Vi
Keeland - „Seks, nie miłość”
Nat
jest po rozwodzie i właśnie układa swoje życie na nowo. Chce
uporać się z problemami przeszłości i ostatnia rzecz, na jaką ma
teraz ochotę, to nowy związek. Życie pisze dla niej jednak
zupełnie inny scenariusz.
Na przyjęciu weselnym swoich
przyjaciół poznaje Huntera. Ten nieprzeciętnie przystojny i
pociągający facet stawia sobie za cel uwiedzenie Nat. Kobieta
szybko jednak przejrzała jego zamiary. W Hunterze widzi klasycznego
łamacza serc, polującego na kobiety.
Kiedy następnego ranka
Nat budzi się z nim w jednym łóżku, pozostawia mu nieprawdziwy
numer telefonu. Przypadkowy seks to nie jest powód, dla którego
miałaby zmieniać swoje plany. Szybko znika z jego życia.
Przynajmniej tak jej się wydaje.
Mija dziewięć miesięcy, a
kochankowie znów się spotykają. Tym razem Hunter nie pozwoli się
nabrać na ten sam numer. Teraz to Hunter ma dla Nat propozycje,
której nie może odrzucić.
„Byłam
pewna, że moje serce stanęło na sekundę lub dwie.
Cholera. Co na narobiłam?”
Jak przebiegnie ponowne spotkanie Huntera z Nat?
Czy ich układ zakończy się tylko na seksie?
„W ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy spotkałam się z kilkoma facetami, żaden nie rozpalał mnie tak, jak Hunter – jednym dotykiem. Co więcej, ta różnica była tak wyraźna, że wmówiłam sobie, że moja pamięć wyolbrzymiała efekt, jaki wywierał na mnie ten mężczyzna. Najwyraźniej jedynym wyolbrzymieniem było moje zaprzeczenie.”
Twórczość Vi Keeland zna większość z nas. Ja osobiście przedstawiane przez nią historie uwielbiam. Na pozór kierując się wyłącznie tytułami i opisami, możemy odnieść wrażenie, że powieści, które od niej otrzymujemy to denne i słodkie romansiki bez żadnego przesłania. Nic bardziej mylnego, każda z jej opowieści niejednokrotnie zawartymi w niej słowami potrafiła podnieść mnie na duchu. Moi bliscy i niektórzy znajomi wiedzą, że od początku roku przechodzę przez naprawdę bardzo ciężki okres i szukam tak jakby ukojenia w książkach i tu śmiało mogę powiedzieć, że tak było. Nie będę ukrywała, że sama po przeczytanym opisie i okładce odniosłam mylne wrażenie, że otrzymam słodko – pierdzący romans, a mam naprawdę świetną historię. Już od pierwszych stron ta opowieść bardzo mnie wciągnęła i trzymała w swoich szponach do samego końca. Zastanawiałam się, jak potoczą się losy bohaterów i cały czas towarzyszyła mi nutka niepewności. Styl pisania autorki po prostu kocham, jest on spójny, prosty i bardzo przyjemny. Autorka doskonale wie, w którą stronę poprowadzić ścieżki bohaterów, aby zachęcić czytelnika do jak najszybszego poznania zakończenia.
Główni bohaterowie nie mają lekkiego życia, każde z nich zmaga się z ogromnymi problemami i lękami. Natalie to silna i odpowiedzialna kobieta, została bardzo oszukana przez byłego męża, przez co jej życie w ciągu chwili odmieniło się o 180 stopni. Ale i tak trzeba jej pogratulować cierpliwości. Hunter to 100% mężczyzna, uwielbiam jego zboczone teksty, ale od samego początku spodziewałam się, że za maską tego czarusia kryje się jakaś smutna, ponura historia z przeszłości i wcale się nie myliłam, ale co to było, musicie dowiedzieć się sami.
„Seks, nie miłość” to świetna historia romantyczna, w której pomimo ogromnego seksualnego napięcia pomiędzy bohaterami towarzyszą im również na każdym kroku problemy z przeszłości i tajemnice. Ja jestem tą historią oczarowana i z ogromną niecierpliwością czekam na kolejne propozycje autorki, ponieważ wiem, że jej książki nigdy mnie nie zawiodą. A was gorąco zachęcam do przeczytania tej powieści. Gwarantuję, że będziecie nią zachwyceni.
Gorąco polecam!!
Paula
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiece.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz