poniedziałek, 7 listopada 2022

 

Vi Keeland

„Spark”

Za pierwszym razem wystarczyła jedna iskra, by wywołać pożar, którego nie mogli ugasić. Czy pozwolą, by to wydarzyło się ponownie?

Jaka jest szansa, że walizka zabrana omyłkowo z lotniska okaże się należeć do mężczyzny tak przystojnego, że aż zapiera dech? Autumn przekonała się, że filmowe scenariusze czasem przydarzają się również zwykłym dziewczynom. Między nią a tajemniczym Donovanem, właścicielem walizki pełnej drogich ciuchów, iskrzy od razu, a wspólnie spędzony weekend okazuje się elektryzującą przygodą, której finałem może być tylko… ucieczka!
Co może zrobić dziewczyna, która spotka przystojnego, bystrego i zabawnego faceta ze swoich snów? Oczywiście wyjść bez pożegnania, gdy tylko ten ideał pójdzie pod prysznic. W Nowym Jorku mieszka przecież osiem milionów ludzi, więc jakie są szanse, że znowu na niego wpadnie? I to tuż po tym, kiedy zacznie spotykać się z jego szefem?

„Okazuje się, że czasem najlepsze rzeczy przychodzą do nas, gdy ich nie szukamy”.

Vi Keeland to autorka, po której książki sięgam w ciemno. Może nie posiadam w swoich książkowych zbiorach wszystkich historii autorki, ale zdecydowanie większość z nich. Tym razem w moje rączki wpadł „Spark” i byłam ciekawa, jaką otrzymam opowieść. Spotykamy tu Donovana i Autumn, których ścieżki połączyły się zwykłym zrządzeniem losu. A dokładnie walizką, ale to już sobie doczytacie sami, co mam na myśli. Później jak to w książkach bywa, bohaterów drogi się rozchodzą, by z powrotem je ze sobą skolidować. Wydaje się to banalne, ale Vi potafi to zamienić w coś, od czego nie można się oderwać.

Zdecydowanie bohaterzy przypadli mi do gustu, mieli za sobą niezbyt ciekawą przeszłość, ale to Autumn najbardziej ucierpiała. Była nieufna i broniła się przed jakimikolwiek uczuciami. Poznając Donovana, nie była przygotowana na wywrócenie swojego świata do góry nogami.  Była fajną postacią, z którą z łatwością można by było, nawiązać więź. Co do Donovana to był mężczyzną z krwi i kości. Był taki słodziutki, wręcz do schrupania. Podobała mi się jego wytrwałość i dążenie do celu. Może i miał czasami chwile zwątpienia, ale nie poddawał się. Był opiekuńczy, wyrozumiały i taki swojski. Mimo że był prawnikiem, to się nie wywyższał i nie rżnął macho z Wall Street.

Cała historia Autumn i Donovana wyszła naprawdę świetnie. Jest to lekka lektura, ale niesie za sobą przesłanie, że wybaczyć można wiele, ale nie zawsze da się zapomnieć o wyrządzonych krzywdach. Uwielbiam pióro autorki i zawsze miło spędzam czas z jej książkami. W tym przypadku było tak samo. Jak już się wkręciłam w czytanie, to migiem pochłonęłam tę opowieść.

Pozwolę sobie jeszcze dodać kilka rzeczy, które mają u mnie małe minusiki. Pierwszym są literówki, których niestety było sporo w tekście. Kolejnym to poziom hot levelu, który został oceniony na trzy ogniki. Według moich odczuć było tak na 1,5. Oczywiście chemia i to przyciąganie między bohaterami było, ale na pewno nie na trzy ogniki. I ostatnim minusem jest okładka. Dla sprostowania ona nie jest brzydka, czy coś w ten deseń, ale zupełnie nie pasuje do treści tej historii. Ja tu widziałabym parę albo ewentualnie mężczyznę, tylko że w garniturze.

Reasumując „Spark” to lekki romans, który poleca się na jesienne i zimowe wieczory. Mnie ta opowieść kupiła i z ogromną przyjemnością śledziłam losy bohaterów. Jeżeli szukacie czegoś, co Was zrelaksuje i wywoła uśmiech na waszej twarzy, to śmiało sięgajcie po tę książkę. Oceniam ją 8/10.

 

Kasia

 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Niegrzecznym Książkom.

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...