piątek, 9 października 2020

 

Ana Rose

“Zdradliwy los”

[Patronat medialny]

“Nigdy nie sądziłam, że moje życie może obrócić się przeciwko mnie. Zawsze uważałam, że wszystko co robiłam i do czego dążyłam, miało swoje następstwa, ale nie do końca takie, jakie już wkrótce miały nadejść. Jednak przenigdy nie spodziewałam się, że będę musiała zostawić swoje dotychczasowe życie i zmienić je na coś całkowicie nowego i obcego.”


Życie bywa przewrotne. A szczególnie u tej pary.


Shane już raz stracił rodzinę. Więc nie na rękę była mu nowa siostra i ugodowa macocha. Natomiast Avery nigdy nie miała pełnej rodziny. Ale posiadała wspaniałą mamę, która świetnie dawała sobie radę w roli zarówno matki, jak i ojca.


Ona – dopiero poznaje życie. On – sądzi, że już je dobrze zna.

Dwa światy, które się zderzają.


Dla niej – to nowa sytuacja i obce otoczenie.

Dla niego – okazja na świetną zabawę. Są zmuszeni stworzyć razem nową rodzinę.


Jednak czy zdradliwy los nie okaże się ich zgubą? Czy miłość bliskich będzie warta największego ryzyka? I czy jesteście w stanie zaryzykować wspólnie z nimi? 


“Byłem rozbity tyle czasu, zmieniłem się i stałem się gorszym człowiekiem. Nie zależało mi na niczym, a wtedy do mojego świata wpadła z impetem Avery i poskładała go na nowo w całość. To ona była moim klejem, który trzymał moje życie w jedności.”


Książki Any są mi bardzo dobrze znane. Po jej twórczość sięgam w ciemno, bo wiem, że zawsze mnie czymś zaskoczy i zabierze mnie w podróż do świata swoich bohaterów, którzy nie mają sielankowego życia. Tym razem autorka przychodzi do nas z jednotomową pozycją “Zdradliwy los”, która według mnie, ale też i wielu innych osób, jest najlepszą powieścią w jej dorobku. Książka jest dopracowana, widać, że warsztat pisarki Any mega się poprawił i jest jeszcze lepszy niż w poprzednich jej pozycjach.

Historia Avery i Shane’a jest dokładnie taka, jaka powinna być, czyli mamy relację hate/love, zakazany owoc, którym w tym przypadku jest relacją pomiędzy przyrodnim rodzeństwem, wzloty i upadki bohaterów, a także piękne uczucie. Uwierzcie mi na słowo, że czytając tę lekturę, nie będziecie się nudzić, ponieważ kartki między palcami będą Wam przelatywać z zawrotną prędkością.


Ana stworzyła ciekawą fabułę, akcję i dobrała odpowiednie wątki, które idealnie poskładała w całość, dzięki czemu wyszła jej genialna historia. Bohaterzy zostali w fajny sposób wykreowani, było między nimi wiele zgrzytów, przekomarzania, ale i także niebywałej chemii, którą było czuć na kilometr. Avery z szarej myszki przeistacza się w młodą kobietę, która zaczyna mieć coś do powiedzenia, pokazuje pazurki, przestaje się wstydzić i zaczyna robić rzeczy, o których wcześniej nie chciała słyszeć. Polubiłam jej postać, dlatego że dziewczyna nie jest pustą lalą z sieczką w głowie. Natomiast Shane to typ aroganckiego bad boya, który ma tego doskonałą świadomość. Nie układa mu się z ojcem, a na domiar złego niedługo będzie miał przyrodnią siostrę, która nie będzie mu obojętna, oj nie będzie.

Ogromnym plusem tej historii, jest dwutorowa narracja, która pozwala nam zajrzeć w głąb umysłów postaci. Mamy okazję zobaczyć, jak ukształtowana jest ich psychika, co myślą w danym momencie i przede wszystkim, co odczuwają, kiedy znajdują się blisko siebie i nie tylko.


Fajnie, że autorka w swojej nowej powieści postawiła na wątek przyrodniego rodzeństwa i przede wszystkim miała na niego pomysł, jak nam czytelnikom go przedstawić. Szczerze mówiąc, ja właśnie lubię takiego typu historie, które są lekkie i przy których można spędzić miło czas, jak i się zrelaksować. Ana w swoich pozycjach stawia na młodzieńczy romans i miłość, gdzie nam już starszym troszkę osobom fajnie coś takiego czytać i powracać kilka lat wstecz do tego, kiedy sami byliśmy młodzi i przeżywaliśmy takie wzloty i upadki, jak bohaterzy.


Osobiście uwielbiam książki autorki i wiem, że przeczytam każdą pozycję, która wyjdzie spod jej pióra, a troszkę się już tego szykuje. Nie będę się nie wiadomo jak rozpisywać przy tej recenzji, bo na pewno sami byście chcieli tę lekturę przeczytać i wyrobić sobie o niej własne zdanie, ale już teraz mogę Wam powiedzieć, kupujcie i czytajcie, bo to jest naprawdę dobre :)


Na sam koniec przytoczę Wam moją rekomendację, którą napisałam do tej książki nie jako blogerka, ale jako autorka. 

Ana Rose po raz kolejny przychodzi do nas z pozycją godną uwagi. “Zdradliwy los” to opowieść zgorzkniałego chłopaka, który nie potrafi pogodzić się ze stratą, przez co stał się buntowniczy i arogancki. A także na pozór nieśmiałej dziewczyny, która w pewnych sytuacjach wie jak wyciągnąć pazurki. Jak potoczy się relacja tak odmiennych charakterów? Czy mimo sytuacji, w której się znaleźli, będą umieli wspólnie zaryzykować? Ja z nimi zaryzykowałam, a teraz pora na Was. Gorąco polecam!


Kasia


Za egzemplarz do recenzji i możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękuję autorce Anie Rose oraz Wydawnictwu WasPos.

 

logo-ostatnie-prawidlowe-416x400.png 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...