poniedziałek, 26 sierpnia 2019


Penelope Douglas
“Punk 57”


“Samotność, Pustka, Pozory, Wstyd, Strach.
Zamknij oczy. Nie ma tutaj nic, co można zobaczyć...” 

Misha od kilku lat koresponduje listownie z Ryen. Obiecali sobie, że nigdy się nie spotkają, ani nie będą szukali żadnych informacji na swój temat w mediach społecznościowych. Jednak pewnego dnia chłopak spotyka swoją Ryen zupełnie przypadkowo na jednej z imprez organizowanych przez jego zespół. Misha zrozumiał, że dziewczyna go okłamała. Nie była wcale taka, jak ją sobie wyobrażał. Postanowił, że jeszcze jej nie zdradzi, kim tak naprawdę jest. 

“Okłamała mnie.
Nie okłamała mnie dosłownie, ale kiedy czytałem jej listy, nie odniosłem wrażenia, że tak wygląda. Wyobraziłem sobie kujonkę w okularach, z purpurowymi pasmami we włosach, ubraną w koszulkę z Gwiezdnych wojen”.

I wtedy wydarzyła się tragedia, do której być może by nie doszło, gdyby Misha tamtego wieczoru nie spotkał Ryen. Teraz chłopak nie chce jej znać. Jedyne czego pragnie, to o niej zapomnieć i ją znienawidzić.
Ryen nie wie, czemu Misha tak nagle przestał jej odpisywać na listy. Do tego w jej życie wkracza pewien chłopak, który wyraźnie chce zniszczyć jej poukładane życie. Tylko dlaczego Ryen nie może przestać o nim myśleć?

Co się wydarzyło w życiu Mishy?
Dlaczego nowo poznany chłopak próbuje uprzykrzyć życie Ryen? 

Twórczość Penelope Douglas mogliście już poznać poprzez książki “Dręczyciel”,  “Dopóki nie zjawiłaś się ty”, czy “Birthday girl”. Ja oczywiście te pozycje znam i je uwielbiam. Teraz do mojej kolekcji doszła kolejna, czyli “Punk 57”. Boże święty, co to za historia, to głowa mała. Już dawno nie czytałam tak dobrej książki ze świetną relacją hate/love, którą zarazem kocham. To powieść, która trzyma w napięciu, a emocje, które w sobie zawiera, po prostu Was powalą na kolana. Ja jak się do niej dopadłam, to nie odłożyłam, dopóki nie przewróciłam ostatniej strony. Misha i Ryen nie mieli łatwego życia, oboje coś stracili, co myślę, ich w pewien sposób łączyło. Są silnymi, charyzmatycznymi bohaterami i takimi z prawdziwego zdarzenia, których pokochałam już od pierwszej strony, aczkolwiek możecie odczuć, że Ryen jest głupią i pustą laleczką, która nie ma własnego zdania, ale kochani ona taka nie jest. Dajcie jej szansę i poznajcie jej historię, a zrozumiecie, dlaczego była taka, a nie inna. Autorka wykonała naprawdę kawał znakomitej roboty, pisząc tak genialną książkę. Z dokładnością przedstawiła nam konflikt pomiędzy bohaterami. Uwielbiam sposób, w jaki Pani Douglas poprowadziła całą fabułę i zwróciła uwagę na bardzo poważny problem, który zazwyczaj ma miejsce w szkołach, chodzi mi tu właśnie o wyśmiewanie, zastraszanie i znęcanie się psychiczne, jak i fizyczne nad drugą osobą, ale nie tylko, bo są jeszcze inne wydarzenia. Ta historia w pewnych momentach kipiała hot scenami, które nie były przesadzone, ale za to rozpalały zmysły do czerwoności. Jest tu zastosowana moja ulubiona narracja i dwa punkty widzenia zarówno Mishy, jak i Ryen, cieszyłam się z tego niemiłosiernie, bo mogliśmy zaobserwować to, co siedzi w ich umysłach i z czym się muszą zmagać, mimo tak młodego wieku. Powiem Wam, że wiele książek, które czytam, robią na mnie ogromne wrażenie, ale ta pozycja, to po prostu totalny SZTOS, aż brak mi słów i ciężko jest mi dobrać odpowiednie zdania do tego, by nakreślić Wam pokrótce to, co czułam, czytając. Kocham książki od tej autorki, ponieważ jest jedyna w swoim rodzaju i uwielbiam jej styl pisania, który jest lekki, spójny i opisowy, do tego pomysły na każdą fabułę ma rewelacyjne, że nie sposób się od jej opowieści oderwać. Wierzę, że “Punk 57” wywrze na Was ogromne wrażenie i pokochacie tę historię tak samo, jak ja i wiele innych czytelniczek. Na pewno wiem, że do tej lektury będę wracać dosyć często i nie poprzestanę tylko na jednorazowym przeczytaniu. Specjalnie nie napisałam Wam za wiele z fabuły, ponieważ to Wy sami musicie przeczytać tę opowieść. Nie chcę odbierać Wam całej przyjemności z poznania tej jakże trudnej, aczkolwiek pięknej historii.

Życie jest jak pięćdziesiąt złych zakrętów na wyboistej drodze. Możesz mieć tylko nadzieję, że wylądujesz w jakimś ładnym miejscu”.

Podsumowując “Punk 57” to pozycja MUST READ. Pani Douglas porusza wiele trudnych tematów, które chwytają za serce, ale też ściskają gardło z nerwów. Nie dostaniecie tu cukierkowatego młodzieżowego romansu pomiędzy dwójką bohaterów, więc się na to przyszykujcie. 
Tak więc Drogi Czytelniku, na pewno zatracisz się w tej historii i nie będziesz potrafił oderwać się od tej książki, dopóki nie dobrniesz do ostatniej strony :) 
Szczerze polecam.

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.

2 komentarze:

  1. "Życie jest jak pięćdziesiąt złych zakrętów na wyboistej drodze." Bardzo trafny cytat, chyba zabiorę się za tą książkę

    Pozdrawiam https://paniodsztuki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...