środa, 5 maja 2021


Tijan - „Księżniczka”
Seria: Crew #2


Witaj z powrotem w rzeczywistości Bren Monroe.
Bycie częścią ekipy wiąże się z lawirowaniem między dwoma światami. Do zmartwień tego normalnego należą bal, imprezy, college. W świecie ekipy wyzwania są inne: gliny, prochy, awantury. Dzień jak co dzień.
Związek Bren z Crossem się rozwija, ale zbliżający się koniec szkoły wzbudza jej niepokój. Jak będzie wyglądała przyszłość? Co z ekipą? Czy każde z nich pójdzie w swoją stronę? Na dodatek w Roussou pojawiają się nowi wrogowie, wzrasta napięcie i rywalizacja między ekipami. Zagrożenie wisi w powietrzu…
Straciła rodzinę. Później zyskała ekipę. Nie może stracić także ich. Bren musi chwycić za swój nóż.

„Mogłoby się wydawać, że człowiek wyrasta z przemocy. W pewnym wieku – zadawszy tak wiele bólu, po zobaczeniu takiej ilości krwi, usłyszeniu tylu krzyków agonii – człowiek powinien być w stanie przestać, odwrócić się od tego wszystkiego plecami i zapomnieć o tej potrzebie.
Prawda?
Ale w moim przypadku to tak nie działało.
Potrzeba narastała we mnie stopniowo, aż w końcu nie dało się jej znieść.
Fakt, już nie czułam pragnienia śmierci, to zniknęło, ale narosło we mnie inne: chciałam, by ulice spłynęły czerwienią.”

Co się stanie, gdy wybuchnie wojna między ekipami?
Kto spiskuje przeciw nim?

„I gdy walczyliśmy – uderzaliśmy, pochylaliśmy się, przyjmowaliśmy ciosy – część mnie była tym zachwycona. Ta stara Bren, ta, która tkwiła we mnie zamknięta w klatce, która teraz mnie kontrolowała. To ona się uśmiechała, gdy krew płynęła z rozcięcia na mojej twarzy. W końcu odetchnęła, zachwycona brutalnością walki, bo w przemocy było coś pięknego.”

Moja kolejna styczność z twórczością Tijan, czy udana? Autorka ta posiada mnóstwo zwolenników i niewielu przeciwników, ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy! :) Pierwszy tom, czyli „Ekipę” dosłownie pochłonęłam i zakochałam się w niej, niestety złapałam jakąś chwilową niemoc czytelniczą i „Księżniczka” musiała po prostu odleżeć swoje, nie mam pojęcia, jaki był tego powód, ale kilkakrotnie próbowałam się za nią zabrać, ale nie mogłam. No ale nareszcie nabrała mocy urzędowej i się za nią wzięłam. No i kurczę, uwielbiam styl pisania autorki, ale nie wiem, co się stało, ale początkowo bardzo męczyłam tę książkę, przeczytanie jej zajęło mi prawie tydzień. Czytałam ją po kilka stron i moment mnie ona nużyła i odkładałam na bok, przez pierwsze 150 stron dosłownie się na niej nudziłam, pomyślałam sobie kurczę, chyba będzie jakaś konkretna lipa. Niby tam jakaś akcja dynamiczna była, ale mi to jakoś zabrakło tego czegoś i gdy coraz bardziej traciłam nadzieję, autorka nareszcie dała mi coś, co sprawiło, że dalszą część tej historii dosłownie pochłonęłam z zapartym tchem i pokonanie pozostałych 300 stron zajęło mi jedno popołudnie!! Gdyby wyciąć ten początek, ta opowieść byłaby dosłownie sztosem! A zakończenie... wow, dopiero było z przytupem! Bohaterowie bardzo się zmienili w porównaniu do pierwszego tomu, ale nie na gorsze, właściwie na lepsze, pokazywali bardziej swoje uczucia, ale nadal pozostał w nich ten pazur, zadziorność i brak litości dla wroga. Właściwie takiej relacji, można im jedynie bardzo pozazdrościć.

Na tym zakończę moją recenzję, pomimo tego, że początkowo mnie książka nudziła, później swoją treścią zdecydowanie nadrobiła. Daję jej zdecydowanie 8/10! Was gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę książkę, otrzymujemy tu sporą dawkę brutalności, pożądania, humoru i akcji, która sprawia, że pomimo początkowej nudy, rozpali się w was książkopożeracz i sprawi, że pochłoniecie ją!

Polecam!!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiece.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...