piątek, 28 października 2022

 Cora Reilly - „Nie w jego typie”
[Patronat medialny]



Evie, po dwóch latach zajmowania się ojcem, nareszcie może wrócić do swoich spraw. Jej tata poznał nową kobietę i wygląda na to, że po śmierci żony w końcu będzie mógł odbudować swoje życie.
Evie zgadza się na propozycję siostry, opuszcza USA i udaje się do Australii. Tam będzie pracowała jako osobista asystentka wielkiej sportowej gwiazdy – Xaviera Stevensa – Bestii. To stanowisko wydaje się odskocznią, jakiej kobieta potrzebuje.
Jednak wszystko się zmienia, gdy kobieta poznaje Xaviera osobiście. Okazuje się, że praca dla niego bardziej przypomina niańczenie rozkapryszonego dziecka niż zajmowanie się sprawami dorosłego faceta. Do tego Bestia ewidentnie ma problem z nadmiarem kobiet w swoim życiu. Przez jego łóżko przetaczają się tłumy modelek, a on nawet nie chce znać ich imion.
Dobrze, że Evie nie jest w jego typie, bo patrzenie na niego, kiedy jest bez koszulki, niestety nie jest łatwe. Kobieta nie może zaprzeczyć, że ten facet jest bardzo atrakcyjny, ale wie również, że Xavier od razu złamałby jej serce.

Ostatnio mam szczęście do historii o sportowcach, a co jedna, to lepsza. Teraz w moje łapki trafiła powieść Cory Reilly - „Nie w jego typie”. Przez pewien czasu czytałam dość mroczne i ciężkie historie, dlatego teraz z ogromną przyjemnością sięgam po całkiem inne motywy, niż romanse mafijne. Przez tę opowieść dosłownie przeleciałam, bawiłam się przy niej genialnie i żałowałam, że czas z nią spędzony nie trwał dłużej. Losy bohaterów nie są łatwe, oboje są po przejściach i ich życie nie było przez cały czas usłane różami. Podobał mi się pomysł na fabułę, który pomimo tego, że był dość schematyczny i tak bardzo przypadł mi do gustu. Jeśli mam być szczera i właściwie jest mi trochę wstyd, to mam wszystkie książki Cory dotychczas u nas wydane, ale niestety, jeszcze ich nie przeczytałam i tak naprawdę ta opowieść, jest moją pierwszą stycznością z jej twórczością i bardzo przypadł mi do gustu styl pisania autorki, który jest prosty i przyjemny dla czytelnika, pomysł na fabułę był przemyślany i bardzo fajnie poprowadzony. Dostałam w jej książce wszystko to, czego w powieściach szukam, fajnie wykreowanych bohaterów, ciekawą fabułę, mocne i zawzięte charaktery oraz odpowiednią ilość dramy.

Evie polubiłam od samego początku, czuć było, że jest taką swojską babeczką, podobał mi się jej cięty język i to, że nie pozwalała sobie wejść na głowę. Xavier, jejku, to mój kolejny książkowy mąż. Uroczy, z fajnym poczuciem humoru, opiekuńczy, ale żeby nie było aż nazbyt słodko, to miałam ochotę go kilka razy ukatrupić za jego zachowanie dupka, bo parę wpadek mu się zdarzyło, ale to tylko chłop, to można mu wybaczyć. Podobała mi się też kreacja postaci pobocznych i nie będę ukrywała, że z ogromną przyjemnością poznałabym również losy Fiony oraz Connora, a także Blake'a.

Czy polecam wam tę książkę? Zdecydowanie tak, ja jestem w niej zakochana i wiem, że muszę nadrobić zaległości i jak najszybciej poznać pozostałe powieści autorki. Was gorąco zachęcam do poznania Xaviera i Evie, gwarantuję, że będziecie się przy niej świetnie bawić i spędzicie bardzo miło czas. Ja z pewnością do niej powrócę w chwili czytelniczej niemocy. Daję jej 9/10.

Polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki i objęcia patronatem dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...