poniedziałek, 17 sierpnia 2020

 

Roxie Rivera

“Iwan”

 

 

“Robimy głupie rzeczy, dla ludzi których kochamy.” 


Erin to śliczna, subtelna dziewczyna o zielonych oczach i smukłej figurze. Nie brakuje jej także odwagi. A może jest po prostu lekkomyślna albo zbyt mocno kocha Ruby, swoją starszą siostrę? Kiedy ta wpada w prawdziwe tarapaty, dla Erin jest oczywiste, że poruszy niebo i ziemię, by pomóc siostrze. Nawet jeśli ceną ma być jej własne bezpieczeństwo. Dziewczyna jednak nie do końca zdaje sobie sprawę, na co się porywa, gdy o wsparcie prosi groźnego Rosjanina, który prowadzi elitarną szkołę walki. Nie wie, jaką cenę przyjdzie jej zapłacić za pomoc w odnalezieniu Ruby.


Iwan Markowicz nie tylko wygląda groźnie. Jest też jednym z najbardziej niebezpiecznych mężczyzn w Houston. On i jego podwładni budzą lęk w miejscowym półświatku. Zwrócenie się do Iwana o pomoc jest czymś w rodzaju zawarcia paktu z diabłem. Ponadto on sam kieruje się żelazną zasadą: by nie mieszać się w cudze problemy. Tym razem jednak decyduje się uczynić wyjątek. Na razie nie chce mówić o zapłacie za przysługę, ponieważ Erin wywarła na nim większe wrażenie, niż chciałby przyznać.


Podziemie przestępcze w Houston jest skrajnie niebezpieczne. Rywalizujące ze sobą gangi niezwykle poważnie traktują każdą próbę zakwestionowania ich władzy. Erin ma niewielkie pojęcie o ryzyku, jakie podejmuje. Iwan zna je doskonale. Ma świadomość, że spełnienie prośby tej ślicznotki może się wiązać z przerażającymi konsekwencjami. Nie wie tylko, czy zdoła ocalić ją przed nieuchronnym...


Na jakie poświęcenie jest gotowy prawdziwie niebezpieczny mężczyzna? 


“Płonąc ze wstydu, ruszyłam do wyjścia. Chciałam się stamtąd jak najszybciej wynieść. Co ja sobie, do cholery, myślałam? Czy naprawdę spodziewałam się, że ktoś taki jak Iwan narazi się na szwank, żeby pomóc obcej osobie?”


“Iwan” rozpoczyna cykl książek Jej rosyjski obrońca. O autorce Roxie Rivera nigdy nie słyszałam, ale kiedy na polskim rynku wydawniczym, pojawiła się zapowiedź “Iwana” od razu pomyślałam, że bardzo chętnie ją przeczytam, chociażby dlatego, że główny bohater jest Rosjaninem. Kiedy ta pozycja trafiła w moje ręce, byłam bardzo zaskoczona, że jest aż tak króciutka, bo liczy zaledwie 123 strony. Przeczytanie jej zajęło mi ze trzy godzinki, ale to tylko dlatego, że w międzyczasie miałam kilka rzeczy do zrobienia. Jest to lektura tak naprawdę na godzinkę, chyba że niektórzy z Was czytają szybko, to może i mniej. Jednak wracając do tematu, to ta pozycja nie jest zła, ale też nie należy do najlepszych. Znalazłam w niej sporo nieścisłości i miałam wrażenie, że autorka na szybkiego chciała napisać książkę. Po pierwsze to chodzi mi o nazwisko Iwana, które było pisane Markowic, Markovic, a w opisie jest Markowicz. Zastanawiam się, które z tych trzech opcji jest poprawne. Kolejny minus tej opowieści to akcja, która działa się zdecydowanie zbyt szybko. Pędziła na łeb na szyję. Książka ma osiem rozdziałów, a przez siedem z nich, fabuła toczy się w ciągu czterdziestu ośmiu godzin. Jak dla mnie to mało wiarygodne, bo zdecydowanie Pani Rivera miała dobry pomysł, żeby napisać coś fajnego i to rozciągnąć, a poszła na łatwiznę i obrała drogę na skróty. Mam nadzieję, że kolejne części z tego cyklu takie nie będą. Jeszcze, co było według mnie dziwne, to bardzo szybko rozwijająca się relacja pomiędzy postaciami. Sami zobaczycie, co mam na myśli podczas czytania tej lektury. Jednakże były tam dwie sceny, które rozpalą czytelnika do czerwoności. Co do Iwana i Erin, to byli fajnymi postaciami, polubiłam ich, ale po Iwanie spodziewałam się, że będzie aroganckim dupkiem i do tego zadziornym, a był taką ciepłą klusią troszkę :D 

Erin była zdeterminowaną kobietą, która chciała pomóc siostrze, chociaż ta pomoc mogła się obrócić przeciwko niej. Postacie drugoplanowe fajnie wpasowały się w historię i naprawdę bardzo żałuję, że autorka nie rozwinęła bardziej tej opowieści, bo tak naprawdę ciężko było poznać tak na sto procent bohaterów tych pierwszo, jak i drugoplanowych. Ogólnie styl, jak i język autorki był przystępny, spójny i łatwo przyswajający, przez co książkę się czytało migiem. Mimo wad uważam, że ta pozycja nie jest zła i da się ją przeczytać. A czy Wy po nią sięgniecie, to już Wasza indywidualna sprawa. Myślę, że jeżeli chcecie przeczytać, coś krótkiego i potrzeba Wam jakiegoś lekkiego odmóżdżacza, to ta pozycja będzie dla Was.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...