Zapraszamy serdecznie na wywiad z autorką Emilią Wituszyńską, która w maju tego roku zadebiutowała na polskim rynku wydawniczym książka pt. “Niebezpieczna gra”, która została wydana nakładem Wydawnictwa Kobiecego :)
- Jakie to uczucie zobaczyć swój debiut w księgarniach, który do tego dobrze się sprzedaje?
Ja to jestem
trochę dzikus. Bo z jednej stronie ogromnie mnie to cieszy, a z
drugiej wolałabym żeby nikt mnie nie rozpoznał. W dniu premiery
miałam taką sytuację w księgarni Świat Książki w Krośnie. Mój
szwagier mnie wmanewrował w wejście tam, a ja mu mówiłam „tylko
nic nie mów!”. On oczywiście zapewnił, że będzie siedział
cicho, że tylko zobaczymy czy jest. No to się zgodziłam. O ja
głupia i naiwna! Wchodzimy do środka, on od progu pyta czy książka
jest, chłopak mówi, że idzie sprawdzić, na co mój szwagier na
cały sklep, wskazując na mnie – Emilia Wituszyńska – autorka!
Uwierzcie mi! Miałam ochotę zapaść się pod ziemię! Wyglądałam
wtedy jak siódme dziecko stróża! Przyjechałam do Krosna odebrać
dokument do podróży międzygalaktycznych jak to nazywam, czyli
paszport. Po pracy nie miałam czasu „ogarnąć się” tylko
prosto do auta i w drogę. Chłopak spojrzał na mnie sceptycznie, a
ja szybko obiecując, że przyjadę kiedyś podpisać uciekłam :D No
cóż, muszę się tam wybrać
- Co Pani daje pisanie i co wpłynęło na to, że zaczęła Pani pisać?
Pisanie daje mi
przyjemność. Uciekam od świata. Jestem wtedy gdzie indziej. Z dala
od zgiełku, codzienności, ujadania, walki szlag wie o co. Ja
odpoczywam, a moi bohaterowie walczą.
- Przejdźmy teraz do pytania na temat Pani debiutanckiej powieści “Niebezpieczna gra”. Skąd taki pomysł na akcję i fabułę?
Hmmm… ciężko
mi to wytłumaczyć. Pomysły niekiedy same do mnie przychodzą, tak
jakby chciały, bym o nich napisała. Podobnie było w tym przypadku.
Jedna scena, później kolejna, dialog. To czasami przychodzi wyrwane
z kontekstu, kompletnie niespójne z niczym co mnie otacza. Jest i
koniec. Dopiero później zaczęło się kształtować, a że wtedy
studiowałam Bezpieczeństwo wewnętrzne i moje nastoletnie
pragnienie zakiełkowało to narodziła się Weronika.
- Czym się Pani kierowała w doborze bohaterów? Nie oszukujmy się, są naprawdę wyraziści i do tego z przysłowiowymi “jajami”.
To pierwsza moja
książka, jaką miała okazję przeczytać szersza publiczność.
Czytelnicy z wattpada, którzy poznali już kilku moich bohaterów
pewnie mogliby powiedzieć, że ja lubię kreować silnych ludzi. Z
problemami, ale silnych. Przynajmniej staram się ;) Wera i Przemek
to wyjątkowy duet. Miałam z nimi ogromny ubaw. Chwilami bałam się
żeby ich nie przerysować ;) Cóż… Dla mnie są idealni. Lubię
czasami sobie wyobrażać, że bohaterowie moich książek naprawdę
istnieją, a ja kiedyś ich spotkam ;)
- Jakie Pani towarzyszyły emocje podczas premiery “Niebezpiecznej gry”?
Nie jestem pewna,
czy pytacie konkretnie o dzień premiery, czy ogólnie o cały maj,
który kręcił się wokół NG :D Radość oraz, przerażenie, że
to już. Sny stają się rzeczywistością. Marzenia się spełniły
itd. Ale ja mam zawsze tę drugą stronę, która obawia się, że
coś pójdzie nie tak. W sumie czasami nawet nie wiem, co by mogło
iść nie tak, ale już tak mam, więc generalnie bardzo dużo emocji
cały czas we mnie buzuje, przeplata się, tworząc niezrozumiałe
sinusoidy uczuć, których nie potrafię opisać.
- Czy planuje Pani wydać kolejne tomy “Niebezpiecznej gry”, czy to raczej ma być powieść jednotomowa?
To miała być
powieść jednotomowa, chociaż jak większość zauważyła końcówka
ma otwarte zakończenie. Czas pokaże ;)
- Czy czuje się Pani pod jakimś względem porównywana do twórczości Pauliny Świst?
Niby porównują,
bo podobne klimaty. Ja czytałam jedną książkę Pani Pauliny i
wiem, że w wielu względach się różnimy. Wszystko przyjdzie z
czasem. Jednak koniec końców chciałabym zostać po prostu
Wituszyńską ;)
- Jakie ma Pani plany wydawnicze do końca 2019 roku?
