Vi Keeland - „Rywale”
Bezcenny hotel, dwie zwaśnione rodziny
i pożądanie silne jak nienawiść.
Nasi dziadkowie
rozpoczęli tę wojnę, gdy z najlepszych przyjaciół stali się
największymi rywalami biznesowymi w historii. A wszystko za sprawą
kobiety, ich partnerki w interesach, którą obaj kochali, lecz żaden
nie zdobył jej serca. Nasi ojcowie kontynuowali tę rodzinną
tradycję. A potem zrobiliśmy to ja i Weston. Pewnie trwałoby to
nadal, gdyby dawna ukochana naszych dziadków nie umarła i nie
zostawiła im w spadku jednego z najcenniejszych hoteli świata.
I
tak oto jesteśmy tu razem. Zamknięci. Dwoje zaciekłych rywali.
Ogień i woda. Próbujemy posprzątać bałagan, który
odziedziczyliśmy po przodkach, i się przy tym nie pozabijać. Mamy
tę wojnę w genach. Jest tylko jeden problem – im bardziej ze sobą
walczymy, tym mocniej pragniemy siebie nawzajem.
„Przymknęłam
oczy. Toczyła się we mnie bitwa. Wiedziałam, że zadawanie się z
Westonem to kolosalny błąd, zwłaszcza, ze względu na wojnę
między naszymi rodzinami. Ale kurczę... Moje ciało
płonęło.
Przecież nie musimy się przyjaźnić.
Ani się
lubić, skoro o tym już mowa.
Mogę po prostu ten jeden raz go
wykorzystać.
Zabawić się i jutro znów trzymać go na dystans.
Nie powinnam. Stanowczo nie powinnam.”
Czy
Sophie i Weston będą w stanie się dogadać?
A może zatrze się
między nimi linia nienawiści i pojawi się uczucie?
„Po
pierwsze w ogóle go nie lubię. Jest arogancki, zarozumiały i
działa mi na nerwy, bo przezywa mnie tym głupim przezwiskiem,
którego używał, kiedy byliśmy dziećmi. A po drugie to wróg.
Nasze rodziny się nienawidzą i oboje próbujemy się wzajemnie
przelicytować, żebyśmy mogli przejąć kontrolę nad interesem i
pozbyć się drugiej strony.”
Kocham
twórczość Vi Keeland i posiadam w domu wszystkie jej dotychczas
wydane książki i zawsze sięgam po jej powieści z ogromną
przyjemnością. Teraz w moje ręce trafiła jej najnowsza propozycja
„Rywale”, kurczę, jak ja świetnie się bawiłam podczas
czytania tej opowieści, jest to jedna z tych historii, która z
jednej strony jest lekka, przyjemna i czyta się ją bardzo szybko,
ale z drugiej jest też piękna, poruszająca, chociaż troszeczkę
przewidywalna, co nie zmienia faktu, że genialnie się przy niej
bawiłam. Jest to jedna z tych lektur, które sprawiają, że wasze
serce zabije mocniej, ale też rozbawi, wzruszy i przyprawi o
dreszcze, tyle że te przyjemne. Właściwie wszyscy co znają
twórczość autorki, wiedzą mniej więcej, czego można się po jej
książkach spodziewać.
„Rywale” to historia dwojga
ludzi, których życie wcale nie było łatwe. Nienawiść pomiędzy
ich rodzinami jeszcze bardziej komplikuje sprawę, ale autorka
idealnie oddaje tu znaczenie przysłowia „istnieje cienka granica
pomiędzy miłością a nienawiścią”. Ja uwielbiam tego typu
relację w powieściach. Podobało mi się to, że wszystko pomiędzy
nimi budziło się stopniowo, w swoim tempie, a nie łubudup i big
love. Bardzo fajne jest też to, jaki charakter mają powieści
autorki, nie są to tylko puste romanse, zawsze mają one wątek
zmuszający nas do głębszych refleksji, przemyśleń i tak było i
w tym przypadku.
Twórczość Vi Keeland zawsze będę
polecała. Gorąco was zachęcam do sięgnięcia po tę powieść.
Gwarantuję bardzo miły wieczór po ciężkim dniu, ponieważ ta
propozycja jest wprost idealna na odstresowanie się dzięki świetnym
dialogom, sporej dawce humoru a przede wszystkim dzięki bohaterom,
którzy są genialnie wykreowani. Daję jej zdecydowane 8/10!
Gorąco
polecam!
Paula
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Niegrzecznym Książkom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz