sobota, 26 stycznia 2019


Kathryn Andrews
“Krople deszczu”
[Patronat medialny]



Jedną, z zalet blogowania jest to, że mamy przede wszystkim możliwość poznania poprzez wydawnictwa twórczości różnych autorów i znalezieniu wielu książkowych klejnotów, a w tym przypadku diamenciku, którym są “Krople deszczu” wydane nakładem Wydawnictwa NieZwykłego. Mimo że książka opowiada o życiu dziewiętnastolatków, to zapewniam Was, że są oni bardzo dojrzali, jak na swój wiek.

Historia dwojga poranionych i samotnych nastolatków, dwa bijące serca z wielkim bólem w środku i jedno życzenie: ucieczka od cierpienia.
Ali Rain bardzo cierpi i odczuwa wielką stratę. Straciła matkę i przeprowadza się z ojcem na Florydę, który nie ma dla niej czasu. Nowe miasto, szkoła i całkiem nowe życie. Sama już nie wie, kim tak naprawdę jest. Z każdym kolejnym dniem czuje się bardzo samotna, ale zostaje jej jeszcze taniec, który kocha.

“JEDNO SŁOWO.
Tyle otrzymałam i nic więcej nie zostało powiedziane. Wiedziałam, że ten moment nadchodzi, choć nie oczekiwałam, że wiele się wtedy wydarzy. Cóż, być może jednak odrobinę oczekiwałam, ale ciszy tamtej chwili nigdy nie zapomnę. Ciszy tak głośnej, że niemal jestem w stanie usłyszeć świst powietrza dzwoniący w uszach. Chcę zakryć je dłońmi, by powstrzymać to wrażenie.
Jedno słowo… Siedem liter, które na zawsze odmienią moje życie.”

Drew Hale ma w życiu tylko jeden cel, skończyć liceum, wyjechać i nigdy nie wrócić. Pływanie to jego przepustka do lepszego życia. Chłopak ukrywa się za maską obojętności, ale to tylko przykrywka dla prawdziwego powodu chęci ucieczki. Ma już tego serdecznie dość.
Jednak wszystko się zmienia, kiedy poznaje Ali. Dziewczyna wywiera w nim wiele emocji, przed którymi się broni jak najdłużej, ale w końcu się poddaje.

Co się kryje pod maską obojętności, którą przywdział Drew?
Dlaczego tak bardzo chce wyjechać?
Czy Ali pogodzi się ze stratą matki?
Dlaczego ojciec ją zaniedbuje?
Czy Ali i Drew w końcu zaznają szczęścia?

“Gdyby tylko krople deszczu mogły mnie stąd zmyć, pozwoliłabym im na to bez żadnego sprzeciwu.”

“Krople deszczu” to pierwsza część z serii Bracia Hale. Pani Andrews naprawdę wykonała świetną pracę, pisząc tę historię i tym samym wciągając nas, w jakże piękną i smutną opowieść sprawiając, że możemy poczuć na własnej skórze, wszystkie zawarte w niej emocje, które odczuwają bohaterzy.
Ali i Drew to bardzo silne postacie, które się wspierają i dają sobie wzajemną siłę, aby poradzić sobie z odrzuceniem, stratą, krzywdą i niezadowoleniem. Każdego dnia walczyli o lepsze jutro, mimo kłód rzucanych im pod nogi.

Ali próbuje sobie poradzić ze stratą i zaakceptować nowe życie w całkiem innym miejscu i to zupełnie sama. Ojciec po przeprowadzce tak naprawdę się na nią wypiął, nie miał dla niej czasu i dziewczyna się czuła tak, jakby nie tylko straciła matkę, ale również ojca. Ma do niego żal i wcale jej się nie dziwię.

“Otaczam się samotnością jak kocem, a serce pęka mi w piersi na milion kawałków. Czuje się niechciana i niekochana. Jak ludzie mogą żyć w ten sposób?”

Drew nie ma w życiu łatwiej, to co się dzieje w jego domu za zamkniętymi drzwiami, przerasta ludzkie pojęcie. Robi to, co kocha i wie, że dzięki temu będzie mógł się w końcu wyrwać z miasteczka. Jednak boli go to, że musi zostawić braci samych.

