Rebecca
Ross - „Narodziny królowej”
„Wiedz
jednak, że pewnego dnia twój ród wyda na świat córkę, która
będzie jak dwie w jednej i połączy w sobie moc pasji i kamienia.
Ona zniszczy twoją dynastię od środka i odwróci wszystkie twoje
zbrodnie. A co zdumiewające, dokona tego, bo skradnie ci
wspomnienia.”
Gdy
po raz pierwszy ujrzałam okładkę książki „Narodziny królowej”,
byłam nią zauroczona, opis również zachęcał do lektury. Tak
więc z wielkimi oczekiwaniami zasiadłam do czytania, dziś mogę
powiedzieć, że był to słuszny wybór, ta książka jest po prostu
rewelacyjna.
Dom
Magnalia stanowił placówkę, w której utalentowane dziewczyny
mogły się uczyć i rozwijać swoje pasje. Sztuka, muzyka, sztuki
dramatyczne, wiedza i błyskotliwość - pięć pasji, których
zwieńczeniem nauki było otrzymanie peleryny i wybranie przez
Mistrza. Briena jako dziesięciolatka została przyprowadzona do tej
elitarnej szkoły przez dziadka. Oboje wiedzieli, że dziewczyna nie
ma powołania do żadnej z pasji. Szkoła miała stać się dla niej
przede wszystkim schronieniem przed jej ojcem, którego tożsamości
nie znała, a którą pragnęła poznać, lecz dziadek w obawie o jej
bezpieczeństwo skutecznie odmawiał jej odpowiedzi. Brie odkrywa, że
bardzo interesuje ją historia, czyta dużo książek, a gdy jest
pochłonięta lekturą jednej z nich, nagle dostaje wizji. W dniu
siedemnastych urodzin na zakończenie nauki nie otrzymuje peleryny,
jednak pomoc oferuje jej tajemniczy nieznajomy. Od tego momentu jej
życie zaczyna się toczyć niespodziewanym dla niej biegiem.
Kim
jest tajemniczy nieznajomy?
Czy
Briena otrzyma upragnioną pelerynę?
Dlaczego
tożsamość jej ojca jest dla niej zagrożeniem?
Rebecca
Ross to urodzona w Georgii autorka powieści młodzieżowych i
fantasy, która uwielbia swojego męża, psa i stale rosnący stos
książek do przeczytania. Nie może żyć bez kawy, pieszych
wędrówek po górach i dzikich kwiatów, które zbiera za swoim
domem. Żyje po to, aby pisać. Pisze po to, aby inni mogli żyć jej
historiami. I moim zdaniem wychodzi jej to świetnie. Na pewno
przygoda z jej twórczością to dla mnie dopiero początek i z miłą
chęcią sięgnę po każdą kolejną propozycję, która pojawi się
spod jej pióra.
Bardzo
polubiłam postać Brieny, ta młoda dziewczyna była niezwykle
waleczna, harda i odważna. Na pozór zwykła nastolatka, ale w
chwili gdy trzeba było chwycić za broń, walczyła o honor swojej
rodziny, kraju i królowej. Stawała niejednokrotnie przed ciężkimi
wyborami, ale zawsze podejmowała słuszną jak dla mnie decyzję. To
bohaterka, która wywołuje u czytelnika czystą sympatię, której
kibicujemy w osiągnięciu zamierzonego celu. Dziewczyna szybko
zyskała wśród sojuszników przyjaciół i sądzę, że wśród
czytelników również. Czasem poznanie prawdy wcale nie jest dla nas
dobre, a niektóre tajemnice nie powinny zostać odkopane.
Akcja
książki toczy się w szesnastym wieku i nie ukrywam, że ten fakt
mnie początkowo przeraził, gdyż nie do końca są to moje klimaty.
Jednakże mimo wyśmienitego pióra autorki czytelnik nie czuje tej
epoki tak mocno, jak w innych tego typu książkach. Akcja powieści
rozgrywa się bardzo szybko, język jest prosty, przez co nie mamy
czasu na analizowanie konkretnych wątków. Bardzo fajnym zabiegiem
jest podział książki na cztery części, które tworzą spójną
całość. Mamy tu również mapę całego państwa oraz drzewa
genealogiczne poszczególnych rodów. Muszę przyznać, że
pochłonęłam tę książkę bardzo szybko. Historia opisana sprawia
że wtapiamy się w tło tamtych czasów i kiedy już myślimy, że
nic nie jest nas w stanie zaskoczyć to nagle bum, otwieramy oczy ze
zdziwienia. Znajdziemy tu również wątek miłosny, bardzo piękny i
delikatne wpleciony w całą historię. Każdy z bohaterów
drugoplanowych jest równie wyrazisty, jak i główna bohaterka.
Podsumowując
„Narodziny królowej” to książka idealna dla młodzieży, jak i
dla dorosłych. Wciągająca opowieść, która przenosi nas w świat
magii. O tym, że nigdy nie jest za późno by odkupić winy naszych
przodków. Serdecznie polecam.
Marietta
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz