakiej decyzji dokona, tego dowiecie się już sami.
Co do postaci drugoplanowych to było ich tu trochę i te osoby znacie już z poprzednich części Złączonych i Camorry. Tym razem dostajemy więcej mafii, co było fajnym zabiegiem. W książce znajduje się pewna sytuacja, przy której strasznie mi się serce ściskało i współczułam Serafinie. Miałam nawet takie momenty, że nienawidziłam jej rodziny. W sumie z jednej strony ich rozumiałam, ale z drugiej nóż mi się w kieszeni otwierał i sama bym ich zaszlachtowała za to, jak się zachowywali. Ale nic więcej nie piszę, bo zaraz się wygadam. Było tu naprawdę wiele sytuacji, które zostały idealnie przedstawione i autorka swoim lekkim piórem non stop mnie trzymała w niepewności, jak naciągniętą strunę. Oczywiście mamy tu narrację dwutorową, która jest perfekcyjnym dopełnieniem całej historii, są też sceny zbliżeń, które o dziwo są subtelne i gorące. Spodziewałam się po Remo gwałtowności i brutalności, ale zostałam mile zaskoczona. Nie okazał się takim potworem, jak go malowano, ale nie myślcie, że zrobił się potulny, jak baranek, bo będziecie rozczarowani.
“Złamana dusza” to naprawdę istny wulkan emocji, dobrego pióra autorki i świetnie skonstruowanej fabuły. Ta książka została napisana tak, żeby czytelnik nie oderwał się nawet na chwilę od czytania. Jej dynamizm wylewa się z każdej strony tej opowieści. Cora Reilly w tej historii pokazuje nam, że w życiu trzeba umieć podejmować decyzje, które nas wyzwolą i pozwolą żyć w zgodzie z własną dumą i zasadami. Również ukazuje, że mrok, który przesłonił nam życie, poprzez miłość może zostać wyzwolony. Ja tę opowieść pokochałam całym sercem i bardzo mocno Wam ją polecam. Wierzę, że ta część zapadnie w Waszym umyśle na długi czas. W moim już się zakotwiczyła.
Daję jej zasłużone 10/10.
Kasia
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz