poniedziałek, 17 sierpnia 2020

 

Angelika Łabuda

“Cassiano Boss”

 

 

Anastasia wiedzie normalne życie - pracuje w punkcie nadawania przesyłek, a w wolnym czasie szuka tego jedynego. Do tej pory żadnemu kandydatowi nie udało się ujarzmić jej gorącego temperamentu.


W każdą środę odwiedza ją w pracy seksowny Włoch, który wysyła paczki do Palermo. Ciemnooki Cassiano Lorenzo pragnie uwieść Anastasię i zrobi wszystko, aby ją uszczęśliwić. Większość romantycznych historii na tym etapie mogłaby się zakończyć.


Dla Anastasii to jednak dopiero początek życia w świecie pełnym tajemnic, mroku i namiętności.


Angelika Łabuda to młoda autorka, która zadebiutowała w lipcu na polskim rynku wydawniczym książką “Cassiano Boss”, która jest pierwszym tomem serii Dangerous. Kiedy zauważyłam ją w zapowiedziach, pomyślałam sobie, “może być ciekawie”. Uwielbiam książki z wątkiem mafijnym i miałam nadzieję, że tym razem w końcu dostanę to, na co czekam w takich typu książkach. Z Paulą bardzo często sięgamy po debiuty rodzimych autorek i zawsze staramy się je wspierać i przede wszystkim dawać im szansę. Niektóre są udane, a niektóre po prostu są porażką i taka jest prawda. Z wielkim bólem serca muszę napisać, że “Cassiano Boss” nie jest udanym debiutem. Ta książka jest absurdalna. Czytałam wiele opinii na jej temat i widziałam, że została nisko oceniona na portalu lubimyczytać.pl. Jednak sama chciałam dać tej pozycji szansę, bo akurat mnie, mogła przypaść do gustu. Cóż, nie przypadła. Zawsze, ale to zawsze nawet w najgorszych książkach, próbuję wyszukać jakichś pozytywów, jednak w tym przypadku mi się nie udało. Gdy przeczytałam opis, naprawdę mnie zaintrygował, ale teraz po skończeniu całości, nie zgadzam się z jedną rzeczą. Niby Cassiano odwiedzał pocztę i Anastasię w każdą środę, ale to nie prawda, bo ona go przecież wcześniej nie widziała, tylko jej przyjaciółka i to już wprowadza czytelnika w błąd. Kolejna rzecz, gdzie jest ta mafia, ja się pytam? Bo ja nic tam takie nie zauważyłam. Ale dobra, można przymknąć na to oko. Główna bohaterka to jedna wielka porażka. Jak Boga kocham, przeczytałam pierwsze dwadzieścia stron, a jej wagina non stop płonie. Seriously? To było tak niedorzeczne, aż mnie normalnie nerwica brała i uwaga laska ma dwadzieścia sześć lat. Jednak jej pochwa płonęła przez całą książkę, to się na to nastawcie. Anastasia zachowuje się jak niewyżyta erotomanka. Oto kilka przykładów:


“Poczułam w całym ciele prąd, który na swoje miejsce kulminacyjne wybrał moją waginę.”


“Zrobiłam się wilgotna i zacisnęłam mocniej uda.”


“W jednej chwili zrobiłam się mokra na dole, a na twarzy zapewne miałam rumieńce.”


“Bujam się, ale chyba wyłącznie w jego penisie.”


No to ten tego, było takich kwiatków dużo, dużo więcej i jeszcze historia z Małym Franklinem. Oh my God, żenada. Wnerwiała mnie ta kobieta doszczętnie. Przeklinała trochę i w niektórych momentach według mnie, było to wciskane na siłę. W ogóle, co mnie zaskoczyło to, to że Cassiano i Ana zachowywali się tak, jakby się znali, jak łyse konie. Raptownie kilka dni minęło od ich znajomości, a tu buchnęła wielka miłość. Rozwaliło mnie, to kiedy Anastasia zapytała Cassa o zarobki. Serio? A co cię to obchodzi laska. 


