piątek, 14 czerwca 2019



Georgia Cates
“Piękno oddania”


“Mógł poprosić żebym została, ale tego nie zrobił. Powiedziałam mu, że go kocham, lecz on nie potrafił powiedzieć tego samego. To dlatego, że musiałby skłamać, a jedyne, czego nie robiliśmy, było udawanie.”

Laurelyn Prescott po bolesnym odejściu od miłości swojego życia, wraca do Nashville, gdzie oddaje się muzyce i postanawia zrealizować swoje marzenia. Jest zdeterminowana, by w jakikolwiek sposób oderwać się od bólu po utracie Jacka Henry’ego. Kiedy przed Laurelyn staje szansa na ogromną karierę muzyczną, dziewczyna błyskawicznie znajduje się na szczycie i osiąga ogromny sukces.
Jednak czy kariera przyniesie jej szczęście, na jakie zasługuje? Czy utrata Jacka w jakiś sposób wpłynie na jej dalsze życie?

Jack Henry McLachlan nigdy nie sądził, że zakocha się w Laurelyn, a szczególnie po tym, że jedyne czego od kobiet wymagał to “związki” bez zobowiązań. Po tym, jak dziewczyna wyjechała, nie potrafi znaleźć sobie miejsca i próbuje odszukać ukochaną, tylko problem w tym, że nie zna jej prawdziwego nazwiska, dlatego poszukiwania trwają, aż trzy miesiące. Kiedy się spotykają, Jack zauważa, że jego piękna Amerykanka, nie jest już tą samą osobą, którą poznał kilka miesięcy temu w Australii. Jej kariera nabiera tempa, a Jack jest przerażony tym, że Laurelyn wybierze zawód muzyczny, a w jej życiu nie będzie dla niego miejsca. Ma tylko miesiąc na to, by przekonać ją do powrotu do Australii. Czy mu się to uda?
Czy Laurelyn wybierze karierę i życie w blasku fleszy?

Georgia Cates zaczęła “Piękno oddania w momencie, w którym zakończyła się poprzednia część, co było super elementem.
Cóż, nie ma co się oszukiwać, książka jest dobra, że nie chciałam, żeby się skończyła, a każda sekunda jej poświęcona na pewno nie była zmarnowaną mimo przewidującej fabuły. Uwielbiam styl pisania Pani Cates dlatego, że miał taki miły przepływ w tempie i rozbudowie książki. Przejścia pomiędzy rozdziałami były płynne, dialogi spójne, a kreacja głównych bohaterów jak dla mnie perfekcyjna, ponieważ są dobrze rozwinięte i charyzmatyczne w ogóle wszystko mi się w nich podobało. W tym przypadku cieszyło mnie to, że mieliśmy okazję poznać bohaterów dużo lepiej i nieco z innej strony, ponieważ nie chowali się za fasadą zmyślonych tożsamości, tylko byli tym, kim naprawdę są. Podobało mi się również to, że autorka w tej powieści połączyła tęsknotę z prawdziwą miłością, co dało historii wyrazistości i prawdziwości. HOT sceny... Ociekają erotyzmem, czuć wzajemną miłość pomiędzy Jackiem a Laurelin i na pewno te sceny nie były przesadzone. Jak to w książkach bywa, musi i być jakiś dramat, ale było tego w odpowiedniej ilości nie za dużo i nie za mało. Według mnie “Piękno oddania to naprawdę fantastyczny romans, mimo że troszkę przypomina mi Greya, jak już wspominałam w “Pięknie bólu”, ale to nic nie szkodzi. Autorka pozwala nam zajrzeć w głąb myśli bohaterów, ponieważ mamy tu dwa punkty widzenia, Jacka, jak i Laurelyn, co bardzo uwielbiam i cenię sobie w książkach. Co, do bohaterów to Laurelyn po rozstaniu z Jackiem trochę się zmieniła, mimo że nadal jest wesołą i zadziorną dziewczyną, to walczy o siebie i swoją karierę, pragnie wyjechać z Jackiem Henrym, ale nie jest pewna, czy potrafiłaby zrezygnować ze wszystkiego i zamieszkać tak daleko od domu.

“Czy będę w stanie porzucić karierę oraz rodzinę, żeby zamieszkać dziewięć tysięcy mil od domu?
I dalej nie znam odpowiedzi na to pytanie.”

Jack w tej części zrobił się taką “cieplutką kluseczką”, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Chciał Laurelyn tylko dla siebie i pragnął ją zabrać ze sobą do Australii, jednak rozumiał, że kariera jest dla niej ważna i dał jej przestrzeń oraz możliwość podjęcia decyzji, co dalej z ich związkiem. Boli ich rozstanie, ale nie potrafią znaleźć wyjścia z tej sytuacji.

“- Wyjazd bez ciebie mnie zabije.
Kładę rękę na jego policzku. Głaszcze zarost, który tak pokochałam.
- Mnie zabije patrzenie na to, jak wyjeżdżasz.
- Więc utknęliśmy w tym punkcie? Chcemy być razem, lecz nie mamy pomysłu, jak to zrobić?”

Podsumowując  “Piękno oddania” to książka, która Was pochłonie, dzięki zawartej w niej treści. Jack i Laurelyn borykają się z poważnym problemem, jakim jest rozstanie i związek na odległość. Mimo że się kochają, to czy ta miłość będzie potrafiła przeciwstawić się zrządzeniom losu. Jak długo jeszcze będzie trwała ich tęsknota? Tego dowiecie się, oczywiście czytając tę świetną książkę, do czego Was serdecznie zachęcam, bo naprawdę warto i wierzę, że spędzicie przy niej miłe chwile:)

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.

Wydawnictwo NieZwykłe


4 komentarze:

  1. Raczej się nie skuszę. Czytałam już parę o nim opinii i są różne, ale w większości przyznają, że drugi tom jest słabszy. Nawet pierwszego nie czytałam.
    Dobrze, że Tobie się podobał i miłą tę książkę wspominasz.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka mi sie bardzo podobała, ale każdy ma swoje gusta i nikogo się nie zmusi do przeczytania. Ja wychodzę z tego założenia, że książkę się powinno samemu przeczytać :)

      Usuń

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...