wtorek, 18 czerwca 2019


Kochani zachęcamy Was do przeczytania 3 pierwszych rozdziałów debiutanckiej powieści Alicji Skirgajłło - "Prawictwo utracone. Biorę Cię za żonę". Nas już niejednokrotnie rozbawiła, mamy nadzieję, że i tak będzie również w Waszym przypadku. :) 



PROLOG

– Tak, mamo? – Odbieram telefon od mojej rodzicielki i przewracam oczami.
Nadopiekuńcza osoba i ciągle mi suszy głowę o to, kiedy przedstawię jej swoją dziewczynę,
jakby to było najważniejsze w życiu.
– Maciusiu, no nareszcie! Od rana próbuję się do ciebie dodzwonić i nic.
– Mam dużo pracy, po co dzwonisz?
– Jak ty się do matki odnosisz? – upomina mnie. – Jak to po co? Chciałam ci
przypomnieć, że jutro jest piątek i właśnie jutro obchodzimy z twoim ojcem trzydziestą piątą
rocznicę naszego ślubu. Będzie cała rodzina i oczywiście nie może zabraknąć ciebie synku.
Ciebie i twojej dziewczyny... Masz jakąś prawda? – Nastaje niezręczna cisza i kiedy mam już
odpowiedzieć, mamusia mi przerywa i trajkocze jak stary kataryniarz.
– Odkąd się wyprowadziłeś do Krakowa, to nie masz dla nas czasu i prawie nas nie
odwiedzasz. Martwimy się z ojcem o ciebie syneczku.
– Niepotrzebnie, mamo.
– Masz trzydzieści cztery lata, a ja nie widziałam cię z żadną kobietą. Może ty jesteś
gejem?
Właśnie w tym momencie dławię się kawą, którą piję i opluwam sobie koszulę. Niech
to szlag! Zaraz mam kolejną pacjentkę, a jestem ubabrany kawą.
– Mamo, zapewniam cię, że nie jestem gejem. Mam dziewczynę, ale Małgorzata nie
będzie mogła ze mną przyjechać na waszą uroczystość. – Kłamię jak z nut i błagam Boga,
żeby mama uwierzyła w moje kiepskie wymówki.
– Jak to, nie będzie mogła? – pyta zaniepokojona.
– No, nie będzie mogła, bo ma wyjazd służbowy z pracy i nie będę jej ciągnął i
namawiał na wyjazd, ponieważ dopiero zmieniła pracę i nie może sobie pozwolić na utratę
posady. – Pójdę do piekła za te wszystkie kłamstwa.
– Ale to nasza rocznica.
– Wiem mamo, ale nic nie poradzę. Obiecuję, że przyjadę z nią na któryś weekend i ją
poznacie.
– No, ja mam nadzieję, bo ja wiecznie żyć nie będę i chciałabym doczekać się do tego
czasu jakichś wnuków.
– Mamo, muszę kończyć mam kolejną pacjentkę.
– Dobrze synku, tylko bądź jutro i zostajesz do końca weekendu, będzie twój kuzyn.
Nie widzieliście się tyle czasu, przeprowadza się z powrotem do Polski i szuka miejsca na
otworzenie interesu i pomyślałam, że... – Nie pozwalam jej dokończyć zdania, mówiąc:
– Tak, tak mamo będę na pewno, kocham cię, pa, aaa... pozdrów ojca i do jutra.
Odkładam telefon na biurko i zrezygnowany chowam twarz w dłoniach. Jestem w
czarnej dupie! Jestem żałosnym, starym kawalerem i do tego prawiczkiem. Czy to nie
paradoks, być seksuologiem i nie mieć nigdy kobiety?
Tak, macie rację... To żałosne i chore... Seksuolog w teorii. Codziennie daję porady
ludziom, a sam nie potrafię uporządkować swojego życia. Każdego dnia przychodzi do mnie
masa kobiet i niewielu mężczyzn z różnymi problemami, którym mówię, co powinni zrobić,
jak postąpić.
Jestem trzydziestoczteroletnim prawiczkiem, który boi się kobiet i chyba sam
powinienem iść do lekarza, ale się cholernie wstydzę.
Właśnie dlatego moimi pacjentkami są przeważnie kobiety. Większość facetów wstydzi
się swoich problemów, a ja właśnie do nich należę.
Myślicie, że jestem gejem? Nic z tych rzeczy... Kobiety mi się strasznie podobają i
pociągają mnie, ale są takie bezpośrednie i otwarte w swoim stylu bycia, że mnie przerażają.
Są silne, piękne i nie wstydzą się mówić, co je boli, przytłacza, niepokoi. Jestem przystojnym
facetem, ale nie mam śmiałości do kobiet i jeśli jakaś pojawia się na horyzoncie, ja uciekam
jak tchórz. Boję się, że już do końca życia zostanę sam. Wstydzę się porozmawiać o własnym
problemie z kimkolwiek, z obawy, że mnie wyśmieje. Próbowałem kilka razy umówić się z
dziewczyną, ale nie nadaję się do tego kompletnie. Kobiety mnie onieśmielają i choć w pracy
jestem pewny siebie i profesjonalny, to nie wiem jak przełożyć rady jakie daję innej osobie na
własny przypadek.
Jedyną osobą z jaką mogłem zawsze porozmawiać, był mój kuzyn Alan, ale on
wyjechał na studia za granicę i kontakt się urwał. Alan zawsze bezpośredni, korzystał z życia
ile tylko mógł. Nie przepuścił żadnej pannie i zmieniał dziewczyny częściej niż bieliznę. Jutro
znowu się z nim spotkam i cholernie się boję, jak zareaguje na wieść, że jestem ciotą, a nie
facetem. Rodziców okłamuję przez cały czas, mówiąc, że zmieniam dziewczyny jak Alan i
nie śpieszy mi się do ożenku i dzieci. Zaraz stuknie mi czterdziestka, a ja nawet nie wiem, co
to znaczy uprawiać seks.
