czwartek, 28 kwietnia 2022

 Alicja Skirgajłło - „Miłość arystokraty”
[Patronat medialny]



Snob i lekkoduch. Tak James Truman mówi sam o sobie. I wiecie co? Ma rację. Milioner, arystokrata, dziecko szczęścia, któremu życie podsuwa wszystko pod nos, przewiązane wstążeczką i podane na złotej tacy. Pieniądze, dziewczyny, interesy, hazard… James nie wie, co to porażka ani odmowa. W miłości też nie… Stop. Miłości nie ma. Tak w każdym razie uważa nasz bohater i powtarza to sobie nawet w dniu własnych zaręczyn. Zaręczyn, jak to bywa w arystokratycznych kręgach, zaaranżowanych przez rodziny państwa młodych w celu pomnożenia fortun. James nie ma nic przeciwko temu ― w miłość przecież nie wierzy, a po ślubie wcale nie zamierza przestać czerpać pełnymi garściami z uroków życia.

Czy to możliwe, by ktoś do tego stopnia namieszał w perfekcyjnie poukładanym życiu Jamesa Trumana, że młody milioner dostrzeże coś więcej niż tylko czubek własnego arystokratycznego nosa? I żeby tym kimś nie była dama dorównująca Trumanowi majątkiem i pozycją, a zwykła pokojówka, jedna z tych, których się prawie nie zauważa, a jeśli nawet, to i tak traktuje się jak zabawkę?

„Liczy się to, co masz w środku, to, jaka jesteś, kim jesteś. Jesteś nieskazitelna, czysta, niewinna. Masz buzię anioła. Jesteś dobra i ciepła. Wyjątkowa.”

Czy związek osób z dwóch całkowicie różnych światów ma szansę się udać?

Twórczość Ali uwielbiam i zawsze sięgam po nie z ogromną przyjemnością, jej powieści biorę w ciemno, bo po prostu wiem, że się nie zawiodę. Teraz w moje łapki trafiła jej najnowsza książka „Miłość arystokraty” i wiecie co?! Już dawno się tak nie uśmiałam na jakiejkolwiek książce! Mnóstwo humoru, ciętych ripost, ale i wspaniałych przesłań, które pokazują nam, co w życiu jest najważniejsze. Dostajemy tu piękną opowieść o miłości, przesiąkniętą tajemnicami, ale nie myślcie sobie, że bohaterowie jeżdżą na jednorożcach po drodze usłanej różami, o nie, wielokrotnie na ich drodze pojawiają się przeszkody, którym muszą stawić czoła, a często jest to nie lada wyzwanie. Podobała mi się kreacja bohaterów i to jaka zaszła w nich zmiana. Clara to typowa szara myszka i wieśniaczka, jej teksty pokazywały, że jest zwykłą szarą dziewczynką z wioski. James natomiast to typowy bogaczyk nieprzyzwyczajony do tego, że ktoś mu się przeciwstawia, zawsze wszystko ma podstawione pod nos i musi być tak, jak on sobie tego życzy. A tu początek książki, pojawia się Clara i traktuje go jak zwykłego sługusa, no nieźle ucierpiało przy tym jego ego i duma. Moim zdaniem ta dwójka została świetnie wykreowana, ale nie zabraknie tu też czarnych charakterów, do których bez wątpienia należy większość „arystokratów”, wkurzali mnie oni potwornie, że miałam ochotę zdzielić ich po pyskach i te ich maniery wsadzić, nie powiem w co. Emocji w tej książce nie brakuje, ale autorka jest z tego znana, że w jej powieściach jest ich mnóstwo, przeplatanych z humorem, tajemnicami, intrygami i niedomówieniami.

Jeżeli szukacie powieści, która was rozbawi, ale i sprawi, że wasze serduszko zabije szybciej, to jest ona skierowana właśnie do was. Mi było potrzeba takiej odskoczni od bardzo mrocznych powieści, dlatego przeczytałam ją bardzo szybko. Was gorąco zachęcam do poznania historii Clary i Jamesa, jestem pewna, że będziecie nią zachwyceni. Ja daję jej 8/10! :)

Gorąco polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki i objęcia patronatem dziękuję autorce oraz Wydawnictwu Editio Red.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...