J.T. Geissinger - „Niebezpieczne pragnienia”
poniedziałek, 30 stycznia 2023
piątek, 27 stycznia 2023
Paulina Zalecka
“Niebezpieczne
rady”
Przedpremierowa
recenzja
[Ambasadorska]
Niektóre słowa mogą prowadzić do wielkiej
namiętności. Szczególnie te nieprzemyślane…
Liliana właśnie zaczyna naukę na
rzeszowskiej uczelni, lecz nie jest jej dane zaznać beztroskiego życia
studentki. Dziewczyna musi zajmować się młodszą siostrą i niepełnosprawną
matką, przez co jest zmuszona szybko znaleźć dobrze płatną pracę. Gdy zostaje
zatrudniona w ekskluzywnym klubie, ma nadzieję, że niebawem zostawi za sobą
problemy finansowe. Ale jej szefem okazuje się jednak mężczyzna, który
sprowadzi na nią tylko większe kłopoty…
Sasha jest właścicielem klubu Luksus i
przywódcą gangu motocyklowego. Wszyscy postrzegają go jako nieobliczalnego i
niebezpiecznego człowieka. Przez dręczące go wspomnienia postanawia zamienić w
piekło życie studentki, która pewnego dnia przychodzi szukać pracy w jego
lokalu.
Lila nie pamięta, że kiedyś się spotkali,
jednak tamto wydarzenie nieodwracalnie zmieniło życie mężczyzny. Sasha zamierza
wykorzystać okazję do wymierzenia zemsty, ale już niebawem przekona się, że
nienawiść i miłość dzieli czasem cienka granica…
„Zawsze słucham głosu rozsądku. Dlaczego
tym razem z moim rozumem zaczęło walczyć serce?”
To moje drugie spotkanie z twórczością
Pauliny i zdecydowanie bardziej udane niż za pierwszym razem. Jednak człowiek
czasami dobrze wychodzi na tym, jeśli nie skreśla autora po jednej książce i
daję mu szansę, by spróbować przeczytać spod jego pióra coś innego. Ja tak
zrobiłam i nie żałuję. „Niebezpieczne rady” to historia Lilki oraz Sashy.
Dziewczyna ma ciężkie życie, bo po wypadku mamy, stała się głową rodziny, którą
musiała utrzymać. Było jej naprawdę ciężko, wiele razy miała chwile zwątpienia,
ale się nie poddawała, zaciskała zęby i starała się zrobić wszystko, by mieli
za co żyć i gdzie mieszkać. Nie miała swojego życia, a kobieta w takim wieku
jak ona, powinna się bawić i czerpać z życia, bo młodość niestety, ale szybko
przemija. Sytuacja doprowadza ją do tego, że musi podjąć pracę w klubie, która
ma jej zapewnić większe zarobki. To właśnie tam poznaje Sashę, który wywołuje w
niej niepokój, ale z drugiej strony przyciąga ją do siebie, jak ćmę do światła.
Jednak Lilka nie ma pojęcia, że jej pracodawca zna ją aż za dobrze. Sasha chce
zemsty, która na końcu powinna być słodka, ale czy tak będzie? O tym
przekonacie się już niedługo sami.
Czy Sasha zemści się na Lilce?
Jest to naprawdę dobra pozycja, którą
momentalnie się czyta. Mnie to zajęło około pięciu godzin, zarywając nockę
oczywiście, ale było warto. Podziwiałam Lilkę za jej determinację, upór, chęć
niesienia pomocy i za to, że ani przez chwilę nie pomyślała, by się poddać.
Taka córka i siostra to prawdziwy skarb. Nie raz było mi jej szkoda, bo
wypruwała sobie żyły, by wszystko ogarnąć. Jednak czasami irytowało mnie jej
podejście do pewnych spraw, bo za mocno reagowała. Być może było to spowodowane
tym, że miała za dużo wszystkiego na głowie. Co do Sashy, to był intrygującym
bohaterem. W dzieciństwie przeszedł wiele, co odbiło się na jego życiu i
ukształtowało go na człowieka, jakim jest teraz. Jego postępowanie też mnie
denerwowało i nie raz chciałam mu tyłek skopać. Mimo wszystko okazał się fajnym
i opiekuńczym facetem, choć aroganckim i wulgarnym. Na szczęście ja takich
lubię, więc się cieszyłam, że nie był drętwy.
