Kinga Litkowiec - „Bez zgody”
Jednak piękne wizje potrafią zaślepić. Mroczne przeznaczenie czekające na Marinę było bardzo odległe od obietnicy raju, o którym marzyła dziewczyna. Zamiast tego trafiła prosto do piekła, w którym rządzi bezduszny, pozbawiony skrupułów diabeł. Jego zadanie było przerażająco proste: miał złamać Marinę i stworzyć z niej marionetkę, bezmyślnie wykonującą każdy rozkaz.
Jednak
diabeł również miał swoje marzenia…
„Wciąż
mam jednak nadzieję, że to sen, popaprany koszmar. Przecież takie
rzeczy nie dzieją się, to nie te czasy, kiedy istniało
niewolnictwo. Jeśli nawet kogoś dalej to kręci, na pewno
znalazłyby się kobiety, które miałyby podobne fantazje. Ja do
takich nie należę. Muszę się stąd wydostać.”
Książki
Kingi bardzo lubię i zawsze po nie chętnie sięgam, dlatego, gdy
otrzymałyśmy propozycję objęcia patronatem „Bez zgody”,
wzięliśmy ją bez żadnego wahania. Jako pierwsza przeczytała ją
Kasia, ja dopiero niedawno, dlatego piszę recenzję. Okładka
prezentuje się obłędnie, opis jest bardzo intrygujący, no i
kilkukrotnie w komentarzach na facebooku mignęło mi porównanie do
mojej kochanej trylogii „Łez Tess” od Pepper Winters, kto czytał
tę serię, wie, że jest to dość mocny dark erotyk, a ja takie
klimaty po prostu uwielbiam. Z drugiej kolejne komentarze i
nawiązania do „365 dni”, których jeszcze nie czytałam, ale
słyszałam, że są mega słabe. Przez takie porównania, niestety,
ale pojawiły się mieszane uczucia. Kinga znana jest z tego, że
lubi zaskakiwać, dlatego nie do końca wiedziałam, czego się mogę
spodziewać. Nastawiłam się na mocną książkę, przy której
wyskoczę z butów i no cóż, dostałam bardzo dobrą książkę,
ale nie aż tak dark, jak się spodziewałam. Porównania do Tess są
zdecydowanie nie na miejscu. Otrzymujemy tu dość mroczny romans,
który jest dość schematyczny, ale mi to w żadnym razie nie
przeszkadzało. Mamy dwie przyjaciółki, które chcą się wyrwać
spod kontroli i nakazów rodziców, znajdują ogłoszenie z
castingiem dla modelek, obie bohaterki bardzo naiwne, nie zwróciły
uwagi na to, że jest jakiś haczyk, już przy samym podpisaniu
kontraktu i zachowaniu „organizatorów” powinny dopatrzyć się,
że coś jest nie halo. Ale brnęły dalej w ten świat, chociaż
stawał się on coraz bardziej mroczny i porąbany. Dziewczyna
zostaje odurzona i trafia do miejsca, w którym zostanie nauczona,
jak być uległą. Podobało mi się to, jak autorka przedstawiła
okres szkolenia Mariny, tu dziewczyna dała się poznać z troszkę
lepszej, cwańszej strony, chociaż nadal była naiwna. Nadrabiał tu
na pewno Ian, który swoją postawą z jednej strony brutalną, z
drugiej łagodną i opiekuńczą zdobył moje serce, brakowało mi
trochę jego punktu wiedzenia, ponieważ od samego początku byłam
ciekawa, co siedzi w jego głowie, a tych kilka wstawek pozostawiło
we mnie niedosyt.
Najnowsza książka Kingi Litkowiec to
historia, która bez wątpienia jest dość brutalna i mroczna, może
być przede wszystkim ostrzeżeniem, aby zanim się cokolwiek
podpisze sprawdzić kilka razy co, aby nie wpakować się w niezłe
tarapaty. Autorka w idealny sposób przedstawiła, jak można
manipulować człowiekiem i wyszkolić na uległą idealną, jednak
czy można kogoś całkowicie pozbawić osobowości i charakteru? Ja
bawiłam się podczas czytania świetnie i was zachęcam do
przeczytania. Daję jej zdecydowane 7/10!
Polecam!
Paula
Za
możliwość przeczytania książki i objęcia patronatem dziękuję
autorce oraz Niegrzecznym Książkom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz