piątek, 28 maja 2021

 

Sloane Howell

Alex Wolf

“Zarozumiały playboy”

“Gdy się kogoś kocha, można iść za tą osobą nawet na kraniec ziemi.”


Tate Reynolds wraz ze swoim szefem przyjeżdża do Chicago na spotkanie biznesowe, w trakcie którego jest omawiana fuzja dwóch firm prawniczych. Jeżeli dojdzie do finalizacji tego przedsięwzięcia, oba podmioty na tym zyskają. Kobieta ma asystować podczas dogadywania szczegółów.


Tate – świetnej prawniczce i profesjonalistce – nagły wyjazd bez dokładnego przygotowania nie jest na rękę. Podobnie jak poznanie pod hotelem prawdziwego, chociaż niestety przystojnego, dupka. I to dzień przed spotkaniem w drugiej firmie.


Na miejscu wychodzi na jaw, że tym dupkiem jest partner biznesowy Decker Collins, z którym Tate i jej szef mają rozmawiać. Facet okazuje się jeszcze bardziej arogancki, niż sądziła. Ale Tate da sobie z nim radę. Pyszałek nie ma pojęcia, z kim zadarł. 


Kiedy brałam “Zakazanego playboya” do recenzji nie spodziewałam się, że ta książka została napisana przez dwóch facetów. Zazwyczaj spotykamy się na rynku wydawniczym przy romansach i erotykach z piszącymi kobietami. Nie przeczę, że na samym początku myślałam, że Howell i Wolf to właśnie kobiety, jednak kiedy odkryłam swój błąd, byłam ciekawa, jak ci autorzy poradzili sobie z napisaniem właśnie romansu z wątkiem hate/love. Jeszcze wspomnę, że “Zarozumiały playboy” jest pierwszym tomem z cyklu Faceci w garniturach, aczkolwiek przejdźmy teraz do konkretów.


Tate, jak i Decker są prawnikami, którzy prawdziwie poznają się przy fuzji dwóch kancelarii prawniczych, gdzie nasza główna bohaterka ma asystować podczas dogadywania szczegółów. Jednak do ich pierwszego spotkania dochodzi w sumie podczas zabawnej sytuacji, ale to już doczytacie sobie sami. Kiedy Tate odkrywa, kim jest Decker, obiecuje sobie, że zmiażdży go w mgnieniu oka, jak to robi na sali sądowej. Będzie chciała dać nauczkę temu aroganckiemu dupkowi, ale czy jej to się uda?

Jak będzie przebiegała ich wspólna praca?

Czy po drodze się wzajemnie nie pozabijają?


Cóż książka nie jest zła, czytało mi się ją naprawdę szybko i przyznam szczerze, że już dawno się tyle nie śmiałam podczas lektury. Decker i Tate to typ bohaterów, którzy robili sobie wzajemnie na złość. Ona jest harda, pyskata i stara się stawiać na swoim za to on, to dupek, arogant, który nie pozwala się rozstawiać po kątach w szczególności kobiecie. Niektóre ich teksty rozwalały mnie do tego stopnia, że co chwile wybuchałam śmiechem. W tej pozycji jest zawartych sporo scen seksu, które same w sobie nie były wulgarne, ale słownictwo autorów już tak. Nie zliczę, ile razy pojawiło się w tej historii słowo “ruchać”. Troszkę mi przeszkadzały odzywki Deckera do Tate podczas seksu. Może to ich tam naprawdę podniecało i nakręcało, ale gdyby do mnie facet podczas seksu rzucił: “Rżnij mojego fiuta, brudna szmato.” To bym się odwróciła, zamachnęła i przywaliła w ryja, to by się aż przekręcił. Takiego wyuzdanego słownictwa było naprawdę sporo.


Historia sama w sobie jest przewidywalna i można się domyślić, jak to wszystko się skończy. Chemia między bohaterami kipi seksem i tego nie można podważyć. Ich relacja zaczęła się bardzo szybko i miejscami można tu zaznać słodyczy. Podobało mi się w tej książce to, że Decker i Tate uprawiali ze sobą gierki, przytykali sobie na każdym kroku, byli dla siebie złośliwi, co było bardzo zabawne i nadało książce uroku. Mamy tu narrację dwutorową, która również się i w tym przypadku dobrze sprawdziła. Są tu i bohaterzy drugoplanowi, którzy w kolejnych częściach będą mieli swoje własne opowieści. Autorzy piszą stylem lekkim, ale zbereźnym. Miejscami mi to przeszkadzało, bo czułam już przesyt, a książka ma zaledwie 246 stron. To pomyślcie sobie, że na tak niewielu kartkach, co chwile było tak ordynarnie. 


I tak na koniec napiszę, że “Zarozumiały playboy” nie jest jakąś wybitną opowieścią, która zmieni postrzegany przez nas świat, ale ma w sobie coś, co nie pozwalało mi się od tej lektury oderwać. Poświęciłam tej książce kilka godzin, które nie były zmarnowane, ponieważ autorzy porwali mnie w przygodę Tate i Deckera. Oczywiście już się nie mogę doczekać, kiedy drugi tom wpadnie w moje rączki i będę mogła go przeczytać.

Mimo kilku rzeczy, które mi nie odpowiadały i tak tę książkę polecam, bo jest taką odskocznią od codzienności. Ot czytadło na raz, które z pewnością poprawi Wam humor :)


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...