piątek, 28 października 2022

 Aleksandra Negrońska - „Bad friends”


Osiemnastoletnia Kendall Walker i jej mama przeprowadzają się do Londynu. Mają zamieszkać z narzeczonym matki i jego synem Nellsonem, którego dziewczyna jeszcze nie poznała. Na miejscu okazuje się, że chłopak jest do niej wrogo nastawiony i prosi, aby udawała, że się nie znają.

To wszystko sprawia, że Kendall z dużą rezerwą udaje się do nowej szkoły. Miała nadzieję, że potencjalny przybrany brat przynajmniej na początku jej pomoże. Jednak dziewczyna szybko przekonuje się, że jest zdana sama na siebie.

W szkole Kendall obserwuje znajomych Nellsona. W oko szczególnie wpada jej Harry Torres. Kapitan szkolnej drużyny koszykówki błyskawicznie sprawia, że dziewczyna nie potrafi przestać o nim myśleć.

Wkrótce Kendall wpadnie w wir nowych znajomości i szkolnych rozgrywek, w których na szali zostanie postawione jej serce.

„Bad friends” to debiut autorki, zawsze z ogromną przyjemnością sięgam po takie książki, bo często wśród takich można trafić na perełki. Gdy zobaczyłam w zapowiedziach okładkę, od razy przyciągnęła mój wzrok i wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Następnie przeczytałam opis i powiedziałam sobie, ok, mój kolejny must read. Zabrałam się za nią z ogromnym zapałem, bo po tej pięknej oprawie, miałam co do niej dość spore oczekiwania, ale niestety, nie wiem, co tu się wydarzyło. Wiecie doskonale, że nienawidzę pisać negatywnych recenzji, ale przykro mi to mówić, ta do takich będzie należała. Nie wiem, co poszło tu nie tak, ale książka jest dla mnie klapą. Jest to jedna z tych książek, przy których nie dałam rady dojść do końca, a uwierzcie mi, takie mogę zliczyć na palcach jednej, no dobrze dwóch rąk. Historia była dla mnie po prostu beznadziejna. Nie wciągnęła mnie kompletnie, nie miała żadnych emocji, była z nich całkowicie wypruta. Rozumiem, że to jest młodzieżówka i osobiście takie bardzo lubię, ale ta jest dla mnie po prostu klapą. Jeśli mam być szczera, nie wiem, skąd tak wiele pozytywnych opinii na jej temat, bo ja się mega zawiodłam. Historia tu przedstawiona była typowo wattpadowa, pełna dram, niedopowiedzeń, drętwych tekstów na miarę gimnazjum, oklepanej i dość schematycznej fabuły, przynajmniej do tego momentu, do którego dałam rade to przeczytać, być może coś przy końcu się zmieniło, nie wiem, może nastąpiło jakieś dobre walnięcie w fabule, które zaskakuje. Główna bohaterka jak dla mnie była hmmm... płytka, zbyt namolna i natrętna, wkurzała okropnie i irytowała, nie mogłam jej właściwie zdzierżyć i to był główny powód, dla którego w pewnym momencie odłożyłam książkę.

Nie będę pisała nic więcej, ponieważ tak jak napisałam wcześniej, nie dałam rady skończyć tej opowieści, jestem zdecydowanie na nie dla tej historii. Być może w przyszłości sięgnę po inną książkę autorki, ale poczekam, aby jej warsztat pisarski troszkę się poprawił. Nie wiem, może jestem już za stara na takie bardzo młodzieżowe opowiastki. Nie polecam tej opowieści i daję jej marne 2/10.

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...