Kylie Scott - „Pożądany przyjaciel”
Kiedy Anna budzi się ze
śpiączki po wypadku samochodowym, odkrywa, że życie toczyło się
dalej bez niej. Mąż zdradził Annę z jej najlepszą przyjaciółką,
a ją samą już dawno zastąpiono w pracy. Podczas gdy dawne życie
jest odległym wspomnieniem, nowe sprawia wrażenie pustej skorupy.
I
wtedy kobieta spotyka nieznajomego, który w dniu wypadku uratował
jej życie. To spotkanie wszystko zmienia.
Leif Larsen –
tatuażysta, żartowniś i podrywacz – ma własne blizny po
wypadku, w wyniku którego Anna zapadła w śpiączkę. Pomaganie jej
w wyjściu z nieudanego małżeństwa i rozpoczęciu nowego życia
wydaje się doskonałym sposobem na odwrócenie uwagi od traumy.
Kiedy więc potrzebuje nowego współlokatora, zaprasza Annę, by
razem z nim ruszyła w nową drogę.
Choć mają wrażenie, że w
ich życiu ktoś wcisnął pauzę, być może razem uda im się
odnaleźć drogę do uzdrowienia.
Pierwszy tom serii Braci
Larsen podobał mi się bardzo, Leif również się w nim pojawił i
byłam ciekawa jego opowieści, bo po pewnych wydarzeniach z
poprzedniej części było mi go naprawdę żal. Gdy złapałam dziś
rano tę książkę w swoje ręce, nie mogłam się od niej oderwać,
czytałam ją z ogromnym uśmiechem na twarzy i z szaleńczo bijącym
sercem. Bawiłam się przy niej świetnie. Nie odłożyłam jej ani
na chwilę, dopóki nie dobrnęłam do samego końca, a gdy miałam
już ostatnią stronę, powiedziałam tylko „och, to już?”,
szkoda, że skończyłam ją tak szybko. Bohaterowie są genialnie
wykreowani, Leifa pokochałam od samego początku, czuły,
opiekuńczy, zabawny, paliły mi się po prostu do niego cholewki.
Troszkę nieufny w stosunku do kobiet, ale jakoś wcale mu się nie
dziwię, po tym, co go spotkało. Jeżeli chodzi o Annę, również
ja polubiłam, Jezu, nawet nie macie pojęcia, jak bardzo było mi
jej żal, gdy się obudziła po śpiączce i dowiedziała się tych
wszystkich okropności, ja pikole, deprecha gwarantowana. Ale ona
była naprawdę dzielna i silna, nie poddała się, chociaż wiele
osób, będąc na jej miejscu by po prostu usiadło i chyba zaczęło
płakać. Ale nie liczcie na to, że dostaniecie słodko pierdzący
romans, o nie, autorka, jak ma to w zwyczaju, pomimo lekkiej
opowieści, porusza też kwestie, które spotykają wielu z nas w
codziennym życiu i podobało mi się to, jak je przedstawiła, jak
Anna i Leif stawiali czoła przeciwnością, nie uciekali od tego,
tylko starali się pokonać wszystko, co złe wspólnie.
Czytało
mi się tę opowieść szybko i fajnie, uwielbiam lekki styl pisania
autorki i przedstawiane przez nią historie, z niecierpliwością
będę czekała na kolejne jej pozycje, a do tej z pewnością
powrócę, ponieważ spędziłam z nią przyjemny poranek i południe.
Czy polecam tę powieść? Zdecydowanie tak. Jest to bardzo miła
odskocznia od mrocznych i brutalnych powieści, które teraz królują
na naszym rynku. Ja daję jej 8/10!
Paula
Za możliwość
przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Luna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz