wtorek, 25 czerwca 2019


Vi Keeland
Penelope Ward
“Zbuntowane serce”
[Recenzja przedpremierowa]


“Prawda była taka, że nie miałem pojęcia, co dalej. To nie zmieniło się nawet na ułamek sekundy. Nie wiedziałem tylko, co począć z tym, co czułem, jak wyrazić swój ból. I z całą pewnością nie mogłem w takim stanie umysłu decydować o swojej przyszłości.”

Po jakże zakończonej pierwszej części “Zbuntowany dziedzic”, życie Gii i Rusha staje pod wielkim znakiem zapytania. Uczucie, które narodziło się między obojgiem, okazało się dużo silniejsze od wakacyjnej miłostki, aczkolwiek nie jest im dane uzyskać pełni szczęścia, gdyż ich miłość oraz związek, zostaje poddany ogromnej próbie. Będą się musieli zmierzyć z cierpieniem i wyborami, które spadną na ich barki. Następstwa jednorazowego romansu z Harlanem będą niosły za sobą dużo poważniejsze konsekwencje niż niespodziewana ciąża Gii.

“Patrzyłam na śpiącego Rusha, na jego piękną twarz. Zastanawiałam się, ile zostało mi jeszcze takich poranków. Ile razy będę mogła się przy nim obudzić, czując się kochana i bezpieczna. Ile zostało mi czasu, zanim Rush dowie się prawdy, która zdruzgocze go i załamie.”

 Czy wyjdą z tego bez szwanku?
 Czy ich miłość przetrwa próbę czasu? 
Czy Rush pójdzie za głosem serca, czy pozwoli, aby górę wzięły emocje?

Pierwsza część z serii The Rush była naprawdę dobra, ale “Zbuntowane serce” to jeszcze większy rollercoaster emocjonalny niż poprzednio. Książka naładowana jest takimi emocjami, że nie raz żołądek mi się kurczył z nerwów i ściskało mi się serce, jak bohaterzy przetrwają próbę czasu i jak kosztowna i trudna do odkupienia może być chwila zapomnienia. Autorki po raz kolejny zrobiły kawał dobrej roboty, pisząc tę opowieść. Dziękuję Wydawnictwu Editio Red za to, że postanowiło wydać “Zbuntowanego dziedzica” oraz “Zbuntowane serce” na naszym polskim rynku wydawniczym oraz pozwoliło nam czytelnikom zapoznać się z historią Gii i Rusha. Po raz kolejny Panie Keeland i Ward nas nie zawodzą, tylko podają na tacy wyśmienitą historię, którą się czyta z zapartym tchem. Mi już czasami nadzwyczajnie w świecie brakuje słów, aby opisać wspólną pracę tych autorek. One nie potrafią nic spartolić i do ich twórczości nie można się w ogóle przyczepić, bo jak coś robią to widać, że na sto procent i wkładają w to dużo serca. Bardzo podobało mi się to, że w tej części trzymają dalszy poziom, co w Dziedzicu , nie gubią się w fabule, tylko stworzyły, coś, od czego się nie można oderwać. Dialogi pomiędzy bohaterami są napisane z pomysłem, są zabawne i naprawdę miło się to czytało. Pisarki wiedzą, w którym momencie stworzyć podniosły nastrój, ale też wiedzą, kiedy mogą sobie pozwolić na żarty. Nie wiem, co one mają w sobie takiego, że widząc same ich nazwiska, od razu wiem, że każdą książkę przeczytam. Nie ważne czy to osobno, czy w duecie. Po prostu uwielbiam ich twórczość, ponieważ potrafią tworzyć historie, które rozśmieszają nas do łez, ale z drugiej strony poruszają problemami i zmaganiami bohaterów. Dzięki tym Paniom udaje się do innego świata, gdzie moje problemy i codzienność przestają istnieć, tylko zatracam się w świecie fikcji i świetnej opowieści. Wiadomo, że książki nie mogą być tylko słodko pierdzące, ale też muszą opowiedzieć nam jakąś historię i w tym przypadku dokładnie tak było. Bohaterzy Ci sami, ale są po prostu czarujący, charyzmatyczni i od razu dają się lubić. Rush w tej części zostaje poddany pewnej próbie, spadło to na niego, jak grom z jasnego nieba. Kocha Gię, ale jest postawiony między młotem a kowadłem i nie jest pewny czy jego miłość jest silniejsza od nienawiści. Czasem miałam ochotę go wziąć za fraki i popchnąć w kierunku Gii, żeby zobaczył, że wszystko się ułoży, ale to on sam musiał podjąć decyzję.

“Musisz się zastanowić, czy twoja miłość do Gii jest silniejsza od nienawiści do brata.”

Gia w tej części dostała porządnego kopa od życia, do tego jest w ciąży i nie wie, jak się potoczą jej dalsze losy, ponieważ nie chce żyć bez Rusha, kocha go, ale te problemy, które na nich spadły, stawiają wszystko pod jednym, wielkim znakiem zapytania. Mimo to jest silna i próbuje sobie radzić, jak tylko może, do tego ma wsparcie w ojcu, którego bardzo polubiłam i którego żarty wręcz uwielbiałam. 

Powiem Wam, że nie zastanawiajcie się dwa razy, czy po tą akurat pozycję sięgnąć, tylko ją bierzcie oczywiście zaczynając najpierw od “Zbuntowanego dziedzica”, bo raczej nie chcecie zaczynać od końca, bo nie miałoby to nawet żadnego sensu. Jednak naprawdę ta historia jest godna uwagi. Jeśli czytaliście jakiekolwiek książki tego duetu bądź osobno, to już znacie styl autorek i wiecie, czego się można po nich spodziewać. Mnie czytanie zajęło raptem jeden wieczór, bo nie sposób się od książki oderwać i wierzę, że z Wami będzie tak samo.

Podsumowując “Zbuntowane serce” to dalsze losy Gii i Rusha, którym życie podkłada kłody pod nogi i których związek zostanie poddany próbie czasu. Mimo ich wzajemnej miłości pojawiają się problemy, które są ciężkie do udźwignięcia i przeskoczenia. Czy im się to uda? Tego już dowiecie się czytając tę opowieść, którą z całego serducha Wam polecam :)

Kasia 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Editio Red.


6 komentarzy:

  1. Dobrze, ze propozycja Ci się spodobała, jednak myśle, ze to nie jest gatunek w moim stylu :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam takie książki! Dopisuje do swojej gigantycznej listy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, książka jest naprawdę świetna :)
      Tzn ta dylogia :)

      Usuń

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...