Z zadumy wyrywa mnie pukanie do drzwi. To pewnie kolejny pacjent.
– Proszę...
W drzwiach staje piękna blondynka o niebieskich oczach. Momentalnie robi mi się
gorąco, lecz po chwili na twarz zakładam swoją maskę i przeobrażam się w lekarza,
profesjonalistę i człowieka, który pomógł już nie jednej osobie. Szkoda, że nie potrafię pomóc
sobie...
– Dzień dobry panie doktorze.
– Dzień dobry – odpowiadam, wstaję z miejsca, zapinam guzik marynarki i ręką
wskazuję na duży, beżowy fotel, by kobieta wygodnie usiadła.
– W czym mogę pani pomóc?
– Mam taką delikatną sprawę.
– Zamieniam się w słuch...
Kobieta przez chwilę skanuje moją twarz i wydaje się być zawstydzona, lecz tak
naprawdę modlę się do Boga, żeby jak najszybciej wyszła z mojego gabinetu, bo mój penis w
spodniach się obudził do życia, a ja jak ten dureń nie mogę na to nic zaradzić.
– Jest pan taki młody i przystojny, że się nie spodziewałam.
– Czego się pani nie spodziewała?
– No wie pan... – Blondynka poprawia swój duży biust i zaczyna mnie kokietować.
W mojej głowie zapala się czerwona lampka, bo do cholery ona mnie podrywa!
Maciek! Jesteś profesjonalistą i nie możesz panikować! O tak, to mój gabinet i ja tu
rządzę!
– Nie wiem, może pani jaśniej? – Przybieram poważny wyraz twarzy i spoglądam na
kobietę, czekając na jej odpowiedź.
– No, bo ja się spodziewałam kogoś o wiele starszego, no a pan mnie onieśmiela i tak
mi jakoś głupio.
– Zapewniam panią, że niepotrzebnie.
– No więc...
– No więc, gdyby się pani mogła pospieszyć.
– Mam chłopaka, ale on jest taki nieśmiały i kiedy go dotykam, bardzo szybko się
podnieca.
– To chyba nie problem, prawda? Powinna się pani cieszyć, że działa pani na swojego
chłopaka w ten sposób.
– No tak, ale pan nic nie rozumie. On nawet nie zdąży włożyć mi penisa do pochwy, a
już jest gotowy.
Jakbym widział siebie! Widać nie jestem sam... Ja nawet nie próbuję włożyć swojego
penisa do pochwy, bo uciekam na starcie jakiejkolwiek znajomości... Jakie to żałosne...
Zastanawiam się chwilę, po czym zwracam się do młodej kobiety:
– Ile chłopak ma lat?
– A czy to ważne?
– Niby nie, ale pytam, więc proszę mi odpowiedzieć. – Blondynka coraz bardziej mnie
denerwuje, bo nie odpowiada na moje pytania, a co za tym idzie nie pozwala sobie pomóc.
– Ma osiemnaście lat – wypala nagle i spuszcza wzrok na kolana, wyraźnie speszona.
– Przepraszam, że zapytam. Kobiety różnie reagują na takie pytania, ale muszę
wiedzieć. Ile ma pani lat?
– Trzydzieści.
– Rozumiem, że pani chłopak jest jeszcze prawiczkiem?
– Tak.
– Więc nie widzę tu żadnego problemu. Chłopak jest onieśmielony i za bardzo się tym
przejmuje. Proszę go wesprzeć i powoli wszystko się unormuje. Proszę go w żadnym
przypadku nie krytykować, ani się nie śmiać, bo zamknie się na panią i nie pozwoli się do
siebie zbliżyć.
– Absolutnie tak nie zrobię doktorze. Zakochałam się w nim i pomimo jego wieku i
tego, że jest niedoświadczony, to chcę z nim być i będę cierpliwa. Martwiłam się tylko jego
reakcją, wie pan, do tej pory spotykałam się ze starszymi mężczyznami, którzy już byli
doświadczeni. Nie znałam tego problemu, więc chciałam się upewnić, że wszystko jest OK.
– Jest wszystko w porządku. Proszę poczekać i małymi kroczkami zbliżyć się do niego.
Po którymś razie, dojdzie do stosunku i będziecie oboje zadowoleni. Swoją drogą, jest pani
wspaniałą kobietą. Młode kobiety i nastolatki różnie reagują na niekontrolowane zachowania
mężczyzn podczas zbliżenia. Kobiety często się śmieją i zniechęcają takim zachowaniem
swoich partnerów, co może później się odbić na ich samoocenie i zawieraniu nowych
znajomości.
– Dziękuję, dziękuję! Jest pan cudowny! Dobrze, że posłuchałam mojej koleżanki i do
pana przyszłam. Jest pan najlepszy! – Kobieta zrywa się z fotela, szczęśliwa i uśmiechnięta,
wyjmuje pieniądze i próbuje je zostawić na moim biurku.
– Bardzo się cieszę, że mogłem pomóc, ale rachunek proszę uregulować w recepcji.
Tam koleżanka wystawi pani fakturę i będzie mogła pani zapłacić.
– Ach tak, panie doktorze. Jeszcze raz dziękuję i do widzenia. Życzę panu miłego dnia.
– Dziękuję i wzajemnie. – Żegnam kobietę, po czym siadam w fotelu, uderzam otwartą
dłonią w czoło i mówię do siebie:
– Maciek, jesteś żałosny! Dajesz innym porady, a sam jesteś pokręcony i
beznadziejny...