Ta pozycja miejscami zalatuje Greyem i nawet są sytuacje, które były bardzo podobne do “Pięćdziesięciu twarzy Greya”. Co do Cassiano, to nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać. Normalnie z niego była taka miękka pipa. Mafioso, który idzie na pocztę, a nie sorki, co środę chodzi na pocztę i wysyła paczki do Włoch. Normalnie mnie to rozbroiło, ale dobra przymknęłam na to oko, bo z początku nie było wiadomo, że on jest akurat donem. Kolejna rzecz to boss mafii i to płaczący. Jezu przenajświętszy, poważnie? No spoko rozumiem, gościu był emocjonalny, ale po raz kolejny powtarzam boss mafii, ryczący? Nie, nie i jeszcze raz nie.


Ja to nie wiem, co autorka próbowała przekazać poprzez tę książkę. Bo akcji było brak, fabuła beznadziejna, język taki pospolity i typowy dla nastolatki, albo bardzo napalonej kobiety. Ogólnie postacie były płytkie, bez wyrazistości i nie mogłam się z nimi polubić. Jedyny plus to Marco, bo akurat lubię w książkach charakternych facetów i okładka książki. Nic więcej. Co do przyjaciółki Any - Alex to kompletna idiotka. Niewyżyta seksualnie nimfomanka. Przykro, że autorka w swojej książce zrobiła z kobiet takie napalone i wulgarne prostaczki. A i jeszcze jedno, pojawia się tam drugoplanowy bohater Zac Defron. Jak to zobaczyłam, to dostałam głupawki, bo od razu skojarzyło mi się to z filmem “High school musical”, gdzie to aktor grający Troya Boltona, nazywa się naprawdę Zac Efron. Czyżby autorka wzorowała się na jego postaci? Były momenty, kiedy się śmiałam, ale nie, że coś mnie rozśmieszyło w książce, tylko nad głupotą głównych bohaterów i całego zarysu tej książki. Co chwilę przewracałam oczami i miałam ochotę odłożyć książkę na bok. Nawet przed zabraniem się do napisania tej recenzji, musiałam iść na spacer i najpierw ochłonąć. Niektóre teksty wołały normalnie o pomstę do nieba. Chociażby to:


“No, proszę pana, tego sprzętu dawno nikt nie uzbrajał, bo testosteron buzuje w nim niczym mentos wrzucony do coca-coli… Ciekawe jestem, ilu jeszcze takich znajomych ma moja śpiąca królewna…”


 Myślałam, że dostanę naprawdę fajny romans mafijny, a dostałam jakąś żenadę. Ja w żadnym razie, nie chcę obrazić autorki ani nic w ten deseń, ale biorąc książkę do recenzji i pisząc jej opinię, muszę być zgodna ze swoimi odczuciami, a dokładnie to, co napisałam wyżej, czuję po przeczytaniu tej pozycji. Nie mam zamiaru słodzić, jeśli książka według mnie nie jest dobra, bo nie po to wydawca daje mi egzemplarz, tylko oczekuje szczerej recenzji. Nie będę nazywała “Cassiano Boss” gniotem czy szmirą, po prostu powiem, że książka jest nieudanym debiutem.

Czy sięgnę po drugą część tej opowieści? Być może.Jestem ciekawa, co się dalej wydarzy i ciekawi mnie, czy autorka weźmie do siebie krytykę i bardziej dopracuje książkę. Osobiście nie polecam pierwszej części cyklu Dangerous, ale to już od Was zależy, czy Wy, będziecie chcieli po nią sięgnąć.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

 

Wydawnictwo Kobiece

 

 

1 komentarz:

  1. Podzielam zdanie. Dla mnie totalne dno. Jestem w szoku, że coś takiego zostało w ogóle wydanie i redakcja przepuściła te wszystkie denne teksty.

    OdpowiedzUsuń

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...