Leylah
Attar - „Papierowy Łabędź”
Mówi
się, że wyrobienie nawyku zajmuje dwadzieścia jeden dni.
Wytrzymała tyle. Ale dwudziestego drugiego oddałaby wszystko, żeby
znaleźć się w słodkich objęciach niebytu.
Ponieważ tego dnia zrozumiała, że droga ucieczki oznacza pewną śmierć dla jednego z dwóch mężczyzn, których kochała.
Porywająca opowieść o namiętności, stracie i odkupieniu. Mroczny, intensywny, a mimo to wzruszający romans, pełen realizmu, intryg oraz napięcia.
Ponieważ tego dnia zrozumiała, że droga ucieczki oznacza pewną śmierć dla jednego z dwóch mężczyzn, których kochała.
Porywająca opowieść o namiętności, stracie i odkupieniu. Mroczny, intensywny, a mimo to wzruszający romans, pełen realizmu, intryg oraz napięcia.
„Niepewność
mnie zabijała. Byłam gotowa na kolejne bolesne spotkanie, kolejną
rundę poniżenia i degradacji zanim uzyskam jakieś przywileje.
Przygotowywałam się na wszelką możliwość, czując ogromne
napięcie w ramionach i szyi. Damian działał jednak
nieprzewidywalnie, co było znacznie gorsze od systematycznego
znęcania się według określonego wzorca. Przez to trwałam teraz w
stanie ciągłego czuwania. Obawiałam się tego, co może nadejść,
i czułam niepokój, kiedy nie nadchodziło.”
Dlaczego
Damian porwał Sky?
Czy
naprawdę jest tak mrocznym i bezlitosnym człowiekiem, za jakiego
jest uważany?
Kim
tak naprawdę jest mężczyzna?
„Nienawidziłam
okazywać przed nim słabości. Nienawidziłam tego, że wziął mnie
na ręce, a ja do niego przylgnęłam. Nienawidziłam tego, że
pozwoliłam zanieść się na dół i wykąpać. Nienawidziłam, że
wytarł moje ciało do sucha, a potem pomógł się ubrać.
Nienawidziłam tego, że nałożył maść, po czym owinął mój
palec czystym bandażem. Nienawidziłam, że położył mnie do
łóżka, a później zgasił światła. Nienawidziłam, że
pragnęłam, aby przy mnie został, potrzymał za rękę i pogłaskał
po głowie. Nienawidziłam tego, że właśnie zapadałam na ten
cholerny syndrom sztokholmski.”
Leylah
Attar pisarka, której pasją są również fotografia, jedzenie i
podróże. Pisze powieści o miłości, wstrząsające, poruszające
i z niespodzianką. Ja swoją przygodę z twórczością autorki
rozpoczęłam od jej pierwszej powieści, która pojawiła się na
polskim rynku wydawniczym, czyli „Papierowego Łabędzia”.
Przyznam się szczerze, że dość długo ta opowieść zalegała na
moim regale z książkami do recenzji, najpierw nie miałam do niej
za bardzo zapału, później zaczęły się problemy ze zdrowiem, no
ale przyszedł czas, aby poznać tę historię. Zachęcona ogromną
ilością pozytywnych recenzji, z zapałem kilka dni temu sięgnęłam
po tę książkę, ale niestety, jak szybko ten zapał się zaczął,
tak szybko się skończył. Jak tylko brałam swój egzemplarz do
ręki, za moment go odkładałam, ponieważ łapał mnie śpioch.
Jakie był moje oczekiwania wobec tej historii? Byłam pewna, że
dostanę tu ogromną dawkę emocji, trochę krwawych porachunków i
całe mnóstwo akcji, przy których nie będę się nudziła ani
minuty. Niestety, przeczytanie jej zajęło mi kilka dni, ponieważ
po prostu, była nudna, możliwe, że spowodowane jest to tym, że
miałam co do niej zbyt wygórowane wymagania. Jednak nie jest to
tak, że była ona całkiem zła, przeczytałam ją, ale nie jest to
taka historia, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie i zapadnie w
mojej pamięci, raczej wpadła do głowy i zaraz z niej wyleci.
Jednak ma ona kilka plusów, które jako tako nadały minimalnej
barwy całej opowieści. Pierwsze kilka rozdziałów były naprawdę
interesujące i dzięki nim byłam pewna, że podczas czytania będę
zbierała szczękę z podłogi, niestety tak się nie stało, im
dalej brnęłam, tym coraz mniej ona mi się podobała. Jednym z
plusów był początek i koniec, ponieważ środkowe akcje były po
prostu słabe.
Dużym
pozytywem w tej historii jest główny bohater Damian, który miał
charakter i pałała od niego chęć zemsty, którą ciągnął
praktycznie do samego końca i to było fajne, że nie zmienił się
on pod wpływem kobiety. Dążył cały czas do wyznaczonego sobie
celu i nie zrobił z siebie takiej typowej dupy wołowej. Co do Sky
mam mieszane uczucia, czasami zachowywała się jak dorosła,
logicznie myśląca kobieta, a momentami jak durna idiotka, czym
działała mi na nerwy.
Dłużej
nie będę się rozpisywać na temat tej opowieści, ponieważ
uważam, że powinniście sami wyrobić sobie opinię na temat tej
książki. Mi „Papierowy łabędź” niezbyt się podobał i
wątpię, czy kiedykolwiek do niej wrócę. Was jednak zachęcam do
tego, abyście na własnej skórze przekonali się, czy przypadnie
Wam do gustu historia Sky i Damiana.
Paula
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu
Papierówka.
Mam mieszane odczucia. Jeszcze się nad nią zastanowię.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk