wtorek, 22 stycznia 2019


Simone St. James - „Złamane dusze”
[PATRONAT MEDIALNY]

Rok 1950 w miejscowości Vermont znajduje się szkoła o nazwie „Idlewild Hall”, do której trafiają dziewczęta, których nikt nie chce – awanturnice, nieślubne lub nad wyraz inteligentne. Plotki w okolicznej miejscowości głoszą, że jest to miejsce nawiedzone. Cztery dziewczynki z owej szkoły połączył przesiąknięty strachem szept. Pewnego dnia jedna z przyjaciółek znika....

Rok 2014 również miejscowość Vermont, dziennikarka Fiona Sheridan za wszelką cenę chce poznać okoliczności śmierci jej starszej siostry, której ciało znaleziono w pobliżu ruin Idlewild Hall dwadzieścia lat wcześniej i choć sprawca został ujęty i osądzony, kobieta czuje, że za sprawą kryje się całkowicie inna historia. Okazuje się, że szkoła ma przejść kapitalny remont i Fiona postanawia napisać artykuł dotyczący tego tajemniczego miejsca, odkrywając przy tym wstrząsające sekrety tych murów, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego. Choć wiele się zmieniło, szept pozostał nadal...

Ponownie spojrzała za siebie. Przez mgłę mroku dostrzegła długą czarną spódnicę, wąską talię i wątłe ramiona, zwiewny czarny woal, który zasłaniał twarz i kołysał się na wietrze. Pod rąbkiem spódnicy poruszały się niewidoczne stopy. (…)
Zza jej pleców nie dochodził żaden dźwięk, aż nagle...
Mary Hand nieżywa, ziemia już ją skrywa...
Szybciej, szybciej. Nie pozwól się jej dogonić.
Przyjaciółką cię nazywa...
Nie pozwól jej wejść...”

Jakie tajemnice skrywają mury Idlewidl Hall?
Co łączy zniknięcie jednej z dziewczynek w 1950 roku z zabójstwem Deb – siostry Fiony?
Czy osoba oskarżona o zabójstwo Deb okaże się niewinną?
Czy szkoła naprawdę jest nawiedzona?

-To nie jest jej miejsce. Ale tam – wskazał głową w stronę Old Barrons Road i Idlewild – wiele razy widziałem, jak tam chodzi. Dziewczynka w czarnej sukni i woalu. W 1983 wtedy po raz pierwszy zobaczyłem ją na własne oczy. Myślałem, że jakiś nastolatek się wygłupia, przebiera, choć do Halloween było daleko. Kto wie, co bawi nastolatków...
-Co panu pokazała?
-To nie twoja sprawa. Podobnie jak to, co pokazała tobie, nie jest moją. Poczynania tej dziewczynki są okrutne, są pogwałceniem wszystkiego, co dobre i słuszne.”

Simone St. James mieszka w Toronto wraz z mężem i rozpieszczonym kotem. Zanim zajęła się pisaniem powieści, przez dwanaście lat pracowała w branży telewizyjnej. Pierwszą powieść o duchach napisała już w liceum. Moją pierwszą stycznością z twórczością tej autorki rozpoczynam właśnie od książki pt. „Złamane dusze”. Nie będę ukrywała, że mroczny, a zarazem bardzo intrygujący opis praktycznie od samego początku przyciągnął moją uwagę. Jednak czy tylko na ciekawym opisie się nie skończyło? Czy książka spełniła moje oczekiwania? Tego dowiecie się, czytając tę recenzję.

Zacznę może od stylu oraz sposobie prowadzenia fabuły. Już od pierwszych stron autorka wywołała u mnie dreszcze, potrafi w niesamowity sposób zaciekawić czytelnika i dawkować wszystkie informacje, w każdym rozdziale w takich ilościach, że pozostawia w czytelniku niedosyt, pozostaje coraz więcej pytań i jeszcze więcej tajemnic, które chcemy jak najszybciej poznać, rozpala w nas ciekawość. Fabuła jest spójna i idealnie poprowadzona, a sprawa, która była do rozwiązania wyjaśnia się dopiero na samym końcu książki. Czytałam ją z ogromną ciekawością i problemem dla mnie było, aby odłożyć ją, chociaż na chwilę.

Rozdziały są podzielone na dwie części, jedna to opisy wydarzeń z roku 2014, opisane z punktu widzenia Fiony, która za wszelką cenę chce się dowiedzieć, co tak naprawdę stało się tamtego feralnego wieczoru, gdy została zamordowana jej siostra Deb. Druga to opisy z roku 1950 tym razem nie tylko jednej osoby, ale czterech przyjaciółek Katie, Soni, Cece i Roberty zamieszkujących jeden pokój w internacie w szkole Idlewild, co w pewien sposób przybliżyło nam całą historię tego, co się tam wydarzyło. Autorka pozytywnie mnie zaskoczyła tym, jak mieszała wątki i myliła tropy, raz naprowadzała czytelnika na jedno i gdy już jesteś pewien „aha, już wiem, co tam się stało”, ponownie robi zwrot do punktu wyjścia.

Złamane dusze” jest to powieść poruszająca, mroczna i niesamowicie mrożąca krew w żyłach. Ta historia to połączenie zjawisk paranormalnych (które ja uwielbiam) z napisanym znakomicie thrillerem, który powoduje dreszcze już od pierwszych stron. UPRZEDZAM!! Gdy zaczniecie ją czytać, nie będziecie się mogli oderwać do późnych godzin nocnych. Ja gorąco Was zachęcam do zapoznania się z twórczością Pani James.

Pssssttt.... A co Wam pokaże Mary, gdy się z nią spotkacie???

Paula

Za możliwość przeczytania książki i objęcia patronatem dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.


4 komentarze:

  1. Będę musiała dodać tę książkę do swojej listy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa pozycja, nigdy o niej nie słyszałam, muszę koniecznie coś więcej się o niej dowiedzieć ; )

    ejno.com.pl

    OdpowiedzUsuń

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...