Zdecydowanie ta historia pozostanie w moim sercu na długo. Odczuwałam znaczenie każdego słowa, które zostało napisane przez autorkę i wszystkie sytuacje, przez które przechodziły postacie. Tak bardzo im współczułam, że serducho ściskało mi się z żalu, ale były również momenty radości, które chłonęłam z uśmiechem na twarzy. Szczerze powiem, że już od samego początku poczułam więź z bohaterami. Historia Ali i Drew przywraca nam wiarę w prawdziwą miłość i że warto o nią walczyć. Niestety jednym w życiu wszystko przychodzi łatwo, a drugim jest ciężej. Każdy z nas dźwiga swój własny bagaż, który staramy się ukryć jak najlepiej przed ludzkim spojrzeniem. Dzięki lekkiemu pióru autorki książkę się czyta bardzo szybko. Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Kathryn Andrews i już teraz wiem, że na pewno nie ostatnie. Autorka swoimi słowami zagnieździła się w mojej duszy i tak szybko się z niej nie ulotni. Potrafiła swoim sposobem wyrażania się mnie oczarować i wywołać łzy współczucia i radości.
Bardzo podobała mi się kreacja bohaterów, którzy byli tacy prawdziwi. W tej książce zastosowana jest dwutorowa narracja, co uwielbiam. Dzięki niej mamy możliwość zagłębienia się w umysły Ali i Drew. Możemy poznać ich myśli, co ich trapi, co odczuwają. Fabuła została świetnie poprowadzona, tekst był spójny, dialogi ciekawe i miejscami zabawne, było płynne przejście z rozdziału na rozdział. Postacie drugoplanowe bardzo dużo wnoszą do książki, a w szczególności bracia Drew -Beau i Matt oraz cholerna Cassidy mściwa wywłoka, czarny charakterek, której zrobiłabym krzywdę z wielką przyjemnością i bez mrugnięcia okiem.
Jedna osoba bardzo mnie zniesmaczyła, a jest nią matka Drew. Po prostu nie mogę zrozumieć tego, że była tak słaba i nie potrafiła zareagować, kiedy przez lata na jej oczach rozgrywał się koszmar. Przecież dla matki dzieci powinny być najważniejsze, mimo że ich kochała, to pozwalała na to wszystko, co się działo pod ich dachem. Czy musi dojść do czegoś poważnego, żeby w końcu zebrała się do kupy i postawiła mężowi? O ojcu Ali i Drew nawet nie będę się wypowiadać, bo zaraz mi ciśnienie skacze. Wiem, że to tylko książka, ale ja bardzo przeżywam podczas czytania (ten typ tak ma, czyli ja :D)

Mogłabym się dużo rozpisać na temat tej książki, ale nie chce Wam spojlerować i odbierać przyjemności z czytania. Jeszcze jedno, dużo się wspomina w tej opowieści o ważce, która ma duże znaczenie i jest pewnego rodzaju symbolem, ale nic Wam więcej nie napiszę na ten temat, tego już musicie dowiedzieć się sami :)

Podsumowując “Krople deszczu” to opowieść o dwóch zagubionych duszach, które chcą uciec i żyć bez strachu, odrzucenia, intryg i smutku, a także historia o miłości, nie tylko tej pomiędzy dwojgiem ludzi, ale również między braćmi.
Bardzo polecam Wam tę książkę, bo ja się zakochałam w tej historii do tego stopnia, że nie mogłam jej odłożyć, dopóki nie dobrnęłam do ostatniej strony. Teraz jedyne, co mi pozostaje to czekać na kolejną część, żeby lepiej poznać środkowego brata, czyli Beau, którego wprost uwielbiałam.

Pamiętajmy, że po burzy zawsze wychodzi słońce i jeśli mamy koło siebie odpowiednią osobę, która nas wspiera, to ze wszystkim można sobie poradzić.

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.

Wydawnictwo NieZwykłe

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawa recenzja. Zachęca do przeczytania książki.
    Mój blog: www.dajsiezlapacksiazce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...