Co do fabuły to była ciekawa do tego
stopnia, że nie mogłam się oderwać od czytania, bo musiałam wiedzieć, co będzie
dalej. Paulina pisze lekko i spójnie, czym mnie przekonała w tym przypadku do swojej
twórczości. Zawsze lubię, gdy w książkach występuje narracja dwutorowa i cieszę
się, że na taką postawiła też autorka. Dzięki czemu możemy zrozumieć bohaterów
i ich pobudki.
Czego możecie oczekiwać od tej opowieści?
Na pewno chemię, która jest wyczuwalna już od pierwszego spotkania bohaterów.
Tajemnice, które mogą prowadzić do nieprzyjemnych sytuacji. Niedopowiedzenia,
które są najgorsze, bo przez to, wszystko może się posypać, jak domek z kart.
Przyjaźń, która jest ważna dla głównej bohaterki. Ciężkie życie, z którym
boryka się Lilka. Nienawiść, która może wyrządzić krzywdę. Ale także i miłość,
która może być piękna, ale i niekiedy krzywdząca. Sceny zbliżeń. Te to
rozpalają i pozostawiają czytelnikowi duże pole do wyobraźni, chociaż są też
takie, które były wulgarne :D
Mam takie trzy rzeczy, do których muszę się
przyczepić, ale to takie naprawdę maciupeńkie. Pierwsza to bohaterka, która ma
wiecznie łzy w oczach albo płacze. W niektórych sytuacjach jest to zrozumiałe,
ale ona non stop tak ma. Drugą jest pewna sytuacja, która dotyczy przeszłości
Sashy i było to pod koniec książki. Tu bym bardziej to rozwinęła, a tak to jest
napisane na szybko. No i trzecia to wątek motocyklowy, który niestety, był
minimalistyczny i prawie go nie było. To tyle z moich malutkich minusików, bo
reszta jest naprawdę extra.
Z czystym sumieniem polecam Wam tę
historię, bo ja dla niej przepadłam. Jeżeli szukacie jakiejś odskoczni od
codzienności i lekkiej lektury na wieczór, to „Niebezpieczne rady” Wam to
zapewnią. Oceniam książkę na mocne 8/10.
Kasia
Dziękuję autorce za możliwość zrecenzowania
książki przedpremierowo, a Niegrzecznym Książkom za egzemplarz do recenzji.
środa, 25 stycznia 2023
Katarzyna Garczyk - „Anioł zemsty”
Melania jest przerażona oraz załamana. Bartek Andrzejczak, jej chłopak, zostaje porwany. Dziewczyna nie ma pojęcia, co robić i czuje się bezradna. W dodatku wydaje się, że Costura nie kwapi się, by jej pomóc, dlatego kobieta postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i jeszcze bardziej wplątać się w skomplikowaną grę.
Tymczasem Costura pozwala, żeby poznała jego sekrety i powody, dla których zajmuje się gangsterką. To sprawia, że dziewczyna na wiele rzeczy zaczyna patrzeć zupełnie inaczej. Jednak wkrótce okazuje się, że Melania skrywa tajemnicę.
Już niedługo Mel będzie musiała rozważyć, komu naprawdę może zaufać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem, i dzięki komu jej serce bije mocniej.
Moje
pierwsze spotkanie z twórczością autorki, było takie średnie,
niezbyt udane, ale też nie najgorsze, jednak zakończenie
pierwszego tomu serii Warszawskiego mroku, zaciekawiło
mnie na tyle, że skusiło mnie do tego, abym sięgnęła po
kontynuację. Nie miałam co do niej zbyt wielkich oczekiwań,
ponieważ bałam się tego, że mogę się zawieść. Jednak tu moje
ogromne zaskoczenie, ponieważ drugi tom podobał mi się dużo
bardziej niż część pierwsza. Po pierwsze zdecydowanie widać
poprawę w stylu pisania autorki, tu odczuwamy, że jest bardziej
dojrzały, w „Królu śródmieścia” miejscami miałam wrażenie,
że książkę pisała nastolatka, szczególnie po zachowaniu Mel i
jej tekstach. Fabuła też jest lepiej dopracowana, bardziej
przemyślana, rozwiązane zostało sporo niedokończonych wątków z
pierwszego tomu, ale też moim zdaniem nie wszystko. Jest dużo
więcej emocji, które odczuwałam całą sobą, złość, smutek,
żal i rozczarowanie, poczułam też większą więź z bohaterami.