Maciek, ile tak będziesz jeszcze żył? Musisz coś zrobić, bo umrzesz jako prawiczek!...

ROZDZIAŁ 1

Dziś sądny dzień... Spotkanie z rodziną, wspólny obiadek, opowieści kuzynostwa o
tym, jak im się żyje, ile to dzieci już mają, albo będą mieć, ile zarabiają, czym srają, gdzie
jeżdżą na wakacje i inne pierdoły. Nie lubię tego całego spędu rodzinnego, źle się wtedy czuję
kiedy patrzę na wszystkich uśmiechniętych, fałszywych ludzi, którzy w oczy ci patrzą, prawią
komplementy, a za plecami doszczętnie obsmarują.
Matka z ojcem znowu mnie zamęczą pytaniami o moją fikcyjną dziewczynę. O moje
plany na życie, o to co zamierzam i jak długo się będę ukrywać. Matka od czterech lat mi
powtarza jedno i to samo... Mam tego momentami serdecznie dosyć i chcę jej powiedzieć
prawdę, ale wtedy chyba by mnie zabiła śmiechem. Jak to, seksuolog, który pomaga innym,
jest prawiczkiem i ma traumę z młodości? Tak, mam przykre doświadczenia jeszcze z czasów
liceum.
Odkąd pamiętam, nie miałem problemów z dogadywaniem się z płcią przeciwną,
zawsze się podobałem dziewczynom i wszędzie było mnie pełno, do momentu, kiedy nie
poznałem jej.
Miała na imię Małgorzata i była ode mnie starsza o dwa lata. Miała śliczne, kręcone,
rude włosy i oczy tak intensywnie zielone, że nie można było ich nie zauważyć. Podobała mi
się od zawsze i kiedy ją widziałem na szkolnym korytarzu, moje serce biło szybciej. Byłem w
niej szaleńczo zakochany, ale co ja mogłem wtedy wiedzieć o miłości i sprawach łóżkowych?
Razem z moim kuzynem Alanem, który był od zawsze psem na baby, chodziliśmy na
imprezy i świetnie się bawiliśmy. Z tą różnicą, że ja nadal byłem prawiczkiem. Chciałem
przeżyć mój pierwszy raz właśnie z Gosią... Kiedy podczas jednej z imprez zagadałem do
niej i udało mi się z nią umówić, byłem w siódmym niebie. Imponowała mi swoją
dojrzałością... Tak, wtedy myślałem, że ponieważ jest starsza, to myśli inaczej niż dziewczęta
z mojego rocznika.
Spotykaliśmy się już jakiś czas, było super. Randki i ukradkowe pocałunki przerodziły
się w coś poważnego; tak myślałem ja, ona niekoniecznie.
Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Pojechałem po nią do jej domu, poszliśmy
na dyskotekę, świetnie się bawiliśmy. Tańczyliśmy, śmialiśmy się, był alkohol i trawka. Świat
wirował mi przed oczami, ale byłem zakochany i szczęśliwy. Po imprezie wylądowaliśmy u
niej w domu. Tej nocy, chcieliśmy to robić ze sobą po raz pierwszy. Oczywiście ona nie
wiedziała, że to miał być mój pierwszy raz. Bałem się i denerwowałem, że dam ciała i nie
będę wiedział, co zrobić. Zaczęliśmy się całować i przytulać. Małgorzata wydawała się taka
naturalna i oswojona ze wszystkim, ja natomiast bardzo się denerwowałem, ale zarazem
byłem taki podniecony, że kiedy dotknęła dłonią mojego penisa, spuściłem się jej na rękę.
Było mi cholernie wstyd i chciałem się zapaść pod ziemię, tym bardziej, że dziewczyna
zaczęła śmiać się ze mnie na całe gardło i wyzywać mnie od ciot i prawiczków. Wyrzuciła
mnie ze swojego domu, a następnego dnia cała szkoła wiedziała o tym incydencie.
Chciałem się zabić, zniknąć z powierzchni ziemi, zaszyć się, gdzieś, gdzie nikt by mnie
nie znalazł. Każdego dnia koledzy śmiali się i szydzili ze mnie. Jedynym oparciem był dla
mnie Alan. On zawsze mnie bronił i był obok, kiedy potrzebowałem pomocy. Był moim
kuzynem i zarazem najlepszym przyjacielem. Do końca szkoły średniej byłem wyśmiewany,
co spowodowało, że się totalnie wycofałem z życia grupy. Przestałem chodzić na imprezy,
rozmawiać z dziewczynami, ukryłem się i zamknąłem na wszystkich. Alan próbował mnie z
tego wyciągnąć, ale bezskutecznie... Czułem się zły, gorszy, zepsuty...
Zacząłem ćwiczyć na siłowni i uprawiać różnego rodzaju sporty, by tylko nie myśleć o
niczym i zająć swój mózg czymś innym, niż ciągłym obwinianiem siebie i wpajaniem sobie,
że jestem do niczego.
Kierunek studiów wybrałem chyba po to, by pomóc samemu sobie, ale niestety... Nie
pomogłem. Alan wyjechał na studia do Stanów i kontakt się urwał, co prawda widywaliśmy
się z okazji świąt i zjazdów rodzinnych, ale nie było jakoś sposobności spokojnie pogadać.
Aż do teraz... dziś się z nim zobaczę i zupełnie nie wiem, jak mam się zachować, co
powiedzieć i przede wszystkim, czy powiedzieć o moim niekończącym się problemie.

