poniedziałek, 17 czerwca 2019




Marta Matulewicz
“Singielka w Londynie. Spełnione marzenia”


Serdecznie Was zapraszam na recenzję trzeciego tomu Singielki.
Ewa w pracy odnosi same sukcesy, jednak na stopie prywatnej ponosi porażkę. Jej życie osobiste jest w rozsypce, rozstała się z ukochanym, który wyjechał na trzymiesięczną misję lekarską do Kenii i zmienia mieszkanie. Przyjaciele wspierają Ewę, jak tylko mogą, aczkolwiek czegoś jej brakuje, a raczej kogoś. Czy nasza tytułowa singielka odnajdzie w końcu miłość i szczęście, na jakie zasługuje? Czy będzie musiała szukać miłości na nowo?

“Weszłam do nowego mieszkania z uśmiechem na twarzy. Byłam ciekawa, jak jest w środku. Korytarz w apartamencie był długi, miał chyba ze trzy metry, na podłodze leżała kremowa puszysta wykładzina. Pierwsze drzwi po lewej prowadziły do kuchni i po pobieżnym zerknięciu bardzo spodobało mi się to, co tam zobaczyłam.”

Są takie książki, które czyta się opornie, które nudzą i te, które jak dla mnie za szybko się kończą i właśnie do tej trzeciej grupy zalicza się Singielka. Nie mogę przeżyć, że to już koniec mojej ulubionej książki i zarazem przygód kochanej Ewy. Jest mi się ciężko pożegnać i rozstać z bohaterami, ponieważ pokochałam ich już od pierwszego tomu. Bardzo dziękuję autorce, że zabrała mnie w tak świetną podróż, która obfitowała w ekscytację, humor, kilka razy łamała mi serce, ale to nic nie szkodzi. Ta książka jest tak świetna, że dzięki lekkości języka, którym pisze Marta, nie potrafiłam odłożyć lektury nawet na sekundę, fabuła była przemyślana i bardzo ciekawa, postacie rozbudowane porządnie i z dokładnością, są charyzmatyczni, przyjacielscy, podtrzymujący się wzajemnie na duchu. Dialogi były pełne humoru, przekomarzania się, ale i poważne. Po raz trzeci Singielkę przeczytałam w jeden wieczór i nie mogłam się od niej oderwać, po prostu kartki mi się przeplatały przez palce w mgnieniu oka. Nim się spostrzegłam, dobrnęłam do ostatniej strony i chciałam sama na siebie nakrzyczeć, dlaczego nie czytałam wolniej. Co, do głównych bohaterów, jak i tych drugoplanowych, to ich wszystkich uwielbiałam, ponieważ każdy z nich wnosił coś własnego do tej historii. Ewa to bohaterka, której nie da się nie lubić. Ta dziewczyna jest tak zabawna, że bardzo bym chciała, żeby się kiedyś zmaterializowała i żebym mogła choć przez minutę spędzić czas w jej towarzystwie. To typ bohaterki, która w ciągu chwili potrafi wywołać uśmiech na buzi czytelnika. W tej części nie jest już taką fajtłapą jak na samym początku, chociaż czasami zdarza się jej zaliczyć jakąś wpadkę. Zdecydowanie autorka zrobiła kawał dobrej roboty, tworząc jej postać.

“Chciałam mu zaimponować, jednym sprawnym ruchem zerwałam plombę zabezpieczającą, wcisnęłam tak zwany zbijak i już po chwili biała pianka pokrywała koszulę Scotta. Gdy zobaczyłam, co zrobiłam, skierowałam dyszę do dołu i piana przestała lecieć. Zaległa cisza. Na moment, bo po chwili wszyscy wybuchnęli śmiechem.”

Zosia to wspaniała dziewczyna i takiej przyjaciółki jak ona w dzisiejszych czasach trzeba naprawdę szukać ze świecą. Paweł ten bohater jest po prostu wspaniały, kocha Zosię, uwielbia Ewę i ona wie, że zawsze może na nim polegać.
Może i recenzja nie jest nie wiadomo jak obszerna, ale tej opowieści się nie da opisać, 
to trzeba przeczytać samemu, żeby wczuć się w cały klimat. Nawet nie wiem, co jeszcze mogę Wam napisać na temat tej książki, bo nie chcę nikomu zepsuć przyjemności z czytania, jednak naprawdę wszystkie części Singielki są warte uwagi. Przy nich nie będziecie się nudzić i mogę to obiecać. Autorka zabierze Was w niesamowitą przygodę do Londynu i oprowadzi Was oczami Ewy po wielu ciekawych zakątkach stolicy Anglii. Sama mieszkam w Wielkiej Brytanii i niektóre z tych miejsc, które opisuje Marta we wszystkich tomach, osobiście odwiedziłam.

Podsumowując “Singielka w Londynie. Spełnione marzenia” to lekka i pełna humoru historia opowiadająca o perypetiach Ewy tytułowej singielki. Ma swoje wzloty i upadki, ale jedynie sami się możecie przekonać, czytając, czy kobieta w końcu zazna takiego szczęścia i miłości, o jakiej zawsze marzyła .
Szczerze polecam!
P.s. Martuniu moja kochana, mam nadzieję, że w przyszłości napiszesz nam jeszcze  z jedną część Singielki, bo uwierz, że z tymi bohaterami trudno jest się rozstać i na pewno ja, jak i wielu czytelników chciałoby przeczytać i poznać jak się ułożyło życie Ewci po kilku latach (taka mała sugestia :D).

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu LIRA. 

Wydawnictwo Lira



4 komentarze:

  1. Książka wydaje się idealna na lato. Z chęcią bym po nią sięgnęła, ale szkoda, że jest to, któryś już tom serii.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie dla mnie. Nie lubię demonizowana stanu wolnego, przecież taka sytuacja ma więcej plusów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma inne gusta, ale książka jest bardzo fajna :)

      Usuń

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...