Główni bohaterzy też są moim zdaniem lepiej wykreowani, Mel w
pierwszym tomie bardzo mi działała na nerwy, tu już było troszkę
lepiej, chociaż nadal uważam, że pchała się tam, gdzie nie
trzeba i czasami za dużo miała do powiedzenia, na tle Costury
wypada po prostu bardzo słabo. A co do niego, to bardzo mi się tu
podobał, nadal był nieobliczalnym, zawziętym i niebezpiecznym
skurczybykiem, ale jednak coraz częściej pokazywał swoje drugie
łagodniejsze oblicze. Podobała mi się tu relacja, jaka pojawia się
między nimi. Była tu też postać Bartka, która nie do końca mi
odpowiadała, jakoś nie mogłam go kompletnie polubić i nie
oszukujmy się, ale Mel kompletnie nie pasowała do niego, za to do
Costury jak najbardziej tak.
Pomimo tego, że pierwszy tom
oceniłam na marne pięć gwiazdek, temu daję dobrą siódemkę.
Bawiłam się przy tym tomie dużo lepiej i czytałam go z ogromną
przyjemnością. Dlatego, jeżeli „Król śródmieścia” nie
przypadł wam do gustu, to proszę nie zrażajcie się i dajcie
szansę dalszym losom Mel i Costury, ponieważ gwarantuję wam, że
jest dużo lepiej. Ja przy tej lekturze spędziłam bardzo miłą noc
i bardzo chętnie sięgnę po tom trzeci. I was do tego gorąco
zachęcam. Tak jak pisałam wyżej, daję jej 7/10.
Polecam!
Paula
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.
wtorek, 24 stycznia 2023
Amo Jones - „Crowned by Hate”
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.
piątek, 20 stycznia 2023
J.J.McAvoy - „Children of vice”
poniedziałek, 16 stycznia 2023
Sandra Ozolin - „My Best Friend's Big Brother”
Bardzo
lubię młodzieżowe książki, czytanie ich sprawia mi ogromną
przyjemność, ponieważ ponownie mogę przenieść się do moich
nastoletnich lat i pierwszych miłości. Gdy zobaczyłam w
zapowiedziach książkę Sandry, przyciągnęła mnie cudowna
okładka, tak skromna, ale zarazem miła dla oka. W ostatnim czasie
przeczytałam dość sporo powieści, w których bohaterowie mieli po
naście lat i niestety nie były one dość dobre, dlatego też nie
nastawiałam się na to, że ta będzie górnych lotów. O dziwo,
byłam pozytywnie zaskoczona, ponieważ ta historia mi się podobała
i to bardzo. Bawiłam się przy niej świetnie i spędziłam przy
niej miły wieczór przy lampce wina, co więcej, byłam troszkę
zawiedziona, że tak szybko się skończyła. Fabuła była
przemyślana i ciekawie poprowadzona, ciągle coś się działo,
dzięki czemu opowieść tu przedstawiona nie była nudna. Dostałam
mnóstwo emocji, wiele fragmentów, które mnie samą zmuszały do
głębszych refleksji na temat tego, co mam, co mogę mieć, co
doceniam, a co nie. Książka jest przepełniona bólem i smutkiem, a
także strachem Cass i Collina. Główni bohaterowie byli fajnie
wykreowani i podobało mi się to, że mieli wspólną przeszłość
i idealnie tu się sprawdza, powiedzenie, że pomiędzy nienawiścią
a miłością jest cienka linia. Bardzo lubię takie relacje,
podobało mi się to, że nie było tu nic na siłę przyśpieszane,
tylko uczucia pomiędzy nimi pojawiały się stopniowo, chociaż już
wcześniej coś się tam między tą dwójką działo, jednak nie
chcę wam zbyt wiele zdradzić z fabuły. Fajne było też to, jak
oni się nawzajem do siebie otwierali, jak pokazywali swoje uczucia i
jak wpłynęło na nich to, co wydarzyło się w przeszłości, a
uwierzcie mi to, co ich spotkało, szczególnie dla tak młodego
wieku naprawdę nie było miłe i potrafiło naprawdę uderzyć w
psychikę tak młodziutkiej osoby.
Książka ma niecałe
trzysta stron, ale na mnie zrobiła bardzo dobre wrażenie, co
więcej, mogłaby mieć ich nawet i więcej, ponieważ po takie
lektury jak ta sięga się z ogromną przyjemnością. Otrzymałam w
niej wszystko to, co w literaturze młodzieżowej uwielbiam, młodych,
ale rozsądnych i na swój sposób dojrzałych bohaterów, całą
paletę emocji, które odczuwałam całą sobą, czytając każdą
kolejną stronę oraz piękną, ale zarazem poruszającą historię,
która skłania do głębszych rozmyślań. Was gorąco zachęcam do
przeczytania tej powieści, gwarantuję, że spędzicie z nią
przyjemnie czas, a gdy zaczniecie ją czytać, nie odłożycie tej
powieści nawet na chwilę, dopóki nie dobrniecie do ostatniej
strony. Ja daję tej powieści 8/10.