***

Spakowany i gotowy do drogi, wsiadam do mojego Audi A8 i wyruszam na spotkanie z
rodzinką krwiopijców i szarańczy, od zawsze ciekawskich, wścibskich ludzi, którzy żyją na
plotkach i wtrącaniu się w życie innych. Zupełnie, jakby swojego nie posiadali.
Rodzice mieszkają w Warszawie. Mama jest stomatologiem i prowadzi swój gabinet, a
ojciec jest ordynatorem w szpitalu. Jeśli chodzi o nich, to nie mogę narzekać, bo mam
wspaniałych rodziców, są wyluzowani i wręcz nadopiekuńczy w stosunku do mnie. Pewnie
dlatego, że jestem jedynakiem.
– Halo! – Odbieram połączenie od mamy, znowu od niej. No tak, bo niby od kogo
innego...
– Cześć Maciusiu, za ile będziesz?
– Mamo, dopiero wyjechałem, a na drogach dziś straszne korki.
– Wiem, wiem, ale już wszyscy są i czekamy tu na ciebie kochanie. Alanek bez przerwy
pyta o Ciebie. Ale on się zmienił, mówię ci.
– Tak? Przybyło mu pewnie kilkanaście tatuaży, co? – Pytam, choć i tak wiem, że teraz
już pewnie wygląda, jak komiks. Alan od zawsze pasjonował się tatuażami i oczywiście
dziewczynami. Nie odpuścił żadnej... Czasem mu tego zazdrościłem.
– No tak, jest specyficzny, to muszę przyznać, ale wrócił do Polski z dziewczyną,
rozumiesz to?
– Nie, to jakiś żart. Alan i dziewczyna na dłużej?
– No tak, ponoć w końcu dostał porażenia mózgowego, jak to on mówi. – Mama
opowiada i zaczyna się śmiać, co udziela się również mnie.
– To, faktycznie, musiało go mocno porazić. Mamo, kończę, postaram się być jak
najszybciej.
– Uważaj na siebie mój pączusiu. – Przerywam połączenie i wciskam gaz w podłogę.
Przed dojazdem do celu kupuję jeszcze po drodze kwiaty i ulubione wino mamy.
Podjeżdżam pod dom i już mi jest niedobrze na widok zaparkowanych przed budynkiem
samochodów. Cała rodzinka w komplecie, cudownie.
Z domu wybiega moja mama z okrzykiem: „Syneczku, kochanie, jesteś!” i zaczyna
mnie całować jak małe dziecko.
Zaraz za nią wychodzi ojciec i babunia starowinka i gorąco mnie witają, ciesząc się z
mojego przyjazdu. Wręczam mamie kwiaty, wino i składam życzenia. Wyjmuję z bagażnika
niewielką torbę z ubraniami i wchodzimy do domu. Impreza trwa w najlepsze, wszyscy się
śmieją, popijają szampana. Zjechały się szurnięte ciotki, kuzynki – dziewice orleańskie i
reszta udanej, pożal się Boże, rodziny. Witam się ze wszystkimi i właśnie wtedy dostrzegam
mojego kuzyna. Wchodzi z ogrodu do domu, zawiany już jak meserszmit.
– O kuźwa! Kogo to moje piękne gały widzą?! – krzyczy na całe gardło, zwracając
uwagę reszty gości. Zaczynam się śmiać i kręcić głową. To jest on, cały on. Nic się nie
zmienił, ciągle ten sam, szczery do bólu. Tatuaży ma faktycznie o wiele więcej, ale to ten sam
jebaka i donżuan, Alan.
– Cześć stary, miło cię znowu widzieć. – Podchodzę do kuzyna i podaję mu dłoń, na co
ten spogląda na mnie i wybucha śmiechem, po czym mówi:
– A co ty, kurwa mać, z ciocią się witasz, czy się ciepły zrobiłeś? Chodź tu do mnie i
przywitaj się jak należy. – Oplata mnie ramionami, ściska mocno i klepie po plecach.
Jakaś daleka ciotka ze strony ojca, strasznie irytująca, wredna stara panna, spogląda na
nas, robi minę jakby miała zatwardzenie i plumka coś pod nosem na nasz temat. Alan
oczywiście nie omieszka jej odpowiedzieć.
– Co tam gaworzysz złociutka? Chłopa ci trzeba, czy kupić ci wibrator? W twoim
przypadku, to tylko plastikowy kutas ci pomoże, bo każdy normalny facet spierdoli, jak cię
tylko zobaczy, a jak już się odezwiesz, to popełni seppuku.
– Coś ty powiedział do mnie, bezczelny chamie?! – Kobieta nastroszona jak kogut
gotowy do ataku, napada na Alana.
– Nie podoba ci się mój widok, to zamknij oczy stara dewoto, ale nie mów na mój temat
do kogoś innego, bo złapię cię za ten... – Nie pozwalam mu dokończyć jego cennej uwagi i
oznajmiam:
– To my przejdziemy do ogrodu.
Ciągnę pijanego kuzyna na tyły ogrodu i siadamy na ławce obok basenu.
– Stary, co ty wyprawiasz, ona zaraz zrobi zadymę na cały dom. To największa plotkara
i do tego zawsze się wprasza na krzywy ryj.
– To tym bardziej trzeba pokazać starej raszpli gdzie jej miejsce. A coś ty taki sztywny,
jak wykrochmalone prześcieradło? Dawno z krzyża nie spuszczałeś, czy co? – I nastaje
niezręczna cisza. Spoglądam na kuzyna i nerwowo przełykam ślinę, po czym spuszczam
wzrok na swoje dłonie i oglądam paznokcie. – Nie, no ja pierdolę, nie mów, że ty nadal jesteś
prawiczkiem?! – krzyczy zdziwiony.
