środa, 18 września 2019


K. Webster
“Mój Torin”


“Miłość nie jest czymś, nad czym mamy kontrolę. To ona kontroluje nas. Wypełnia nas i przenika każdą naszą cząsteczkę, aż jesteśmy w stanie żyć tylko nią i czuć ją przez każdą sekundę każdego dnia.”

Casey to dziewczyna, która jako niemowlę została porzucona przez matkę narkomankę. Od lat tuła się po rodzinach zastępczych. Obecne mieszka u Guy’a, który opiekuje się nią już od jakiegoś czasu, aż do pewnego dnia, kiedy na progu jej domu zjawia się Tyler Kline, który składa jej propozycję nie do odrzucenia. Chce ją zabrać do siebie, aby zamieszkała z nim i jego bratem Torinem. Obiecuje, że spełni wszystkie jej marzenia, ale gdzieś jest ukryty haczyk, bo zawsze jakiś jest, nieprawdaż?

“- Idziesz ze mną do domu - oznajmia cicho, a ja widzę w jego brązowych oczach smutek, który ściska moje serce.
- Dlaczego? - pytam, wyrywając się z objęć Guya. - Gdzie jest Lola? - Moja kuratorka zawsze jest obecna, gdy zmieniam miejsce zamieszkania.
- Lola na wszystko zezwoliła - odpowiada Guy, ale ja wiem, że kłamie.”

K. Webster to autorka ponad pięćdziesięciu bestsellerów z list “USA Today”, a jej książki należą do różnych gatunków. Z twórczością autorki spotykam się po raz pierwszy, choć wiem, że na polskim rynku wydawniczym znana jest przede wszystkim z serii Laleczki, którą napisała w duecie wraz z Ker Dukey. Nie miałam jeszcze przyjemności jej przeczytać, ale kiedyś na pewno nadrobię zaległości.
 Kiedy zobaczyłam w zapowiedziach książkę “Mój Torin”, to byłam jej naprawdę bardzo ciekawa, do tego opis i okładka jeszcze mocniej mnie przyciągnęły. Powiem tak, gdy zaczęłam ją czytać, to na samym początku nie byłam do niej zbytnio przekonana. Według mnie wszystko za szybko się działo, ale dałam tej pozycji szansę i czytałam dalej. Podobała mi się, ale nie tak na 100%. Pomysł na fabułę i książkę autorka miała, bo zawarła w niej wiele ważnych tematów, z którymi niektórzy ludzie zmagają się na co dzień, ale jakoś przedstawienie tego w książce było trochę gorsze. Szkoda, że pisarka nie skupiła się bardziej na Torinie i przypadłości, która mu dolegała. Po tytule myślałam, że ta historia będzie bardziej skupiona na nim. 

Torina polubiłam już od początku, chłopak ma autyzm, ale jest niebywale mądry, inteligentny i pomocny. Po prostu kochałam tego chłopaka i duże brawa dla pisarki za stworzenie jego osoby. Tyler również był ciekawą i barwną postacią, ale na samym początku po prostu wyskoczył jak Filip z Konopii i zabrał Casey do siebie, co było dla mnie nieco nierealne, ot raptownie 13 stron książki przeczytałam i dziewczyna od razu się do niego przenosi do całkiem obcej osoby, ale dobra niech jej będzie. Casey to dziewczyna, która ma ADHD, chce się w końcu uwolnić od Guy’a i żyć na własny rachunek. Jako noworodek została porzucona przez matkę i znaleziona przez pewnego wdowca. Nie może się doczekać, kiedy skończy osiemnaście lat i będzie w końcu mogła o sobie samej decydować. Jej postać mnie strasznie irytowała, nie ze względu na jej chorobę, bardziej bym powiedziała, że i do Torina i do Tylera coś czuła i jak dla mnie zachowywała się jak cizia lecąca na dwóch facetów. 

Rozumiem, co autorka chciała przekazać poprzez tę książkę i jej się to zdecydowanie udało, ale tak jak wyżej napisałam, że pewne sytuacje za szybko się działy i zachowanie Casey mnie denerwowało. Książka jest podzielona na cztery części, występuje w niej narracja jednoosobowa, ale z trzech perspektyw, czyli Casey, Tylera oraz Torina. Jednak według mnie było za mało rozdziałów z punktu widzenia Torina, ponieważ chciałam się więcej o nim dowiedzieć i zobaczyć co się w jego głowie działo. Styl, jakim pisze Pani Webster, jest lekki i spójny. Postacie są ciekawe, charyzmatyczne, ale główna bohaterka potrafiła być irytująca i łatwowierna w szczególności w jednej sytuacji. Co mi się tu podobało, to zdecydowanie temat autyzmu i przedstawienie tego, jak takie osoby mogą się zachowywać i co odczuwają.
 Nie mówię NIE tej pozycji, ale czuje się odrobinę rozczarowana, ponieważ myślałam, że dostanę istną bombę emocjonalną i, że autorka jakoś to wszystko lepiej poprowadzi, tym bardziej że robiła sama research o tego typu chorobach i oglądała wiele filmów dokumentalnych. Myślałam, że naprawdę wyjdzie z tego świetna opowieść. Wiem również, że wielu z Was tę książkę uwielbia i bardzo mnie to cieszy, że do Was przemówiła. Tak jak wspomniałam, mnie nie porwała na sto procent, ale myślę, że kiedyś jeszcze raz ją przeczytam i być może wtedy bardziej do mnie przemówi.

“Podsumowując “Mój Torin” to opowieść o poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi, to historia o tęsknocie i o problemach tych, którzy postrzegają świat dookoła w nieco inny sposób. Czy ją polecam? Tak. To, że mnie troszkę zawiodła, nie znaczy, że z Wami będzie tak samo. Pamiętajcie, że co książka, to inna opinia, a to właśnie Wy powinniście ją sobie indywidualnie wyrobić :)

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu. 

Wydawnictwo NieZwykłe

1 komentarz:

  1. Nie jestem do końca przekonana co do tej książki, a mam masę innych powieści, które od dawna chcę przeczytać.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...