Paula
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.
piątek, 13 stycznia 2023
Meghan March
„Mężczyzna z bliznami”
Lucas Titan był paskudnym, bogatym
palantem, który żelazną pięścią rządził własnym życiem i swoim imperium.
Wszystko musiał mieć pod kontrolą - zarówno siebie, jak i otoczenie. Z biegiem
lat stał się brutalny, przyzwyczaił się, że każde jego polecenie jest
natychmiast spełniane. Na pewno nie był typem rycerza ratującego damę w
potrzebie. Raczej czarnym charakterem. I bardzo mu odpowiadało, że świat
dostrzegał przede wszystkim jego blizny i antypatyczne zachowanie.
Czego z pewnością nie można było powiedzieć
o ślicznej, seksownej Yve Santos. Była upartą twardzielką, wysoko ceniła sobie
niezależność. Nigdy nie uchylała się od walki i zawsze prezentowała imponującą
pewność siebie. Nawet wtedy, gdy jej świat, który odbudowała z takim trudem,
miał właśnie runąć. Sytuacja stawała się groźna, jednak Yve postanowiła się nie
poddawać i dalej robić swoje.
Lucas od pierwszej chwili rozumiał, że to
nie przypadek zetknął go z tą wspaniałą dziewczyną. Pociągała go jak żadna inna
kobieta. I on obudził w Yve dzikie pożądanie. Ale ona niczego od niego nie
chciała. Żadnej pomocy. A przecież to, czego obawiała się najbardziej, zbliżało
się nieuchronnie i bezlitośnie...
Do czego się posuniesz, aby zdobyć to,
czego pragniesz?
„Nikomu nie uda się przejść przez życie bez
blizn. To niemożliwe. Ale nie są one znamieniem wstydu. To oznaka honorowa,
która dowodzi, że walczyłeś i przetrwałeś. Dlatego sama nigdy nie kryję swoich
blizn. Ale ty nie zostawiłeś przeszłości za sobą.”
To już czwarty tom serii Sekrety i
Namiętności. Bardzo lubię pióro autorki i przy jej książkach nigdy się nie
nudzę. W tym przypadku było tak samo. Tym razem Meghan March przedstawia nam
historię Yve i Lucasa. Tych bohaterów mieliśmy okazję już poznać i byłam bardzo
ciekawa, jak potoczą się losy tej dwójki, bo praktycznie każde ich spotkanie
było wybuchowe. Jednak pożądanie, które ich do siebie przyciągało było tak
namacalne, że sama je odczułam na własnej skórze.
Nasz główny bohater to cwaniaczek, który
był arogancki i nie ufał ludziom, przez co był bardzo rozważny. Polubiłam go,
bo mnie zawsze jakoś ciągnie do takiego typu facetów. Oczywiście, żeby nie
było, bo tylko w książkach :D Natomiast Yve była kobietą naprawdę silną i
mocną, która ceniła sobie niezależność. Dała się lubić już na samym wstępie.
Przeszłość nie była dla niej miłym wspomnieniem i wciąż w niej żyje. Jednak
idzie naprzód i stara się myśleć pozytywnie.
Ta część zdecydowanie jest dobra, bo przedstawia
nam opowieść dwóch mocnych charakterów, w których przeszłość pozostawiła
blizny. Autorka naprawdę potrafi operować emocjami i stwarzać takie historie,
od których nie można się oderwać. Polubiłam pióro Pani March za to, że jest
lekkie, spójne i z nutką humoru. Uwielbiam te potyczki słowne, które znajdziecie
w tej lekturze i jest ich sporo i które wywołują uśmiech na twarzy. Znajdują
się też sceny zbliżeń, które rozpalają zmysły, jest uwielbiana przeze mnie
narracja dwutorowa i uwaga spory druk, dzięki czemu czytało się o wiele lepiej,
bez wytężania wzroku.
Nie dostaniecie tu jakichś zwrotów akcji,
ale fabuła jest tak poprowadzona, że to, co znajduje się na stronach, w
zupełności wystarczy. Jeżeli szukacie serii, która Was pochłonie i zapewni
chwile relaksu, to zdecydowanie polecam Wam serię Sekrety i Namiętności.
A ci, którzy mają poprzednie tomy już za sobą, to koniecznie niech sięgają po
ten, bo nudzić się na pewno nie będziecie.
