środa, 28 kwietnia 2021

 

Ella Fields “Słodko-gorzka”

“Kochanie go zawsze będzie słodko-gorzkie, wiedziałam jednak, że słodycz zawsze zwycięży nad goryczą.” 


Kiedy kogoś pokochasz, zapraszasz do siebie też jego demony.


Toby zawsze wydawał się trochę inny niż reszta jego kolegów. Bywały dni, kiedy wypowiadał zaledwie dwa słowa, innym razem nawijał jak katarynka. Działał w dwóch trybach i nigdy nie było wiadomo, kiedy zwolni, a kiedy przyspieszy. Jego mózgiem rządziły nieznane nikomu prawa.


Toby stanowił dla Pippy zagadkę. Zanim udało jej się ją rozwiązać, było już za późno. Pippa zakochała się w tym mrocznym, pełnym tajemnic futboliście. Wiedziała, że nie może go naprawić, ale pragnęła go tak bardzo… Każdego pojedynczego, uszkodzonego kawałeczka. Wiedziała, że walka o normalność będzie trudna, ale była gotowa zmierzyć się z ciemną stroną Toby’ego. Tylko czy na pewno wie, na co się pisze?


Z twórczością autorki spotkałam się już jakiś czas temu poprzez książkę “Zakazana”, która opowiadała historię Daisy i Quinna i która wzbudziła we mnie wiele emocji. Teraz w moje rączki wpadła “Słodko-gorzka” i byłam ciekawa, czy Ella Fields po raz kolejny wzbudzi we mnie emocje do tego stopnia, że będę je przeżywała całą sobą. I wiecie co? Dokładnie tak było. Pierwszą częścią autorka podniosła poprzeczkę wysoko, ale opowieść Pippy i Toby’ego była jeszcze lepsza. Było w niej dużo więcej emocji, była trudna, piękna, ale też potrafiła bohaterów złamać i wyniszczyć.


Już w “Zakazanej” mogliśmy poznać Pippę i Toby’ego, których od razu polubiłam. To są tacy bohaterzy, którzy potrafią się wyryć w umyśle czytelnika i tam pozostać. Ja wiem, że ta historia na długo pozostanie w mojej pamięci właśnie przez te emocje, które wylewają się z każdej strony oraz przez temat, który tu autorka przedstawia. Nasz główny bohater Toby zmagał się z chorobą, o której dobrze wiedział, ale można by rzec, że nie chciał jej do siebie dopuścić. Był zupełnie inny niż reszta jego kumpli. Wszystko przetwarzał, bardzo odczuwał, nawet dopowiadał sobie rzeczy i przez to cierpiał. W sumie jego choroba psychiczna i depresja nim kierowały. Kiedy poznał Pippę, wiedział, że ta dziewczyna jest dla niego czymś więcej niż panienką na jedną noc. Ta dwójka rzuciła się na głęboką wodę, ale próbowali sobie jakoś radzić, być ze sobą i być dla siebie wsparciem, jednak nie sądzili, że to wcale nie będzie takie proste. Nie zdawali sobie sprawy z tego, że demony, które ma w sobie Toby, będą ciężkie do zwalczenia. Czy uda im się to przetrwać? Tego dowiecie się oczywiście, sięgając po tę lekturę.


Powiem Wam, że już dawno nie przeżywałam tak bardzo książki, jak w przypadku “Słodko-gorzkiej”. Nie raz żołądek ściskał mi się w mocny supeł i nie chciał się rozwiązać. Podczas czytania czułam przejęcie, złość, radość, smutek, miłość i siłę przyjaźni. To było coś naprawdę wspaniałego. Nasi główni bohaterzy w tak młodym wieku mierzyli się z chorobami i ze stratą. Były momenty, kiedy miałam ochotę, Toby’emu trzasnąć w łeb za to, jak traktował Pippę i normalnie płakałam razem z nią, ale z drugiej strony go rozumiałam. Cała fabuła jest naprawdę dobrze napisana i przemyślana. Autorka zastosowała tu narrację dwutorową, za co jestem ogromnie wdzięczna, ponieważ mogliśmy dowiedzieć się, co czują Pippa i Toby, ale jak mam być szczera, to punkt widzenia Toby’ego interesował mnie bardziej ze względu na jego chorobę. Autorka pisze stylem spójnym i prostym, dzięki czemu czytanie idzie dosłownie migiem. Przejścia pomiędzy rozdziałami są harmonijne, bohaterzy zostali wykreowani pod względem psychologicznym bardzo dobrze, nie byli sztuczni, tylko biła od nich prawdziwość. Cały zarys fabuły był po prostu genialny. Pisarka na samym początku wspomina, że miała chwile zwątpienia, że chciała się poddać bądź zacząć pisać od nowa historię Pippy i Toby’ego, ale na szczęście z tego nie zrezygnowała i przedstawiła nam coś, co dzieje się i w prawdziwym świecie. Znajdziecie w tej lekturze również sceny zbliżeń, które nie są opisane na kilka stron, ale za to krótko i zmysłowo.


Uważam, że całość autorce wyszła naprawdę świetnie. Oby więcej takich książek. Jedynie, do czego mogę się przyczepić, to literówki, których tu troszkę było. Cóż jeszcze mogłabym napisać na temat tej książki, bo to, że jest świetna, to już się pewnie domyśliliście z tej recenzji. Może to, że książka jest warta przeczytania i, że zachęcam Was do jej sięgnięcia. Gwarantuje Wam, że nie będziecie się nudzić, a emocje zaleją Wasze serca.

Naprawdę polecam.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

 

Wydawnictwo Kobiece 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...