czwartek, 7 maja 2020


Ludka Skrzydlewska - „Sentymentalna bzdura”


Veronica, dziewczyna z niewielkiego angielskiego miasteczka, od pięciu lat mieszka w Londynie. Trenuje krav magę, pracuje w różnych firmach, zmienia korporacje jak rękawiczki. Dokładnie tak jak niektórzy ludzie zmieniają partnerów. Tyle że Veronica nie ma nikogo, kim byłaby zainteresowana. Za plecami nazywana "królową śniegu", ma uzasadnione powody, by odczuwać niechęć do mężczyzn, szczególnie tych, którym się podoba.
Dziewczyna została zaproszona na ślub starszej siostry – i ma poważny kłopot. Wizyta w rodzinnych stronach to powrót do historii, o której od pięciu lat próbuje zapomnieć. Za smutną przeszłością Veroniki stoi konkretna osoba, niejaki Carter, drapieżca seksualny z rodu o szerokich koneksjach. Niestety, także brat pana młodego. Rodzice Veroniki marzą, by wyswatać ją z Carterem. Aby tego uniknąć, dziewczyna postanawia pojawić się na weselu w towarzystwie jakiegokolwiek mężczyzny, którego będzie mogła przedstawić jako swojego narzeczonego.
Na szczęście londyński przyjaciel Tony podsuwa jej swojego brata Henry'ego, przystojnego i sympatycznego geja, który wspaniałomyślnie zgadza się odegrać rolę przyszłego męża. Veronica jest uratowana! Tylko że Henry wcale nie jest gejem, a jego postępowaniem kierują konkretne pobudki...

Panika chwyciła mnie za gardło i przez ciągnięcie się niczym guma nie chciała ustąpić. Zaraz potem jednak z drżeniem wypuściłam trzymane powietrze i spróbowałam się nieco uspokoić. Przecież to nic takiego. Henry nie zamierzał mnie skrzywdzić. W ogóle nie interesowały go kobiety, więc powinnam czuć się pewnie w jego obecności. A jeśli tak nie było, to tylko dlatego, że bałam się, że domyśli się czegoś o mojej przeszłości – ale przecież nawet tego nie musiałam się obawiać, przecież on stał po mojej stronie.”

Jaką przeszłość skrywa Veronica?
Czy pozna tajemnicę Henry'ego?
Czy rodzina dowie się, że mężczyzna nie jest jej prawdziwym narzeczonym?

Zupełnie zapomniałam, że byłam na niego wściekła, jeszcze kiedy kładłam się spać. W końcu Henry naruszył moją przestrzeń osobistą i pocałował mnie tylko po to, żebym nie mogła go wykopać z domu. W gierkach i kombinowaniu był lepszy ode mnie. Trudno jednak było mieć o to do niego pretensje w tych okolicznościach. Najpierw zapomniałam o złości, zdominowana przez inne uczucia, potem zaś cała mi przeszła, gdy tylko usłyszałam jego uspokajające słowa szeptane do ucha. Nie potrafiłam się na niego gniewać.”

Ludka Skrzydlewska z zamiłowania autorka romansów z wątkami kryminalnymi i sensacyjnymi. Od kilku lat dzieli się swoimi historiami na platformie wattpad, dzięki czemu w nasze ręce trafiła opowieść, która została wyświetlona ponad milion razy, czyli „Sentymentalna bzdura”. Czasami czytam różne historie na tej stronie internetowej, jednak z twórczością Ludki spotkałam się po raz pierwszy i już teraz śmiało mogę stwierdzić, że na pewno nie ostatni. Jest to pierwsza propozycja autorki wydana w formie papierowej, jednak uznaję ją za bardzo udaną pozycję. Książka pomimo swojej dość sporej objętości wciąga czytelnika już od pierwszej strony i trzyma w napięciu aż do samego końca. Nie ma tu tak naprawdę ani chwili nudy, ciągle coś się dziele. Autorka miała genialny pomysł na opowiedzianą tu historię. Przyznam się szczerze, że po opisie i tytule spodziewałam się słodko pierdzącego romansu, w którym dawka cukru i słodyczy w życiu bohaterów będzie się równała z tym zawartym w coca – coli, ale nic bardziej mylnego, to opowieść z charakterem, w którym bohaterowie zmagają się ze swoimi problemami z przeszłości, które gonią je na każdym kroku. Bardzo podobał mi się wątek sensacyjny, który dodawał pazura całej poprowadzonej tu akcji.

Bohaterów przewija się tu dość sporo i każdy z nich jest charakterny. Nie są to takie ciepłe kluchy, które, gdy zaczyna się coś dziać, chowają ogon pod tyłek i uciekają, wręcz przeciwnie, dzielnie stawiają czoła wszelkim przeciwnością. Chociaż nie powiem, że nie ale zarówno Vee, jak i jej rodzina w niektórych sytuacjach niesamowicie działali mi na nerwy. Vee z jednej strony dzielna, samodzielna, jednak zamknięta w sobie i raczej samotniczka. Po przejściu czegoś strasznego, ze strony jej najbliższych postanowiła się od nich odciąć i wyjechała do Londynu, aby być jak najdalej od nich i odnaleźć, choć odrobinę spokoju. Henry natomiast to facet, o którym marzą kobiety przystojny, pewny siebie, z poczuciem humoru, ale przede wszystkim cierpliwy i jeżeli mam być szczera to jego osobę polubiłam najbardziej.

Debiut Ludki Skrzydlewskiej „Sentymentalna bzdura” to opowieść, która trafi w gusta każdego czytelnika. Otrzymujemy tu genialną historię pełną humoru i romantyzmu, ale również przesiąkniętą tajemnicami, które stopniowo odkrywane niejednego czytelnika dosłownie zwalą z nóg. Ja tę historię pokochałam i na pewno niejednokrotnie do niej powrócę. Teraz pozostaje mi cierpliwie czekać na kolejne propozycje autorki, które na szczęście już niedługo zagoszczą na naszych półkach. A Was już dziś gorąco zachęcam do przeczytania tej opowieści i przekonania się jakie tajemnice skrywa rodzina Vee.

Gorąco polecam!!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Editio Red.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...