środa, 6 kwietnia 2022

 

J.T. Geissinger

“Piękny gangster”

“Wolność wilków bardzo często oznacza śmierć owiec.” 


Za każdym razem siadał przy stoliku, który ona obsługiwała. Za każdym razem śledził ją wzrokiem i wywoływał u niej dreszcze. Pewnej nocy stał się kimś więcej niż tylko stalkerem – stał się jej wybawcą.

Pojawił się znikąd i ją ocalił. Był nieznajomym, ale dziwnym trafem jedynie w jego ramionach czuła się bezpieczna. Jednak do czasu…

Kiedy ktoś taki jak Liam Black uratuje komuś życie, z pewnością będzie chciał coś w zamian.

W myślach nazywała go wilkiem. W rzeczywistości był kimś znacznie groźniejszym.

Gangsterem. 


“Męż­czyź­ni pro­wa­dzą­cy życie z jedną nogą w trum­nie prę­dzej czy póź­niej wpa­da­ją do niej cali.”


To moje pierwsze spotkanie z piórem autorki, chociaż wiem, że to nie jest jej pierwsza wydana w Polsce książka. Na przeczytanie “Pięknego gangstera” nabrałam ochoty w momencie, w którym zobaczyłam na stronie wydawnictwa zapowiedź. Lubię historie mafijne, do tego zachęciła mnie okładka oraz opis i wiedziałam, że to jest to. Ostatnio mam jakąś niemoc czytelniczą i gdy pojawiają się jakieś przebłyski chęci na czytanie, to wybieram wtedy to, na co mam ochotę w danym momencie.


Trochę zwlekałam z przeczytaniem, tej opowieści i wybierałam coś innego i jak zwykle później plułam sobie w brodę, dlaczego tak długo ją odkładałam na bok. No, ale najważniejsze, że jestem już po lekturze. Czy ta książka mi się podobała? Powiem to jednym słowem: bardzo! Ta opowieść zawiera 323 strony, które przeczytałam migiem. Autorka ma fajny styl pisania, dzięki czemu w ogóle się nie nudziłam, a za to wybuchałam głośnym rechotem. Uwielbiam, gdy autorzy w swoje historie wplatają humor, przez co nie jest drętwo. Może miejscami za dużo było tego humoru, bo jak to się mówi “co za dużo, to niezdrowo”, ale bez problemu można przymknąć na to oko. Jeszcze mam takie malusieńkie zastrzeżenie, które po którymś już razie, strasznie mnie irytowało, a było to powtarzane słowo “ano”. To takie, prawie że nic nieznaczące minusiki :D


Natomiast, co mnie urzekło w tej opowieści? To relacja Tru i Liama. Jeny, ale od nich było czuć wzajemne przyciąganie i to od ich pierwszego spotkania. Podobało mi się to, w jaki sposób autorka budowała między nimi pożądanie i napięcie. Tru to fajna dziewczyna z poczuciem humoru. Potrafiła się odgryźć i nie była potulna jak baranek. Właśnie takie bohaterki lubię w książkach, które mają coś do powiedzenia. Jeśli chodzi o Liama, to wzbudzał strach w ludziach. Wszyscy dookoła wiedzieli, kim on jest, z wyjątkiem Tru. Gdy to w końcu odkryła, nie okazała cienia strachu. Były sytuacje, w których Liam tak mnie, wkurzał, że miałam ochotę mu normalnie przyłożyć, ale i tak go lubiłam i mianowałam swoim książkowym mężem. Pojawia się wielu bohaterów drugoplanowych, których na swój sposób lubiłam, chociaż mnie miejscami irytowali, a w szczególności Diego. Mimo wszystko te osoby nadawały całokształtu książce i uroku.


Autorka zaserwowała mi naprawdę ciekawą przygodę. Gdy dobrnęłam do samego końca, powiedziałam do siebie: “Ale, że jak? To już koniec?”. Ciężko mi było się rozstać z Tru i Liamem, ale każda przygoda kiedyś dobiega końca.


Jeżeli szukacie lekkiej książki, która umili Wam wieczór, to sięgajcie po “Pięknego gangstera”. Gwarantuję Wam dużo śmiechu, trochę akcji i ogromne przyciąganie. Ja zdecydowanie jestem na TAK i szczerze Wam polecam tę propozycję.

Oceniam ją 8/10.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.

 

 

 



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...