Sarah Brianne & Jamie Begley - „Mroczne więzy”
[Patronat medialny]
Niezwykły
duet matki i córki!
W pierwszej części powieści Sarah
Brianne powraca z dziewiątym tomem bestsellerowej serii „Made
Men”, a w drugiej poznamy bohaterów serii Jamie Begley, autorki,
której powieści wkrótce pojawią się w Polsce!
Nadia Brooks
dobrze wiedziała, że proszenie Dante Caruso o pieniądze to czyste
szaleństwo. O mężczyźnie krążyły niepokojące plotki, jednak
dziewczynę przepełniała determinacja. Musiała zdobyć środki,
żeby pomóc dzieciakom. To było ważniejsze niż jej strach.
Mogła
spodziewać się wszystkiego, ale na pewno nie tego, że ten facet,
chociaż dużo starszy od niej, będzie tak diabelsko przystojny.
Dokładnie tak o nim pomyślała, że jest diabłem. Niestety właśnie
takich mężczyzn lubiła, a on jej odmówił i musiała odejść z
kwitkiem.
Kiedy już myślała, że nigdy więcej go nie zobaczy,
nagle rozpętuje się piekło. Po wszystkim Dante dotyka jej ciała,
żeby… sprawdzić, czy nie jest ranna. Jak do tego doszło?
Haley
Clark – przyjaciółka Nadii – w tym samym czasie idzie na
spotkanie z innym milionerem – Desmondem Beckiem. Nadia ma
nadzieję, że Haley pójdzie znacznie lepiej niż jej.
Gdy
tylko zobaczyłam w zapowiedziach tę książkę, uśmiech z buzi nie
schodził mi przez kilka dni. Byłam przeszczęśliwa, że otrzymam
opowieść, w której kolejny raz spotkam się z bohaterami serii
Made Men, ale byłam również
zaintrygowana, ponieważ słyszałam co nieco o twórczości Jamie
Begley i byłam ciekawa, obie autorki, łączą nie tylko więzy
krwi, ale i dryg do pisania.
Historia Dantego bardzo mi się
podobała, fajne było to, jaką przemianę przeszedł od samego
początku, początkowo zdystansowany i chłodny, ale przecież taki
musi być. Hayley jest cudowna, polubiłam ją już od pierwszej
strony, gdy tylko się pojawiła, jest ciepła i przyjazna, ale ma
też swoje demony przeszłości. Autorka doskonale wie, jak pisać,
aby zachęcić czytelnika do poznania jej bohaterów, ale po każdym
kolejnym skończonym tomie czuję niedosyt, jej historie są świetne
i czyta je się z ogromną przyjemnością, co więcej, nie
przeszkadza mi tu nawet występująca trzecioosobowa narracja, której
wprost nie cierpię. Kocham tę serię i liczę na to, że otrzymamy
jeszcze dalszą część Lucci, no i Amo oraz Leo. Mam nadzieję, że
autorka nie poprzestanie jedynie na tym, wręcz przeciwnie, da nam
więcej naszych cudownych bohaterów, bo to jest jedna z tych serii,
które mogłabym czytać w nieskończoność.
Druga część
recenzji będzie o Hayley i Desmondzie. Pierwszy raz spotkałam się
z twórczością autorki, ale już teraz śmiało mogę stwierdzić,
że na pewno nie ostatnie. Pomimo tego, że relacja pomiędzy tą
dwójką rozwijała się dość długo, to cała przedstawiona tu
opowieść jest naprawdę bardzo przemyślana i przedstawiona,
właściwie czułam troszkę niedosyt, że tak szybko się skończyła.
Podobał mi się pomysł na fabułę i dostałam tu wszystko, co w
książkach kocham, inteligentną i przebiegłą główną bohaterkę,
mężczyznę dążącego za wszelką cenę do wyznaczonego sobie
celu, który wie, czego od życia chce, zawiłą i dość
nieprzewidywalną fabułę, a do tego tajemnice i intrygi rodzinne,
czego chcieć więcej? A no właśnie, dzięki temu chciałoby się
pozostać z bohaterami jak najdłużej.
Czy podobało mi się
połączenie twórczości obu autorek? Zdecydowanie tak! Obie
historie wspaniale się uzupełniały, bo wszyscy bohaterzy pojawiali
się w obu opowieściach, a co więcej, były też postacie z mojej
ukochanej serii Made men. Uważam, że jest to lektura obowiązkowa
dla każdej fanki tych niegrzecznych chłopców i nie tylko! Ja daję
jej 9/10.
Gorąco polecam!
Paula
Za możliwość
przeczytania książki oraz objęcia patronatem dziękuję
Wydawnictwu NieZwykłe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz