środa, 4 maja 2022

 

Agata Sobczak

“W rytmie nienawiści”

Alvaro i Malia od początku pałają do siebie niechęcią. Kiedy okazuje się, że dziewczyna ma grać jako support koncertami jego zespołu, chłopak dokłada wszelkich starań, żeby ją do tego zniechęcić. Prawie mu się to udaje, ale Dylan – perkusista przekonuje ją, że to zły pomysł. Agenci Dylana i Malii widzą okazję, do zarobienia dodatkowych pieniędzy. Dla rozgłosu Malia i Dylan są zmuszeni udawać parę. Czym to się skończy? Jak życie "na pokaz" wpłynie na prawdziwe uczucia dwojga młodych ludzi?


“Muzyka to nie tylko radość i zabawa, to także gwałtowne emocje i cała gama uczuć, od miłości do nienawiści…”


Z twórczością Agaty Sobczak miałam już przyjemność się spotkać. Tym razem w moje ręce wpadła jej kolejna książka, którą jest “W rytmie nienawiści”. Autorka w opowieści poszła w wątek muzyczny i ja osobiście takie historie lubię. Jednak w tym przypadku coś tu poszło nie tak. Niby pomysł na fabułę był, ale mnie do siebie nie przekonał. Być może to przez to, że język, jakim napisana jest ta lektura, jest taki nastoletni i ciężko mi było się wkręcić.


Bohaterzy są bardzo dziecinni, a w szczególności Malia i te jej gówniarskie odzywki na poziomie gimnazjum. Tak mnie, to irytowało, że miałam ochotę ją w łeb palnąć. Przewracałam tylko oczami i traciłam zapał do czytania. Natomiast Alvaro, to też dziwny typ, który działał mi na nerwy. Nie polubiłam się niestety z nimi. Według mnie ta historia nie posiada w sobie żadnych emocji i jest bezbarwna. Pomysł na książkę był, ale niestety słabo przedstawiony. 


Bardzo przykro jest mi pisać taką opinię, ale strasznie się wynudziłam podczas czytania. Jedyny plus w tym, że szybko się czytało i w kilka godzin książkę ogarnęłam. Okładka, jak i tematyka tej opowieści są fajne, ale mnie środek nie kupił. Odnosiłam wrażenie, że książka została napisana na szybko. Być może jest ona skierowana do młodszych odbiorców i według mnie, powinna zostać oznaczona, jako Young Adult.


Nie będę się więcej rozpisywać na temat tej opowieści, bo i tak nie napisze nic pozytywnego. Ja jej nie polecam, ale to Wam zostawiam wybór, czy sięgniecie po tę książkę. 

Oceniam ją 4/10 i to tylko, dlatego że wcześniejsze pozycje książkowe autorki, były dużo lepsze. Ta niestety jest najsłabsza w jej dorobku wydawniczym.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu AKURAT.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...