– Mógłbyś się już zamknąć?! Weź jeszcze megafon i wejdź do domu, powiedz to mojej
matce.
– Nie, czekaj, czekaj... To jakiś sen, albo ten szampan mnie pozamiatał i mam
omamy... Chłopie, ty masz trzydzieści cztery lata do jasnej Anielki i nie waliłeś żadnej
cipki?!
– Nie, kuźwa, jakbyś nie wiedział!
– Czekaj, ty jesteś seksuologiem-dziewicem? – Alan łapie się za brzuch i śmieje tak
głośno, że spada z ławki na trawę.
– Skończyłeś? Możesz przestać się ze mnie śmiać?!
– Nie mogę stary, wybacz. Jesteś, kurna, przystojny, napakowany, masz fiuta giganta i
nie masz laski; mało tego, nie ruchałeś jeszcze? To jakaś abstrakcja. Myślałem, że już ci
przeszło po tej pipie, która cię wyśmiała w liceum.
– Nie, nie przeszło! Mam traumę przez cały czas i nie mogę sobie z tym poradzić,
rozumiesz? – krzyczę na kuzyna zdesperowany. – Codziennie udzielam rad innym ludziom, a
nie potrafię poradzić sobie z własnymi słabościami. Kiedy wchodzi do gabinetu fajna laska,
mój fiut rozwala mi zęby, a mnie zaraz paraliżuje strach. Kiedy idę ulicą i widzę spojrzenia
innych kobiet, dostaję ataku paniki i uciekam jak morderca z miejsca wypadku! Nie mogę już
tak dłużej żyć, matka codziennie mi dzwoni i pyta o moją narzeczoną, której zwyczajnie nie
mam!
– Maciek, to było kupę lat temu, a Gośka, to była zwykła szmata, którą wygrzmociło
pół drużyny piłkarskiej.
– Ale ja byłem w niej zakochany i mnie zraniła do szpiku kości. Od tamtego czasu
wiesz jak było? – mówię przez łzy, zasłaniając rękoma twarz.
– Ej, ej, przestań, nie warto. Poczekaj... Ja zostaję w Polsce, szukam miejscówki, żeby
otworzyć swój klub i kilka siłowni. Myślałem, żeby tu w Warszawie, ale przecież Kraków to
też niezłe miasto. Moja Amanda wyjeżdża na miesiąc do rodziców. Jeśli mnie przygarniesz na
ten czas do siebie, to ci pomogę. Przygarniesz? Masz wielki apartament, więc nawet mnie nie
zauważysz.
– Co ty planujesz znowu? – pytam i spoglądam zaciekawiony na kuzyna.
– Człowieku, zrobię z ciebie takiego jebakę i casanovę, że nie będziesz schodził z cipek.
Zobaczysz, zaruchasz się na śmierć, za wszystkie czasy abstynencji. Umowa stoi? – pyta i
wystawia dłoń w moim kierunku.
– Jak chcesz to zrobić? – pytam.
– Umowa stoi? – powtarza.
– Stoi. – Podaję mu dłoń i zaczynam już żałować swojej decyzji.
– Super! Ja będę twoim mistrzem, a ty moją niewinną Małgorzatą, a powiedz mi, konia
chociaż walisz? – pyta i znowu rechocze jak żaba.
Wiedziałem, że szybko będę tego żałował.
– Wal się, durniu! – odpowiadam i śmieję się razem z Alanem. Brakowało mi jego
specyficznego poczucia humoru.
– Chodź, poznasz moją Amandę.
– Właśnie, co się stało, że masz dziewczynę na stałe?
– Porażenie mózgowe. Przepaliły mi się zwoje i tak wyszło.
– Idiota!

ROZDZIAŁ 2

Alan

Siedzimy z Maćkiem w ogrodzie i pijemy. Amanda już poszła spać i dobrze, to nie
sprawy dla niej, zresztą kuzyn źle by się czuł w takiej sytuacji, kiedy moja laska by
wszystkiego słuchała.
Nie mogę uwierzyć w to, że mój kuzyn, świetny, przystojny, specjalista od spraw seksu
i nie tylko, jest prawiczkiem. W głowie mi się to nie mieści, jak ktoś z takim wyglądem i
inteligencją nie uprawiał nigdy seksu, a na domiar złego, boi się kobiet.
Maciek, wysoki, dobrze zbudowany, z powalającym uśmiechem i poczuciem humoru,
nigdy nie zamoczył. To kuźwa jakieś abstrakcyjne i wręcz niedorzeczne. Przez jedną sukę
stracić wiarę w siebie i zamknąć się na wszystkich?
Gdybym ją teraz spotkał, naplułbym jej w ten rudy, fałszywy ryj! Jestem wstrząśnięty i
nie mieści mi się to w głowie, jak on do tej pory żył, funkcjonował... Ja przecież zostałbym
psychicznym zboczeńcem i gwałcił wszystko, co ma ręce, nogi i nie spierdala na drzewo...
Muszę mu pomóc uwierzyć w siebie i swoje możliwości. Laski sikają za nim, a on
ucieka jak tchórz.
Co zrobić, jak mu pomóc, co wymyślić? Alan, myśl, myśl... Masz mózg, ręce, nogi i
chuj – to kombinuj...! Mam! Jestem geniuszem!
– Maciuś mam plan, jak cię rozdziewiczyć! – krzyczę głośno.
– Soo ty się tak drzesz, jak stare prześcieradłooo!! – O, Maciej, słaba głowa, już ma
dosyć. Może teraz się uda podbudować trochę jego pewność siebie, kiedy jest na bombie,
tylko z kim, jak tu u ciotki same dziewice po pięciu skrobankach i sztywne picze. A w
dodatku to rodzina, ale w sumie do ćwiczeń może być. Jak to się mówi? Kto kuzynki nie
wyjebie, to nie będzie w niebie.
