wtorek, 11 października 2022

 

M.S. More - „Broken asshole”


Obiecał sobie, że już nigdy więcej się nie zakocha... Nie dotrzymał słowa.

Nastoletnie serca są delikatne, łatwo je zranić. Serce Maxa pękło, kiedy zobaczył ukochaną Elen czule obejmującą innego chłopaka. To właśnie tego dnia Maxwell Taison przysiągł sobie, że już nigdy się nie zakocha, że nie będzie więcej cierpiał z miłości. Niech od tej pory dziewczyny cierpią przez niego!

Trzy lata później Max konsekwentnie trzyma się swojego postanowienia. W szkole jest królem, gwiazdą drużyny hokejowej, obiektem westchnień, bożyszczem szkolnych koleżanek. I wykorzystuje swoją popularność bez skrupułów. Imprezy, flirty, jednonocne przygody ― oto życie Maxwella po lekcjach. Cóż, chłopak nie zamierza się zmieniać, nawet jeśli czasem ktoś nazywa go dupkiem. Jak Brzydka Beth, przyjaciółka z dzieciństwa. Przecież król Malloy High School nie będzie się liczył ze zdaniem szkolnej dziwaczki... Nawet jeśli ta dziwaczka ma bardzo atrakcyjną kuzynkę.

Czytałam jakiś czas temu powieść autorki „Wszystko, albo nic” i bardzo mi się ona podobała. Dlatego, gdy zobaczyłam w zapowiedziach „Broken asshole”, wiedziałam, że muszę dodać tę historię do moich książek do przeczytania. Gdy przyszła, byłam zaskoczona jej objętością, bo nie spodziewałam się, że będzie miała niecałe 200 stron, ale nie ma co oceniać książki po objętości, dlatego z zapałem zabrałam się za czytanie. Czy mi się podobała? No niestety, coś tu nie do końca mi pasowało. Książka od samego początku mnie jakoś nie porwała, przez trzy dni przeczytałam jej jedynie 40 stron, ale zebrałam się w sobie i powiedziałam, że muszę ją skończyć, a nie ociągać się, jak leniwiec. Cały czas miałam nadzieję, że to po prostu początek, trzeba dać jej czas, aby się rozkręciła, ale przykro mi to pisać, tak się nie stało. Książka krótka, ale dla mnie nieprzemyślana, pisana na szybko i trochę poupychanych, jak ja to mówię zapychaczy, czyli scen, które kompletnie nic nie wnosiły do całej historii. Główni bohaterzy, kurczę, jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, żebym nikogo nie polubiła, tu niestety, tak jest. Max to dla mnie po prostu debil, zapatrzony w siebie arogancki dupek, okej, okej, rozumiem, że został kiedyś skrzywdzony, ale kufa bez przesady, że przez kilka lat nie może się podnieść i jest z niego jeden wielki kawał dziada. Beth cóż, nawet nie wiem, jak mam skomentować jej postać, początkowo myślałam, że dostanę dziarską babeczkę, która nie da sobie w kaszę nadmuchać, ale cóż, zawiodłam się, bo dawała sobą pomiatać, nie potrafiła się odezwać, a nawet, jak już coś powiedziała, to zaraz ją każdy olewał.

Bardzo mi to przykro pisać, ale jestem zdecydowanie na nie dla tej opowieści, zachęciła ,mnie cudowna okładka i opis, ale niestety się zawiodłam, jedynie co jest zdecydowanie na plus to styl pisania autorki, który, pomimo tego, że historia mi się nie podobała, jest lekki i przyjemny dla czytelnika. Czy warto sięgnąć po tę powieść? Ja na pewno do niej nie powrócę, ale was zachęcam do wyrobienia sobie opinii samemu. Ja daje jej marne 3/10.

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Editio Red.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...