środa, 4 maja 2022

 

Riva Scott

“Ice Queen”

Hailey Queen to prawdziwa królowa lodu. Zapalona łyżwiarka, dla której nie liczy się nic poza przygotowaniem do zawodów. W przeszłości została głęboko zraniona przez bliskie osoby, teraz najpewniej czuje się na śliskiej tafli, nad którą panuje za pomocą naostrzonych płoz. Kiedy jej partner ulega wypadkowi, Hailey nie ma wyjścia - musi szybko znaleźć zastępstwo, aby zdążyć przygotować się do udziału w zawodach. Nikt nie nadaje się lepiej do tego zadania niż Tyler Jackson. Kiedyś razem trenowali. Kiedyś łączyło ich także coś znacznie więcej niż sport...


Tyler Jackson porzucił łyżwiarstwo figurowe na rzecz hokeja. Ogólne rzecz biorąc, rzucanie wychodzi mu całkiem nieźle, o czym zaświadczyć może niejedna dziewczyna z okolicy. Teraz chciałby pomóc Hailey i wspólnie z nią trenować do zawodów. Problem w tym, że łyżwiarka nie chce o tym słyszeć i ma ku temu całkiem poważne powody. Czy pewnemu siebie hokeiście uda się roztopić lód w sercu Ice Queen? 


“Każdą przeszkodę można pokonać, a to, co nie wymaga wysiłku, nie jest warte uwagi. Każdy związek przechodzi wzloty i upadki, ale najważniejsze, by przechodzić przez nie razem. Wspólnie rozwiązywać problemy, a nie stawiać im czoło w pojedynkę.”


Z twórczością Rivy Scott miałam już okazję się zapoznać poprzez książkę “Warci ocalenia”. Autorka ma na swoim koncie wydanych kilka opowieści, a najnowszą z nich jest “Ice Queen”. Po tę historię sięgnęłam nie za sprawą okładki, która swoją drogą nie bardzo mi się podoba, ponieważ nie lubię okładek graficznych. Jednak to opis mnie zainteresował, bo chyba jeszcze nie czytałam nic o łyżwiarce. Rzuciło mi się w oczy, że ta lektura została nisko oceniona na portalu lubimyczytać.pl i tak naprawdę nie spodziewałam się po niej nic nadzwyczajnego. Odkładałam ją ciągle na później, ale nie da się tak w nieskończoność i w końcu postanowiłam ją przeczytać. Cóż, zostałam miło zaskoczona, bo książka mi się spodobała. Przeczytałam ją w jeden dzień i od razu na gorąco piszę Wam tę opinię.


Naszych głównych bohaterów łączyła kiedyś mocna więź, która została zerwana. Hailey poświęciła się łyżwiarstwu, a Tyler grze w hokeja. Jednak pewne wydarzenia zbliżają ich na powrót do siebie, by za chwilę ich więź po raz kolejny próbować zniszczyć. 


Co wydarzyło się kilka lat temu?

Czy Tyler i Hailey mają szansę na szczęśliwe zakończenie?


Jak wyżej wspominałam, książka mi się spodobała i naprawdę dobrze mi się ją czytało. Język, jakim pisze Riva, jest lekki i spójny, przez co kartki między palcami, uciekają w zastraszającym tempie. Bohaterowie mimo młodego wieku muszą się borykać z wieloma problemami, z którymi nie powinni. Hailey nazywana jest tytułową Ice Queen, bo gdy otwierała swoje usta, była zimna do szpiku kości, jednak za tą fasadą kryje się skrzywdzona dziewczyna. Potrafiła się odciąć i jak trzeba było, to ustawić też do pionu. Były momenty, gdy mnie strasznie denerwowała i tylko przewracałam oczami na jej dziecinne zachowanie. Kochała jazdę na łyżwach i tylko wtedy osiągała prawdziwy spokój. Natomiast Tyler był playboyem i udawał bad boya, ale w rzeczywistości był słodki. Mimo tego, jak się czasami zachowywał, to bardzo go lubiłam. Przeplatało się tu sporo postaci drugoplanowych, które lubiło więcej lub mniej i które nadawały wyrazistości całej tej opowieści. 


Fajnie, że została tu zastosowana narracja dwutorowa, którą bardzo lubię. Są przekomarzania, przyciąganie, pasja, zwroty akcji, przyjaźń i miłość. Na pewno jest to dobra lektura na wieczór, która nie zasługuje, na tak niską ocenę na lubimyczytać.pl. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom :)

Polecam i daję książce 7/10.


Ps. A, gdzie się podziewa poziom levelu hot? To było pierwsze, na co zwróciłam uwagę po otrzymaniu książki :D


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Niegrzecznym Książkom.

 

 



 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...