Plaża!
W tym roku delektujcie się Niebezpieczną Grą. Podsyłajcie
znajomym itd. Itp. A tymczasem ja będę tworzyć kolejne historie
dla Was ;) Spodziewajcie się mnie początkiem przyszłego roku ;)
2020 brzmi nieźle prawda? Znając moje ,szczęście pewnie znowu
zapowiedzą kolejny koniec świata, ale taki jest wstępny plan xD
- Może przejdźmy teraz do nieco innych pytań. Kiedy Pani poczuła, że to już ten moment, aby w końcu wydać książkę?
Myślę, że każdy
artysta marzy o zostawieniu „kawałka siebie” na ziemi.
Niezależnie od tego czym się zajmuje. Ze mną było podobnie. Od
kilku lat myślałam sobie, jakby to było. Bardziej marzyłam, ale w
końcu zachęcona zarówno pozytywnymi komentarzami, jak i rozmowami
z siostrami zdecydował się na wysłanie mojej książki w świat.
Ich zapewnienia brzmiały „w pysk Ci nikt nie da”. No i miały
racje. Jak na razie… ;D
- Jak się w ogóle zaczęła Pani przygoda z pisaniem. Czy towarzyszy temu jakaś historia?
Długa historia xD
Wydaje mi się, że urodziłam się z miłością do książek, a
może to kwestia braku wszechobecnej technologii i nudy sprawił, że
wpatrzona w starszych sama zaczęłam po nie sięgać? Nie wiem.
Wiem, że lubiłam książki. Jako małe dziecko lubiłam kiedy mi
czytali, a później robiłam to sama. U mnie to coś na wzór
reakcji łańcuchowej. Im więcej czytałam tym więcej myśli o
pisaniu przychodziło mi do głowy. Nie pamiętam momentu w którym
zaczęłam pisać. Chyba gimnazjum? Chociaż zawsze coś bazgrałam.
Krótkie historie o niczym. Później były blogi, przerwa, wattpad
itd. Jakby ktoś mi wtedy powiedział, że za X lat wydam książkę
to bym go wyśmiała. Serio :D
- Czy rodzina bardzo Panią wspiera, wiedząc, że zaczęła Pani pisać książki? Czy jest to wsparcie, o jakim Pani marzyła?
Chyba nie zawsze
rozumieją, ale starają się. Mam czasami tak, że wyciszam
wszystkie dźwięki w telefonie, bo to bardzo rozprasza, wkładam
słuchawki do uszu i znikam. Wiem, że niekiedy to bywa uciążliwe.
Wracam z pracy, jak mi się uda to zjem obiad i siadam do laptopa. Ja
nie potrzebuję wiele przestrzeni, a jedynie świętego spokoju,
dlatego rzadko praktykuje wracanie z pracy i niezwłoczne siadanie do
laptopa, bo czasami muszę pożyć w prawdziwym świecie. Dlatego
zdecydowanie bardziej preferuję porę nocną.
- Czy pomimo pisania ma Pani jakąś inną pasję?
Pisanie
jest strasznie czasochłonne. Lubię poczytać książkę, słuchać
muzyki i kochałabym podróżować. Na ile mogę sobie pozwolić
pracując zawodowo, mając rodzinę to i tak często wyjeżdżam,
jednak marzą mi się podróże. I nie mówię tu o all inclusive i
płaszczeniu tyłka nad basenem. Nie… Chciałabym zwiedzić świat,
z plecakiem, laptopem i aparatem fotograficznym. Pewnie banalne, ale
ja lubię odwiedzać nowe miejsca, spotykać nowych ludzi.
- Czy otrzymała Pani jakieś dobre słowo otuchy od koleżanek po fachu?
Oh jasne! Bardzo
dużo! To jest mega miłe.
- Ostatnie pytanie: Kim prywatnie jest Emilia Wituszyńska?
Prywatnie…
Nikim nadzwyczajnym. Wiecie, to jedno z najtrudniejszych pytań, bo
co miałam już napisać o sobie macie wyżej. To cała ja. Nie mam
siły i czasu żeby udawać kogoś kim nie jestem. Jak każdy mam
lepsze i gorsze dni. Żałuję, że doba nie trwa dłużej itp. Bywam
wybuchowa i impulsywna. Mam dni kiedy modlę się o chwilę ciszy i
spokoju, a czasami bywa tak, że nuda mnie dobija ;)
Bardzo serdecznie dziękujemy, że poświęciła Pani swój czas na to, żeby odpowiedzieć na kilka pytań. Życzymy wielu sukcesów wydawniczych i mamy nadzieję, że już za niedługo pojawi się kolejna powieść spod Pani pióra :)
Dziękuję Wam za
wywiad :* Do napisania xD :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz