Justyna Chrobak - „Zimna S.”
Życie nauczyło ją, że nie może
sobie pozwolić na słabość. Jednak gdy rodzi się namiętność,
złamanie zasad staje się cholernie kuszące.
Malwina jest
typem silnej kobiety, która wie, czego chce i jak ma to osiągnąć.
Prowadzi własną firmę, jest wyrachowana i skuteczna. Nie ma czasu
i ochoty na miłosne dramaty. Wie, że nikt nie zadba o nią tak
dobrze, jak ona sama.
Za namową współpracownika zatrudnia
Sebastiana, który szybko zaczyna działać jej na nerwy. Dodatkowo
zbliżają się święta, których kobieta nie cierpi. Gdy więc na
horyzoncie pojawia się przystojny Adam, Malwina pozwala sobie na
niezobowiązujący romans. Ma przecież swoje potrzeby.
Pewnego
dnia dzwoni do niej ojciec. Dostaje groźby, ktoś chce się na nim
zemścić, a Malwina stała się celem. To burzy jej cały porządek.
Tym bardziej że związek z Adamem się rozwija, ale i Sebastian
coraz częściej zajmuje jej myśli.
„Jej życiem
rządziło przekonanie, że lepiej nikogo do siebie zbyt blisko nie
dopuszczać. Lepiej być tylko wyobrażeniem samej siebie, które
widzą inni. Lepiej być ostrym, twardym i nie dać się nikomu
zranić. Tego nauczyło ją doświadczenie i tego zamierzała się
trzymać. Bliskość fizyczna była przyjemna, ale na nic innego nie
zamierzała sobie pozwalać. Nie potrzebowała tego.”
Kim
naprawdę jest Sebastian?
Czy Adam lub Sebek będą mieli coś
wspólnego ze śmiercią jej matki?
„Dawno
nie czuła się tak wkurzona, choć tak naprawdę nawet nie wiedziała
dlaczego. Trzeba było przyznać, że mężczyzna był przystojny i
pewny siebie, ale to przecież nie powód, żeby się tak czuć. To
ona ma władze nad mężczyznami. To ona rozdaje karty. To za nią
wszyscy się oglądają, szukają kontaktu, są onieśmieleni. Nie na
odwrót! I to jego bezczelne spojrzenie! Czy on patrzył na jakąś
sierotę, czy na niezależną kobietę, która daje mu zarobić?!
Współczucie? Niechęć? Co to, do cholery, miało być?!”
No
i skończyłam... Wiem, że autorka ma na swoim koncie wydanych już
kilka powieści, jednak „Zimna S.” to moja pierwsza styczność z
twórczością autorki. W ostatnim czasie mam niestety jakąś
blokadę czytelniczą, przez co ciężko mi się wciągnąć w
jakąkolwiek czytaną historię. I nie będę ukrywała, że w tym
przypadku również tak było, pierwsze 100 stron szło mi w
dosłownie ślimaczym tempie i czytałam je chyba z tydzień. Ale gdy
cała opowieść nabrała tempa, chłonęłam ją z zapartym tchem.
Akcja pędziła jak szalona, niczego nie można było przewidzieć,
chociaż miałam jakieś tam swoje podejrzenia, do tego ten Sebastian
( chyba imię mnie tak przyciągnęło, ponieważ mój mąż ma tak
samo na imię :)), kurczę, słabość miałam do niego od samego
początku, jest słodki, momentami denerwujący, uroczy i taki
opiekuńczy, nie powiem lekko zakończenie mnie zdrzaźniło, ale
całe szczęście drugi tom mogę od razu czytać, ponieważ mam go w
domu i nie muszę czekać na kontynuację. Jeśli chodzi o Malwinę,
to momentami drażniło mnie jej zachowanie i lekkomyślność. No
ale nie każdy bohater musi być idealny.
Jestem bardzo
pozytywnie zaskoczona twórczością autorki, ponieważ gdy już
wkręciłam się w tę opowieść, czytało się ją bardzo szybko i
była bardzo dobrze dopracowana, poza zachowaniem głównej bohaterki
nie mam za bardzo, do czego się przyczepić, no może jeszcze jednym
minusem jest narracja trzecioosobowa, której po prostu nie lubię,
no ale w tym przypadku można na to przymknąć oko.
„Zimna
S.” to historia z dreszczykiem, nieprzewidywalna i zagmatwana,
doprawiona nutką pożądania, która wciąga nas do świata
porachunków za błędy z przeszłości. Ja gorąco was zachęcam do
sięgnięcia po tę powieść i przekonania się na własnej skórze
kim są Sebastian i Damian i dlaczego pojawili się w życiu Malwiny?
Ja zabieram się za drugi tom.
Polecam!
Paula
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję autorce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz