Wiktor Mrok nigdy nie zamierzał zostać
pisarzem, jednak zmieniło się to w momencie, gdy na pokładzie samolotu ujrzał
piękną, młodą kobietę. Po kilku godzinach zasiadł do komputera i rozpoczął
swoją przygodę z pisaniem. Pierwszą wydaną książką tego autora jest „Czerwony parasol”,
której ja nie miałam jeszcze okazji przeczytania. Zapoznanie z jego twórczością
rozpoczynam od „Małej baletnicy”. W momencie pojawienia się tej książki w
zapowiedziach postanowiłam, że muszę ją mieć, tym bardziej, że początek opisu
jest niesamowicie intrygujący: „Wstrząsająca
– oparta na faktach – opowieść o międzynarodowym skandalu pedofilskim.” Z
jednej strony byłam ogromnie ciekawa, z drugiej obawiałam się zawartej wewnątrz
treści, do tego jeszcze ta okładka – piękne różowe baletki i garść naboi. Jakie
są moje wrażenia po lekturze? Tak naprawdę są nie do opisania!! Zostałam przez
nią wymemłana i wypluta z emocji. Powiem tylko tyle książka jest świetna,
jednak nie dla osób o słabych nerwach.
„Dzieci są wybierane
na castingach. Tylko dziewczynki. Niektóre pozują do zdjęć uznawanych za tak
zwane soft porno, inne, tak jak panna Anastazja, do klasycznie pornograficznych.
Zdjęcia i filmy trafiają do sieci. W dwa tysiące czwartym roku Europol we
współpracy z ukraińską policją rozwala ten biznes. Po siedmiu latach rekwirują
komputery, sprzęt i tak dalej. Oczywiście gówno to daje, bo materiały leżakują
w sieci na pierdylionie ukrytych serwerów. Dwóch kolesi trafia do pudła. Ale
już wkrótce cieszą się wolnością. Ślad po nich ginie. Żaden z rodziców nie
występują przeciw organizatorom całego procederu. A trzeba zaznaczyć, że w tych
produkcjach, według różnych szacunków, brało udział od pięciuset do półtora tysiąca
dzieci w wieku od pięciu do szesnastu lat. Dzieci nie zeznawały. Dlaczego? Nie
wiem. Co do tych zdjęć uznawanych za soft porno jest problem, bo nawet
ośmiolatka w lateksie nie podpada pod paragrafy i też generalnie gówno można
zrobić. Jak twierdzą niektórzy mądrale, każdy widzi na takich zdjęciach to, co
chce widzieć. A że dziewczynki się mizdrzą i robią maślane oczy? Co z tego?”
Akcja książki rozgrywa się we
współczesnej Rosji. Opisywana jest historia nadużyć wobec dzieci oraz sposób
rozwijania się dziecięcej pornografii. Napisana jest ona z dwóch punktów
widzenia – pierwszy zawierające szczegółowe opisy prowadzonego śledztwa przez
moskiewską policję, następnie zamieszanych bezpośrednio w ten zakazany biznes
osób i sposób jego rozkręcania. Przebieg śledztwa jest opisywany dzień po dniu,
dzięki czemu mamy możliwość poznania w jaki sposób i w jakim czasie śledczy
odkrywają nowe poszlaki oraz jak sobie z nimi radzą.
Początkowo książka, szczerze mówiąc ciągnęła
mi się jak przysłowiowe „flaki z olejem” , jednak wraz z rozwojem akcji i
pojawiającymi się nowymi tropami, poszlakami bardzo mnie wciągnęła. Samo to, że
powieść ta jest oparta na faktach jest głęboko poruszająca wręcz okrutna. Autor
pisze w znakomity sposób, językiem prostym, w szczegółowy sposób opisał
przebieg śledztwa, a ja po przeczytaniu jej nie jestem w stanie wyobrazić sobie,
jak można postępować tak wobec niewinnych dzieci, naprawdę im współczuję, tym
wszystkim dziewczynkom, których psychika już nigdy nie będzie taka sama. W głowie
natomiast, z każdą kolejną stroną, kłębiło się mnóstwo pytań – i tak naprawdę
bez odpowiedzi. Jak można tak postępować z niewinnym dzieckiem? Co Ci ludzie
mają w głowach? Co nimi kieruje? Czy oni nie mają sumienia? Przecież to tylko
dzieci. Jakim potworem trzeba być aby posunąć się do czegoś takiego. Niektóre z
opisywanych scen jak dla mnie były wręcz drastyczne, nie potrafię sobie nawet
wyobrazić, co musiały czuć osoby prowadzące to sprawę i zmuszone tak naprawdę
do przeglądania dowodów w owym postępowaniu. Jeżeli jednak chodzi o samo
zakończenie książki i całego śledztwa, jest ono jak dla mnie zbyt łaskawe dla
tych wszystkich bydlaków. Ciekawa jestem jakie i Wy będziecie mieli zdanie
dotyczące tej książki i sedna sprawy.
Mam nadzieję, że tą recenzją
zachęciłam Was do przeczytania tej książki, chociaż szczerze mówiąc bardzo
ciężko było mi cokolwiek napisać po szoku jaki przeżyłam po skończeniu jej.
Jednak bardzo Wam ją polecam, a ja już planuję w najbliższym czasie przeczytanie
pierwszej książki Pana Wiktora Mroza – „Czerwony parasol”, ponieważ bardzo mi
się podoba styl pisania tego autora.
Paula
Z przyjemnością sięgnęłabym po ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńo tak polecam książka świetna :)
Usuń