– Posłuchaj mnie, zobacz ile jest tu młodych, chętnych piczek – mówię do kuzyna i
pokazuję na stojące nieopodal dziewczyny w różnym wieku. Jakby tak popatrzeć, to mamy
nawet niczego sobie kobitki w rodzinie i sam bym coś wyhaczył, gdyby nie było Amandy.
Maciek zapity spogląda za siebie, po chwili obraca się w moją stronę i bełkocze:
– Gdziee ty wizisz te laskii?
– W dupie! Siedzą wszędzie, co, kuźwa, ślepy jesteś, czy nadmiar nasienia padł ci na
oczy i osłabia twoją widoczność?!
– Te tam? Przecieższz to nasze kuzynki.
– Co nie oznacza, że nie są chętne, zresztą człowieku, to siódma woda po kisielu.
Zobacz jak patrzą w naszą stronę i nas obczajają.
– Ty jesteś jakiśśś zboszonyyy.
– Nie bełkocz już, tylko wyskakuj z ciuchów.
– Ale po cooo?
– Bo chcę pooglądać twojego kutasa, wiesz? Pójdziemy popływać, a kuzyneczki z
nami. W basenie poćwiczysz bajerę, a woda ostudzi twoje zapędy.
– Przy nich mi nawet nie stanie, nie tykam rodziny. – Maciek już mnie zaczyna
denerwować, ale spokojnie, zawsze po alkoholu był marudny. Chociaż jest bardziej
wyluzowany i nie panikuje.
– Ty nawet nie tykasz gumowej lalki, więc się zamknij i rób co mówię.
– A tyyy, za to, to nawet, tego no, jak on ma? No, ty jeża przez lejek byś wyruchał...
No bardzo zabawny jesteś kuzynku, bardzo, normalnie boki zrywać.
– Posłuchaj mnie, chcesz się rozluźnić i zacząć znowu gadać z dziewczynami jak
kiedyś?
– Chcęęę – odpowiada i wypija do końca chyba już czwartego drinka.
– To zostaw wszystko mnie, a ty się rozbieraj.
– A ty?
– Ja też, ale jak mnie Amanda przyłapie, to zgonię wszystko na ciebie!
Zdejmujemy ciuchy i zostajemy w samych bokserkach. Kuzyneczki, zaciekawione
wstają ze swoich miejsc i podchodzą do nas.
– A wy co, będziecie się kapać po pijaku? Maciuś jest nawalony, jak lokomotywa.
– A wy co, może popływacie z nami? – pytam i spoglądam na dziewczyny.
– A w sumie, czemu nie – odpowiada Honorata i zaczyna się rozbierać.
Zacieram ręce i popycham Maćka do wody, a ten nie świadomy wpada do basenu i
zaczyna się dławić i pluć, wyzywając mnie i bełkocząc coś pod nosem. Ola, Sandra i Aneta,
też się rozbierają, w samej bieliźnie wskakują do basenu i otaczają pijanego Maćka ze
wszystkich stron. Cudownie... Teraz moja kolej. Oddalam się kawałek od basenu, zaczynam
biec i krzyczę:
– Na bombę!
Wpadam do wody, ochlapując wszystkich, słychać już tylko piski i śmiech dziewczyn.
– To co robimy dziewczyny? – pytam i spoglądam to na nie, to na mojego kuzyna i
mam ochotę w tym momencie go strzelić w ryj. Maciek zaczyna ziewać, opiera głowę o
murowany brzeg basenu i mówi:
– Ja chcę spać.
Zaraz go pieprznę, przysięgam.
– Dziewczyny, przepraszamy was na moment, muszę pogadać z Maćkiem. – Ciągnę
debila za sobą i odpływamy kawałek dalej.
– Co ty odpierdalasz? Mieliśmy się świetnie bawić, a ty miałeś ćwiczyć rozmowę z
laskami, a jak ciota wymiękasz i mówisz, że chce ci się spać!?
– Alan, to nasze kuzynki i nawet jakby były nie wiadomo jakie piękne i wspaniałe, to
mnie nie kręcą i nie czuję przy nich skrepowania, więc jeśli chcesz mi pomóc, to wymyśl coś
innego – odpowiada znudzony i znowu mi tu ziewa.
– Ale może, jeśli cię nie krępują, to poćwiczysz na nich jakieś teksty, które mógłbyś
wykorzystać na innych?
– No spoko, skoro chcesz. – Maciek podpływa do zadowolonych dziewczyn i krzyczy
do Oli.
– Ejjj, laleczka, chcesz się napić mleczka? Chodź podłączę cię pod mój prywatny
dystrybutor. – Ta spogląda na niego, jak na kosmitę i chyba sztuczna inteligencja nie jarzy o
co chodzi, bo tylko się głupio cieszy i wystawia swoją odrutowaną szczękę.
Nie, ja chyba śnię i jeszcze się nie obudziłem. Co on wyprawia? Jest gorzej niż
myślałem. On jest zupełnie wycofany ze społeczeństwa i totalnie obciachowy. Przecież takie
teksty to były modne jakieś dwadzieścia lat temu, a na dodatek, za takie coś dostanie w ryj od
pierwszej napotkanej dziewczyny. Płynę do nich ratować sytuację.
– Maciek dziś za dużo wypił i naoglądał się kreskówek. Wybaczcie nam moje kochane
kuzyneczki, odholuję zwłoki do pokoju, bo jeszcze się tu nam biedaczek utopi.
