piątek, 4 listopada 2022

 K.C. Lynn - „Walka z obowiązkiem”
[Patronat medialny]


Kayla podkochiwała się w swoim sąsiedzie już jako nastolatka. Jednak nie był to chłopak w jej wieku. Dziewczyna wzdychała do niego przez trzy długie lata, wiedząc, że ktoś taki jak Cooper McKay nigdy by na nią nie spojrzał.
Mijały kolejne lata, a w tym czasie jej sąsiad został policjantem. Niezwykle seksownym policjantem. Uczucia Kayli tylko się spotęgowały.
Kayla była dla Coopera za młoda… Do czasu. Teraz teoretycznie mogliby być razem, ale mężczyzna mimo wszystko ma opory. Dziewczyna nie wie, że nie jest mu obojętna.

Kiedy oboje zaczynają balansować na linii pokusy, Cooper zadaje Kayli cios prosto w serce, kiedy ta widzi go z inną kobietą…

„Walka z obowiązkiem” to kolejny tom serii Mężczyzny z honorem, nie będę ukrywała, że gdy dowiedziałam się, że dostaniemy historie Kaylii i Coopera, byłam prze szczęśliwa. Z niecierpliwością wyczekiwałam paczki i gdy wreszcie do mnie dojechała, mój uśmiech na twarzy całkowicie zgasł. Pomyślałam sobie, no bez jaj, niecałe 150 stron? Serio? Nie jest tajemnicą, że kocham tą serię, wzbudza ona we mnie całe mnóstwo emocji i mogłabym czytać ją długo i najlepiej jakby losy bohaterów nie miały końca, dlatego nie do końca byłam usatysfakcjonowana objętością książki. Dlatego ta recenzja też nie będzie zbyt długa, no bo nie chcę wam czegoś przez przypadek zdradzić. Chciałam bardzo poznać, losy naszych bohaterów, bardzo szczegółowo, i moim zdaniem ta nowelka jest idealnym uzupełnieniem całej serii, chciałabym się do czegoś przyczepić, naprawdę, ale poza ilością, naprawdę nie mam do czego, ponieważ jestem nią po prostu zachwycona. Poznajemy tu tę szaloną Kaylę, z którą Coop miał urwanie głowy, bo ma ona zwariowane pomysły, jest mściwa, zabawna i kochana, przez co już od samego początku, gdy tylko pojawiła się w serii, zdobyła moją sympatię. Cooper, ah, to mój kolejny książkowy mąż, już nawet nie jestem w stanie zliczyć ilu ich mam, ale jest on tak cudownym i cierpliwym mężczyzną, ja będąc na jego miejscu, wstrząsnęłabym kilkakrotnie Kaylą za jej zachowanie i niesubordynację.

Bawiłam się świetnie podczas czytania, tylko chciałabym, aby ta opowieść miała dwieście stron więcej. Czuję niedosyt, że moja przygoda z tą dwójką skończyła się tak szybko, ale z drugiej strony, jakby miałabyś ciągnięta na siłę i zapychana byle czym, to lepiej, że jest jej tylko tyle. Ja czytałam ją z ogromną przyjemnością i z pewnością do tej serii jeszcze powrócę, ponieważ jest to jedna z lepszych książek, jakie w ostatnim czasie czytałam. Was, jeżeli jeszcze nie mieliście okazji poznania twórczości autorki, gorąco zachęcam do tego, abyście jak najszybciej nadrobili zaległości, gwarantuję wam mnóstwo emocji. Tej opowieści daję 9/10.

Gorąco polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...