MAŁGORZATA FALKOWSKA - "ILIAS"
Życie
dziewiętnastoletniej Gabi zmienia się całkowicie, w momencie, gdy
jej chłopak Marek postanawia odejść do innej. Chcąc uciec jak
najdalej od wspomnień, zwraca się z prośbą do ciotki pracującej
w biurze podróży o pomoc w znalezieniu pracy, byle jak najdalej od
domu. Otrzymuje ofertę wyjazdu na jedną z Greckich wysp. Na Kos
poszukują pracownika na okres wakacyjny, jako animatora. Tam poznaje
syna właściciela hotelu Illiasa, który za karę musi tam pracować,
aczkolwiek liczy na fory i nie ma zamiaru się przemęczać, tylko
wyrywać panienki.
„Te
jej czerwone usta prowokowały. Narzucały jeden tok myślenia,
którym było „pocałuj mnie”, a jej zgrabne ciało aż prosiło,
by je dotykać. Nachalnie, pożądliwie, gwałtownie.
Miałem cichą nadzieję, że już dziś zdołam ją złapać w swoje sidła. W końcu chemia, jaka była między nami, nie potrzebowała już nic więcej. Były pioruny, grzmoty i wszystkie mieszanki wybuchowe. Ukryte w naszych ciałach. Byliśmy jak dwa wulkany czekające jedynie na eksplozję.”
Jaką tajemnicę skrywa Ilias przed Gabi?
Czy wyjdzie ona na jaw?
Czy dziewczyna wybaczy mu kłamstwa?
„Muszę wyzwolić Gabrysię z tej szczelnej bańki. Że muszę do niej dotrzeć, nawet jeśli ona sama tego nie chciała.
Poczułem, jakby ktoś doczepił mi skrzydła. Jakby dano mi drugie życie lub co najmniej próbę naprawy tego, co w życiu spieprzyłem. A spieprzyłem wiele. Moje życie było jedną wielką gównianą kulą, którą chciałem zmienić w coś wyjątkowego i ona miała mi w tym pomóc. Była moją muzą. Moją boginią na tej greckiej wyspie.”
Miałem cichą nadzieję, że już dziś zdołam ją złapać w swoje sidła. W końcu chemia, jaka była między nami, nie potrzebowała już nic więcej. Były pioruny, grzmoty i wszystkie mieszanki wybuchowe. Ukryte w naszych ciałach. Byliśmy jak dwa wulkany czekające jedynie na eksplozję.”
Jaką tajemnicę skrywa Ilias przed Gabi?
Czy wyjdzie ona na jaw?
Czy dziewczyna wybaczy mu kłamstwa?
„Muszę wyzwolić Gabrysię z tej szczelnej bańki. Że muszę do niej dotrzeć, nawet jeśli ona sama tego nie chciała.
Poczułem, jakby ktoś doczepił mi skrzydła. Jakby dano mi drugie życie lub co najmniej próbę naprawy tego, co w życiu spieprzyłem. A spieprzyłem wiele. Moje życie było jedną wielką gównianą kulą, którą chciałem zmienić w coś wyjątkowego i ona miała mi w tym pomóc. Była moją muzą. Moją boginią na tej greckiej wyspie.”
Małgorzata
Falkowska autorka powieści obyczajowych oraz książek dla dzieci.
