poniedziałek, 11 kwietnia 2022

 

Paulina Zalecka - „Poskładaj mnie na nowo”


Sue, studentka amerykańskiego college'u, ma za sobą ciężkie dzieciństwo ― koszmar przemocy domowej, od którego odgrodziła się mocnym charakterem i wybuchowym temperamentem. Dawne traumy wykorzystuje konstruktywnie i nagromadzoną w sobie agresję wyładowuje na treningach karate. Trenuje, by zostać mistrzynią i zgarnąć za swoje triumfy niezłe pieniądze, których bardzo, bardzo potrzebuje.

Chris jest kapitanem studenckiej drużyny rugby. Odkąd zobaczył Sue na sali gimnastycznej i usłyszał przydomek, jaki nadali jej koledzy z drużyny ― "Niedotykalska" ― myśli tylko o tym, by jej dotknąć. Realizacja tego pragnienia sporo go kosztuje, ale to nic, skoro plan Chrisa się powiódł. Nawiązuje kontakt ze śliczną, choć bardzo tajemniczą dziewczyną...

Wkrótce sprawy ulegają komplikacji. Chris przyjmuje zakład, który z założenia ma być tylko zabawą. Z czasem jednak własne kłamstwa wymykają mu się spod kontroli. Sytuacja staje się jeszcze trudniejsza, gdy Sue poprosi Chrisa o to, by poskładał ją na nowo.

„To minie.
Zapomnisz o tym.
Już po wszystkim.
Nieważne, co ci powiedzą. Nigdy o tym nie zapomnisz, to część twojej historii. To część ciebie. Masz jednak dwa wyjścia. Możesz siedzieć w tym do końca swoich dni i nie mieć innego życia. Albo możesz wreszcie stanąć w tłumie i zwyczajnie krzyknąć „POMOCY!”.”

Jak rozwinie się relacja pomiędzy Sue a Chrisem?
Czy mężczyźnie uda się zburzyć mur, którym otoczyła się Sue?

„Ona nie ma twardej skorupy.
Ona ma pieprzony mur, o ponad stu metrach grubości, kuloodporny i chuj wie jeszcze, z jakimi zabezpieczeniami.
A ja postanawiam je złamać.”

Z twórczością Pauliny Zaleckiej spotkałam się już za sprawą jej duetu z Moniką Nerc, teraz nadszedł czas, aby poznać jej solową książkę. Rewelacyjna okładka i świetny opis skutecznie przyciągnęły moją uwagę, dlatego gdy tylko pojawiła się okazja, aby zamówić do recenzji, od razu ją wzięłam. Czekałam na nią bardzo, a gdy już zobaczyłam, że paczka jedzie, zacierałam rączki. Nie będę ukrywała, że gdy dojechała, trochę się zawiodłam, a czym? Jej objętością, ponieważ ma ona tylko 180 stron, malutko. Ale nie zrażałam się i z zapałem się za nią wzięłam. Przeczytałam ją szybciutko i cóż mogę stwierdzić, było dobrze, ale czułam niedosyt. Historia tu przedstawiona jest poruszająca i chwyta za serce. Główna bohaterka otoczyła się wysokim murem, ale wcale się jej nie dziwię, bo to, co przeszła mocno odcisnęło na niej swoje piętno, podziwiam ją, że po tym, jakie kopniaki dostała od osób, które na dobrą sprawę powinny ją chronić, było po prostu straszne. Współczułam jej, ale były też momenty, że swoim zachowaniem mnie irytowała i jej teksty był po prostu bardzo dziecinne. Chociaż fakt, że wielokrotnie też się uśmiałam z poczucia humoru autorki. Chris no dobra jego po prostu uwielbiam, taki słodziaczek, ale też kilka razy sobie u mnie przeskrobał. Czym? Tego wam nie powiem, bo musicie przeczytać tę opowieść sami.

Jeżeli szukacie historii pięknej, poruszającej, ale i z odpowiednią dawką humoru, w której bohaterowie walczą ze swoją trudną przeszłością, to ta powieść jest skierowana właśnie do was. Ja mam lekki niedosyt po jej skończeniu i uważam, że niektóre wątki mogłyby być bardziej rozwinięte, to całość oceniam na 7/10. Autorka dopiero co zaczyna swoją karierę z pisaniem i jeżeli początki są dobre, to już nie mogę się doczekać, aż przeczytam jej kolejne propozycje. Historię Sue i Chrisa wam zdecydowanie polecam! :)

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Editio Red.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...