– Co już? – krzyczy niezadowolona Aneta. – Myślałyśmy, że się pobawimy.
– Nie interesują mnie dzieci i na dodatek własna rodzina – odzywa się debil, za co
dostaje ode mnie w tył głowy.
– Mówiłem, że jest najebany i gada od rzeczy? Nie odchodźcie nigdzie, ja zaraz wracam
moje kochane, tylko położę trupa spać.
Wychodzimy z wody i ciągnę za sobą Maćka w stronę domu, by po drodze wpaść
prosto na cioteczkę.
– O cześć ciocia, my właśnie idziemy się położyć, to znaczy Maciek idzie, bo ma dosyć
wrażeń, jak na jeden dzień.
– Jezu kochany, jak wy wyglądacie, gdzie macie ciuchy i dlaczego paradujecie w
bieliźnie, mokrzy po ogrodzie?
– Pływaliśmy ciociu, jest lato, ciepła noc i razem z dziewczynami chcieliśmy się
ochłodzić, ale Maciek wymiękł. Zresztą sama zobacz na niego. Dziecko wojny i pokoju.
– Maciuś nigdy nie miał mocnej głowy, zresztą on pracuje ciężko i nie ma czasu na
rozrywki. Biedne moje dziecko.
– Tak ciociu, tak masz rację, a teraz przepraszam, ale ten słonik trochę waży i zaczyna
mi brakować siły, by go utrzymać w pionie, tak więc zaprowadzę go do jego sypialni.
Wymijam kobietę i ciągnę zwłoki idioty do domu.
Kretynie, ja się poświęcę i zrobię z ciebie faceta, ale będziesz mnie wtedy po stopach
całował.
Będzie trudniej, niż myślałem, ale nie poddam się. Niedługo każda laska będzie jadła
mu z ręki, a on będzie zaliczał wszystkie bazy po kolei. Jutro zaczynamy trening na całego.

ROZDZIAŁ 3

Maciek
Budzę się z okropnym bólem głowy, wszystko mi wiruje przed oczami i mam kaca
giganta. Jestem już na to wszystko za stary. To nie dla mnie, już zawsze będę prawiczkiem i
fajansiarzem, pochowają mnie, a na moim grobie napiszą: „Tu leży największa niedorajda
życiowa, cep i ciamajda. I do tego PRAWICZEK...”
Chyba muszę się już z tym pogodzić i zająć się pomocą innym, tak jak robiłem to do tej
pory.
Wstaję z łóżka i idę pod prysznic, muszę się obudzić i doprowadzić do porządku.
Wchodzę pod strumień lodowatej wody i od razu czuję się lepiej...
Zastanawiam się, dlaczego tak się potoczyło moje życie, dlaczego, będąc lekarzem i
specjalistą, nie potrafię pomóc sobie i żyję sam jak pustelnik. Nic mnie nie cieszy, nawet
pieniądze, które mam, nie sprawiają mi radości, bo nie mam na kogo ich wydać, nie mam
partnerki, ani nawet kota czy psa nie posiadam. Kurwa, ja nawet rybek nie mam! Nie, nie,
nie! Nie mogę się poddać, muszę się w końcu odważyć i przezwyciężyć strach!
Nakręcony i podniecony nową myślą i postanowieniem, wychodzę spod prysznica, idę
do sypialni i ubieram na siebie dres; muszę pobiegać i wyładować swoją złość. Wychodzę z
pokoju i wpadam na pomysł, że może wezmę ze sobą Alana? Podchodzę do drzwi jego
sypialni, chwytam za klamkę i wchodzę do środka, ale to co widzę zwala mnie z nóg. Jest
godzina szósta rano, a Alan uprawia dziki seks ze swoją kobietą.
Staję w progu i patrzę na jego wydziaraną, gołą dupę i wystające nogi dziewczyny.
Słychać tylko jęki i stęki, a oni jakby zapomnieli o całym świecie, pieprzą się dalej.
– O tak! Pieprz mnie ogierze, mocniej, no mocniej!
– Ty moja niegrzeczna suczko, krzycz dla mnie, to mnie tak jara, że zaraz eksploduję!
Stoję tak chwilę i się przyglądam napalonej, pieprzącej się parze i zazdroszczę tego
kuzynowi jak cholera. No dobra, koniec tej miłości, myślę sobie i odchrząkuję. Kuzyn
momentalnie odwraca się w moją stronę, a Amanda zakrywa się poduszką.
– Czego chcesz debilu, nie widzisz, że jestem zajęty?
– Widzę, bardzo dobrze widzę. Chciałem pobiegać i pomyślałem, że może dołączysz do
mnie?
– Sorry, ja uprawiam lepszy sport z rana – odpowiada, po czym wraca do swojej
czynności sprzed chwili.
No nie mogę, facet nie ma wstydu. Pieprzy dziewczynę na moich oczach, nie
przejmując się, że na to patrzę.
– Czekam na ciebie za drzwiami, masz pięć minut, a potem znowu tu wejdę i wyciągnę
cię na siłę – mówię i zamierzam wyjść, kiedy odzywa się Alan.
– Dobra, daj mi dziesięć, zaraz wyjdę, a teraz spadaj, bo spieprzysz mi dojście.
Wychodzę z pokoju i kręcę głową na zachowanie mojego szajbniętego kuzyna. Idę do
kuchni, napić się wody i tam poczekam na niego, aż skończy swój poranny sport.
Czekam na niego piętnaście minut, wreszcie książę łaskawie schodzi na dół.
– Dłużej nie mogłeś? – pytam zniecierpliwiony.
– Ciesz się, że zeszło mi tylko piętnaście minut, zwykle mogę dłużej, bo wiesz...