Autorka siedmiu powieści, a właściwie ośmiu, ponieważ w maju
będzie miała miejsce kolejna premiera. Ja tak naprawdę dopiero
zaczynam swoją przygodę z twórczością Pani Gosi i jako pierwszą
propozycję przeczytałam „Iliasa” i wiecie co, teoretycznie
powinnam napisać to gdzieś przy końcu, jednak muszę już teraz
dać upust moim emocjom, ponieważ za zakończenie miałam ochotę
zamordować autorkę (oczywiście to tylko przenośnia), ja nie
rozumiem, jak tak można? Dlaczego jest takie zakończenie, łzy lały
mi się strumieniami, do ostatniej linijki miałam jeszcze ogromną
nadzieję, że jest to jakaś jedna wielka pomyłka. O mamuniu, tak
siarczystej łaciny podwórkowej to chyba nikt jeszcze w życiu nie
słyszał z moich ust. :D No i to by było na tyle, jeśli chodzi o
zakończenie :)
Bardzo przypadł mi do gustu styl pisania autorki, który jest przyjemny i prosty, a cała akcja jest spójna i prowadzona we właściwym tempie, nie ma niczego przyśpieszanego na siłę. Odniosę się teraz do fabuły, która jest wspaniale prowadzona, chociaż nadal wieczory są jeszcze chłodne, ja dzięki tej powieści przeniosłam się na gorącą wyspę Kos. Bardzo podobały mi się opisy, jakie zostały tu wprowadzone, były tak realne, że oczami wyobraźni czułam się, jakbym przemierzała zakamarki wyspy, krok w krok za bohaterami i odczuwałam ten wspaniały klimat i coś czuję, że mój kolejny urlop spędzę właśnie tam. Akcja książki jest prowadzona w bardzo ciekawy sposób, początkowa niechęć bohaterów wobec siebie, a następnie rosnące wraz z upływem czasu uczucie pomiędzy nimi było znakomite. Niejednokrotnie śmiałam się w głos z Iliasa, jego zadziorności, pewności siebie i arogancji, jednak za maską bezpośredniego chłopaczka krył się romantyczny i zdradzony chłopak, któremu dziewczyna mocno złamała serce. Dokładnie to samo dotyczy się Gabi, która po zdradzie ukochanego staje się całkowicie inną kobietą, posiada w sobie ogromne nakłady pozytywnej energii, dzięki czemu przyciąga do siebie ludzi, próbowała się zamknąć przed mężczyznami, aby nie zostać ponownie zranioną, jednak Iliasowi jakoś udaje się do niej dotrzeć i zburzyć mur, którym próbowała się od niego ogrodzić. Bardzo fajne jest to, że nie do końca jest ona taką szarą myszką, tylko ma swojego pazura.
Bardzo przypadł mi do gustu styl pisania autorki, który jest przyjemny i prosty, a cała akcja jest spójna i prowadzona we właściwym tempie, nie ma niczego przyśpieszanego na siłę. Odniosę się teraz do fabuły, która jest wspaniale prowadzona, chociaż nadal wieczory są jeszcze chłodne, ja dzięki tej powieści przeniosłam się na gorącą wyspę Kos. Bardzo podobały mi się opisy, jakie zostały tu wprowadzone, były tak realne, że oczami wyobraźni czułam się, jakbym przemierzała zakamarki wyspy, krok w krok za bohaterami i odczuwałam ten wspaniały klimat i coś czuję, że mój kolejny urlop spędzę właśnie tam. Akcja książki jest prowadzona w bardzo ciekawy sposób, początkowa niechęć bohaterów wobec siebie, a następnie rosnące wraz z upływem czasu uczucie pomiędzy nimi było znakomite. Niejednokrotnie śmiałam się w głos z Iliasa, jego zadziorności, pewności siebie i arogancji, jednak za maską bezpośredniego chłopaczka krył się romantyczny i zdradzony chłopak, któremu dziewczyna mocno złamała serce. Dokładnie to samo dotyczy się Gabi, która po zdradzie ukochanego staje się całkowicie inną kobietą, posiada w sobie ogromne nakłady pozytywnej energii, dzięki czemu przyciąga do siebie ludzi, próbowała się zamknąć przed mężczyznami, aby nie zostać ponownie zranioną, jednak Iliasowi jakoś udaje się do niej dotrzeć i zburzyć mur, którym próbowała się od niego ogrodzić. Bardzo fajne jest to, że nie do końca jest ona taką szarą myszką, tylko ma swojego pazura.
„Ilias”
to wspaniała historia o miłości i odnajdywaniu swojego szczęścia,
nawet po najgorszych chwilach i tu wspaniale nadaje się przysłowie
„po nawet największej burzy zawsze wychodzi słońce”, a tu tego
zdecydowanie nie brakuje. Dajcie się porwać chwili i choć na
chwilę przenieście się na Kos, gdzie morze, piasek, słońce i
seksowni Grecy rozgrzeją Was nawet w najzimniejsze dni. Ja jestem tą
powieścią oczarowana i z ogromną przyjemnością sięgnę po
kolejne propozycje Pani Gosi, ponieważ jestem ciekawa czy pozostałe
powieści są również napisane w tak genialny sposób. Z
niecierpliwością będę wyczekiwać kontynuacji, aby dowiedzieć
się, co następnie spotka bohaterów. A Was gorąco zachęcam do
sięgnięcia po tę propozycję, gwarantuję, że polubicie bohaterów
tak samo jak ja :)
Polecam!!
Paula
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Editio Red.
Paula
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Editio Red.
Czytałam bardzo różne recenzję tej książki dlatego nie jestem przekona, że po nią sięgnę. Ważne, że Tobie się podobała.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Książka jest naprawdę fajna, warto po nią sięgnąć :)
UsuńHistoria brzmi na taką nie w moim typie, ale może przeczytam, żeby poznać styl autorki 😁
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Gorąco polecamy :) Warto :)
Usuń