czwartek, 22 października 2020

J.M. Darhower - "Tortury jej duszy"


"Nie mów tak, jeśli nie mówisz poważnie..."
To prosta myśl, ale choć powtarzam ją raz za razem, ludzie wciąż nie rozumieją. Należy starannie dobierać każde słowo. Nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś upomni się o rzuconą lekkomyślnie obietnicę.
Ktoś taki jak ja.
Nie jestem dobrym człowiekiem. Naprawdę. Doskonale o tym wiem. Mam w sobie mrok zdolny zdusić każde światło. Jednak tego jednego przebłysku nie mógłbym stłamsić ani zniszczyć. Nie potrafię się zmusić, by ugasić jej blask.
Karissa.
Według niej jestem potworem. Może ma rację. Dotykiem igram z jej ciałem, drżę z emocji, znęcając się nad duszą.
Nie ja jeden. Świat pełen jest bestii i z pewnością nie mógłbym nazwać się najgroźniejszą z nich.
Boże, dopomóż... Kocham ją. Naprawdę ją kocham. I niech Bóg ma w opiece każdego, kto spróbuje odebrać mi Karissę.
Kontynuacja namiętnej i dramatycznej opowieści o miłości Naza i Karissy, uwikłanych w grę mafijnych gangów. Historia dwojga całkiem odmiennych ludzi, którzy nigdy nie powinni się do siebie zbliżyć. Ponieważ zakazane uczucie mogą przypłacić śmiercią, a rozkosz, jaką wzajemnie sobie dają, jest zdolna strącić ich na samo dno rozpaczy. 

„Zabawne, jak zdradliwe są sekrety. Ukrywasz je głęboko, by nikt się o nich nie dowiedział. Przez to ludziom trudno się do ciebie zbliżyć. Trudno naprawdę Cię poznać.
Niektórych sekretów lepiej nie ujawniać. Mają zabójczą moc. Mogą zniszczyć. Każdy potrafi stać się śmiercionośną bronią. Nasze palce nerwowo manewrują wokół przycisku detonującego bombę. Większość z nas prędzej czy później go wciska. Jedynie niektórym udaje się tego uniknąć. Żałuję, że nie byłem w stanie się przed tym powstrzymać. Zazdroszczę tym, którzy potrafią utrzymać wszystkich na dystans.
Jestem słaby. Za słaby, do diabła. Pozwoliłem jej się do mnie zbliżyć.”

Czy Naz i Karissa będą w stanie się dogadać?
Czy mężczyzna dopadnie Carmele?
A może to ona dorwie go pierwsza?

„Przymykam oczy i przez chwilę pozwalam sobie czuć.
Czuć to wszystko.
Czuć całym sobą.
To, czego unikam, co spycham w głąb siebie, co staram się ignorować.
Kocham kobietę, której nie powinienem był pokochać.
Zmierzamy prosto ku katastrofie. Ta gra w przeciąganie liny w końcu nas zniszczy. Ona nie potrafi się poddać, ja nie umiem odpuścić.
Jest jeszcze coś, co sprawia, że tak ją kocham. Karissa toczy wewnętrzną walkę i właśnie ona będzie początkiem naszego upadku. Ponieważ ja... toczę taką samą.”

Jest to moje drugie spotkanie z twórczością autorki, niestety, tym razem nie do końca udane. Po skończeniu pierwszej części, czyli „Bestii w jego oczach” byłam nią zachwycona i bardzo ciekawa, jak potoczą się dalsze losy Naza i Karissy, tę część dosłownie pochłonęłam. Przy drugim tomie troszkę się wynudziłam, wręcz mogę rzec, że irytował mnie. W pierwszym tomie narracja jest z punktu widzenia Karissy, teraz dalszy ciąg wydarzeń poznajemy od strony Naza. Fakt jest to bardziej dojrzała i lepiej napisana opowieść, jednak mnie zabrakło w niej tego czegoś, takiego dynamicznego zapalnika, który pchnąłby mnie w samą otchłań tej historii, niestety tak się nie stało. Czytałam i czytałam i czytałam i jakoś tak po mnie ona spłynęła. Ogólnie historia nie jest zła, zabrakło mi w niej jednak większej dynamiki i powalającej akcji, która sprawiłaby u mnie szybsze bicie serca, a przede wszystkim to, że marzyłabym o tym, aby kolejny tom mieć już u siebie, tymczasem jednak ja po 3 część, czyli „Na celowniku” sięgnę po prostu z czystej ciekawości, aby przekonać się, jakie będzie zakończenie tej historii.

Główni bohaterowie... hmm, co mogłabym o nich rzec, jedyną postacią, która mi się tu podobała, był oczywiście Naz. Inteligentny facet z anielską cierpliwością, czasami zbyt nieuważny i postępujący zbyt pochopnie, ale i bezlitosny i brutalny. Czasami miałam wrażenie, że ten człowiek nie posiada sumienia. Karissa natomiast potwornie działała mi na nerwy, zachowywała się chwilami jak rozwydrzony bachor, któremu wiecznie coś nie pasuje, a jak czytałam o jej fochach, to krew mnie dosłownie nagła zalewała. Dobrze, że ten Naz w pewnym momencie został postrzelony to i ona zaczęła się zachowywać normalniej, chociaż to i tak zbyt wiele powiedziane. Ja rozumiem, że oni przechodzili kryzys, że Naz nie odkrył przed nią całej prawdy, no ale kurde, to można usiąść i porozmawiać jak normalni ludzie, a nie tak się boczyć i kręcić.

Na tym zakończę moją recenzję, ponieważ też nie chcę Was do końca zniechęcić do tej propozycji, ponieważ wiem, że wielu osobom ona się po prostu spodobała. Uważam, że każdy z Was powinien sobie opinię wyrobić o niej sam, jak wiadomo, każdy ma swój gust czytelniczy i wam może ona akurat pasować. Czy do niej kiedyś powrócę? Nie wiem, być może, jednak po zakończenie tej trylogii sięgnę z czystej ciekawości, mam nadzieję, że spodoba mi się ona bardziej, niż ta część.

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Papierówka.



1 komentarz:

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...