– Nie wiem i nie chcę wiedzieć, idziemy, chcę pobiegać i w końcu poznać twój plan.

***

Biegamy po pobliskim parku już dobrą godzinę, czuję się wspaniale, jestem w swoim
żywiole, ale Alan niekoniecznie. Ledwo żywy i czerwony na twarzy upada na trawę i ledwo
dyszy.
– Stój, bo zejdę tu zaraz. Co ty jesteś jakiś jebany robocop, czy cyborg?
Podbiegam do niego i mówię:
– Masz słabą kondycję. Ja biegam codziennie i chodzę na siłownię, basen, saunę.
– Gówno mnie to obchodzi, ja codziennie pieprzę cipkę mojej Amandy, nawet kilka
razy dziennie, to jest o wiele przyjemniejsze, a też spala kalorie.
– Ty tylko o jednym – odpowiadam, wyciągam rękę w jego stronę i pomagam mu wstać
z ziemi. Siadamy na pobliskiej ławce, a Alan wypija całą wodę mineralną, którą zabrałem,
wychodząc z domu.
– A ty jak zakonnik w habicie, żyjesz zgodnie z naturą, jesteś szarmancki, grzeczny i
tak kurewsko nudnie poukładany, że zaraz puszczę pawia. Człowieku, ja nie wiem, co mam z
tobą zrobić.
– To nie ma już dla mnie ratunku? – pytam zrezygnowany.
– Tego nie wiem, ale muszę spróbować, bo szkoda mi ciebie. Jesteś zajebistym gościem
i chcę, żebyś był szczęśliwy. Musisz mnie słuchać i obserwować, OK?
– OK, ale jak chcesz to zrobić?
– Będę podrywać laski, a ty będziesz się uczył, a potem ty zaczniesz.
– A Amanda, co z nią? Myślałem, że się zakochałeś.
– Stary, ja? Ha, ha, ja się do tego nie nadaję.
– Jak to? Przecież jesteś z nią i mówiłeś, że...
– Co mówiłem? Że mnie poraziło? No, poraziło, bo jestem z nią od miesiąca i nie
szukam innej cipki w międzyczasie, ale to nie miłość. Ja chcę korzystać z życia, póki mogę.
Ojcem zawsze zdążę zostać, moje plemniki są jurne i jeśli chodzi o ojcostwo, to bez obawy.
Ty musisz się przełamać i to szybko, bo czas ucieka, a ty jesteś moją małą dziewicą. Wiesz
co?...
– Co?
– Żałuję, że nie jestem dziewczyną, bo bym się poświęcił i pokazałbym ci wtedy jak to
jest, a tak co, będziesz mnie ruchał w bąboladę? – Na słowa kuzyna obaj wybuchamy
głośnym śmiechem.
– No stary, powiedz mi lepiej, gdzie mogę otworzyć swój interes w twoim mieście?
– A co chcesz konkretnie? – pytam.
– Chcę jakiś klub z dyskoteką i kilka siłowni z fitness.
– Mam trochę znajomości, sądzę, że coś wymyślimy. Zaraz po powrocie się tym zajmę,
a ty myśl jak mi pomóc. Ty, a może ja powinienem iść do psychiatry?
– Ja będę twoim prywatnym psychiatrą, uwierz mi, że zrobię wszystko, żeby ci pomóc.
Powiedz mi, jakie znasz sposoby na podryw, tylko nie mów mi o tym, który zastosowałeś
wczoraj, bo to siara na maksa, całe szczęście, że nasze kuzynki nie są zbyt rozgarnięte, bo
inaczej byłoby z tobą źle.
Myślę chwilę nad pytaniem Alana, ale zdaję sobie właśnie sprawę, że nie mam żadnego
tekstu na podryw, bo ja zwyczajnie uciekam, widząc piękną kobietę.
– Nie mam, nie spotykam się z nikim, uciekam. W pracy jestem sobą, ale zakładam
maskę i oddzielam życie prywatnie od zawodowego. Po pracy jestem robakiem, który nic nie
znaczy dla świata.
– Ty, a walisz konia?
– No wiesz?! Co to za pytania? – oburzam się na słowa kuzyna. Nie wiem, jakoś mi
wstyd o tym mówić.
– Co się spinasz, ja walę trzy razy dziennie, pomimo że jestem jurny na maksa! No
walisz?
– No, tak... – Niepewnie odpowiadam i spuszczam głowę.
– O cie gwizdek, ty jesteś prawdziwą dziewicą. Nie ma na co czekać, dziś wracamy do
Krakowa, ja odeślę Amandę i spadamy. Im szybciej zaczniemy, tym szybciej zrobimy z ciebie
faceta.
– Matka mi nie da żyć – odpowiadam.
– Ty, ta twoja matka to zrobiła z ciebie taką ciotę. Wyjeżdżamy dziś i koniec! A teraz
wracamy, bo muszę się porządnie pożegnać z moją łasiczką i wygrzmocić jej dupeczkę, a w
Krakowie znajdę sobie jakąś pocieszycielkę.
– Serio?
– A ty myślałeś, że wytrzymam bez seksu miesiąc, kiedy Amanda będzie u rodziców?
– Ale to nieuczciwe!
– Amanda jest taka jak ja i dobrze wie, jak to będzie. Dobra! Koniec biadolenia, czas na
działania! Wracamy, ja się żegnam z moja foczką, ty udobruchasz mamusię i jeszcze dziś
idziemy na jakieś balety w Krakowie. I bez gadania. Mam trochę niezłej trawy, zapalimy jak
za dawnych czasów i spróbujemy znaleźć ci dupeczkę na dziś.
– To może być trudne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...