piątek, 8 kwietnia 2022

 Martyna Keller - „Diabły Henderson”


Trzeci tom historii Mercy Stone i Gabriela Crade’a z Diabłów Reno!
Mercy i Gabriel pod wpływem impulsu wzięli ślub w stylu, z jakiego słynie Las Vegas. Mimo że nie żałują tej decyzji, nie chcą się dzielić z nikim nowiną. Teraz zresztą ich myśli krążą wokół pojedynku Gabriela, od którego wiele zależy. Na szczęście mężczyzna wygrywa, ugruntowując swoją pozycję w bokserskim świecie.

Małżeństwo wydaje się służyć parze, ale do czasu. Oboje zaczynają mieć przed sobą coraz więcej tajemnic. Mercy nie potrafi odpuścić tego, co wydarzyło się w przeszłości. Sprawa napaści nie daje jej spokoju. Jednak dziewczyna nie dzieli się obawami z mężem, ponieważ on nie pochwala rozgrzebywania starych spraw.
Tymczasem obok Gabriela pojawia się inna kobieta. Małżeństwo zbudowane na dosyć chwiejnych fundamentach wkracza w pierwszy poważny kryzys. Po jednej z kłótni z Gabrielem Mercy znika bez śladu.

„Przez miniony czas zdążyłam nauczyć się żyć z kolejnym ciężarem, jaki spoczął mi na barkach, więc teraz podchodzę do tego wszystkiego z chłodną obojętnością. To właśnie ona, trzymając w ryzach wszystkie reakcje ciała, przypomina pancerz, pod którym mogę się skryć.”

No dobrze, skończyłam tego klocuszka. Pierwsze dwa tomy podobały mi się baaaaardzo, dlatego z ogromnym zapałem zabrałam się za trzecią część i cóż... mam co do tej części troszkę mieszane uczucia, ogólnie cała historia jest bardzo fajna i przemyślana, ale jeżeli chodzi o „Diabłów Henderson”, co mogę powiedzieć, ma ona na pewno kilka minusów. Ale zacznę od początku, pierwsze kilkadziesiąt stron, sprawiło, że mój uśmiech przygasł i zaczęłam mieć wątpliwości co do tego, czy i ta część będzie tak dobra, jak pierwsze dwa tomy, początek opierał się w dużej mierze na zbliżeniach bohaterów, co było szczerze mówiąc trochę nudnawe, lubię, gdy sceny seksu są, ale nie, gdy jest ich przesadzona ilość i tak naprawdę przysłaniają całą pozostałą fabułę, dlatego niektóre z nich po prostu omijałam. Jeżeli mam być szczera, to odniosłam wrażenie, jakby książka była pisana przez dwie osoby, pierwsza niecała połowa same zbliżenia bohaterów i niewiele, mało istotnej akcji, a dopiero mniej więcej od połowy, całość nabiera tempa, i pojawia się to, co tak bardzo podobało mi się w poprzednich dwóch tomach, wartka przemyślana akcja, tajemnice, genialne opisane emocje i to, co tak mnie przyciągało w tej powieści, czyli niebezpieczeństwo, mrok i ciągnąca się za bohaterami przeszłość. Wkurzały mnie niektóre wstawki informujące o jakiś dennych, nic nieznaczących szczegółach, jak opisywanie stroju, albo zbyt duże zagłębianie się w szczegóły wykonywanych przez bohaterów czynności, tak naprawdę wyrzucając z tekstu część tych opisów, książka skróciłaby się o jedną trzecią objętości. Bohaterowie, hm... zaczęła mnie wkurzać Mercy i jej głupie teksty i zastanawianie się nad tym „co by było, gdyby...”, powracanie do przeszłości i jej dylematy, były momentami męczące. Natomiast postać Gabriela zdobywa u mnie więcej punktów, pokazywany on jest z coraz lepszej strony, ma on do Mercy anielską cierpliwość, chociaż moim zdaniem, momentami za bardzo jej popuszcza, a jej, jak ja to mówię, przewraca się w tyłku. Zostało jeszcze kilka wątków, które według mnie wymagają odkrycia i wyjaśnienia, ale wiem, że to dostaniemy w kolejnym tomie, po który na pewno sięgnę. Czy polecam tę powieść? Tak i proszę, abyście początkiem się nie zrażali. Mnie ona się podobała, chociaż wycięłabym z niej co nieco. Ogólna ocena będzie niższa od poprzednich, daję jej 6/10. Mam nadzieję, że kolejny tom trafi w moje rączki niebawem. Polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...