Oceniam tę część na mocne 8/10, bo pisarka
mnie kupiła tą lekturą i już się nie mogę doczekać kolejnego tomu.
Kasia
Za egzemplarz do recenzji dziękuję
Wydawnictwu Editio Red.
czwartek, 12 stycznia 2023
Meg
Adams - „Stalker”
Veronica Davis nie pamięta wiele z dzieciństwa, poza tym, że w wieku kilku lat została adoptowana. Jako nastolatka postanawia dowiedzieć się czegoś o swoim pochodzeniu, jednak za każdym razem, gdy znajduje się już blisko poznania prawdy, nagle trop się urywa. W dodatku dziewczynie coraz częściej wydaje się, że jest obserwowana.
Gdy parę lat później rzuca studia i rozpoczyna pracę w portalu informacyjnym, to dziwne wrażenie powraca. Kobieta znowu czuje obecność tajemniczego prześladowcy. Wtedy jej życie ponownie wywraca się do góry nogami. Najlepsza przyjaciółka Veroniki zostaje zamordowana, a ona sama odkrywa, że ktoś obsesyjnie śledzi każdy jej krok.
Wkrótce ten ktoś wyłoni się z cienia i Veronica stanie twarzą w twarz ze swoim stalkerem. Mężczyzną równie przerażającym co fascynującym, dla którego Veronica od dawna jest obsesją…
„Czasami
pragniemy czegoś tak bardzo, że zrobimy wszystko, aby to zdobyć.
Niezależnie od konsekwencji i pomimo tego pieprzonego głosu w
głowie nakazującego nam przestać. Ja potrafiłem skutecznie go
wyciszyć na długie lata. Może już nigdy nie miał wrócić.”
Książki
Meg bardzo lubię i chętnie po nie sięgam, dlatego, gdy zobaczyłam
w zapowiedziach kolejną propozycję od niej, wiedziałam, że
obowiązkowo muszę ją mieć. Bez wątpienia okładka przyciąga
wzrok, a do tego porównanie do dwóch książek, które bardzo mi
się podobały, czyli „Raw” i „Jej stalkera”, sprawiły, że
sięgnęłam po nią z ogromną przyjemnością. Podoba mi się styl
pisania autorki, ale tu początek wywołał u mnie dość mieszane
uczucia, uwielbiam, jak w książce są dialogi i tak naprawdę dla
mnie im więcej tym lepiej, tu mi ich początkowo zabrakło, było
bardzo dużo odczuć głównej bohaterki, jej rozterek, przemyśleń,
ale zabrakło konwersacji, które ja tak uwielbiam. Fakt, że im
dalej zagłębiałam się w lekturze, tym było lepiej, ale na pewno
to też zaważy na całościowej ocenie. Podobał mi się pomysł na
fabułę, mnóstwo tajemnic, zagadek do rozwiązania i
nieprzewidywalna akcja, która z każdą kolejną stroną rozwijała
się coraz bardziej, by na samym końcu nieźle zaskoczyć
czytelnika. Ciekawy pomysł miała również autorka na kreację
bohaterów, Jax, ah ten mój mroczny Jax, bez wątpienia jest moim
ulubieńcem, lubię takich typów spod ciemnej gwiazdy, zdobył moje
serce już od samego początku, no bo która z nas nie kocha
niegrzecznych chłopców, chociaż nie powiem, zdrowo popaprany to on
też był. :) Natomiast Vera, to kobieta o bardzo silnym charakterze,
podobało mi się to, że nie dawała sobą pomiatać, a przede
wszystkim nie pozwoliła się zastraszyć, cały czas wytrwale dążyła
od wyznaczonego sobie celu, ale czy go osiągnęła? Musicie
przekonać się sami. Nie była jednak ona też ze stali i autorce w
genialny sposób udało się oddawać jej emocje i uczucia.
Dobrze
pociągnięty jest tu również motyw stalkera, który osobiście w
książkach uwielbiam, Jax był takim nie do końca cichym
obserwatorem, znał ją bardzo dobrze, wiedział o niej dosłownie
wszystko i przewidywał każdy kolejny jej krok, jednak czy był dla
niej zagrożeniem, czy wybawieniem, przekonajcie się sami. :)
Meg
Adams po raz kolejny pokazała, że jej wyobraźnia nie ma
ograniczeń, a pomysły na fabułę są nieprzewidywalne i bardzo
dobrze dopracowane. Tak jak wspomniałam wyżej, zabrakło mi jedynie
większej ilości dialogów, ale cóż, teraz już nic z tym nie
zrobimy. Czy polecam tę książkę? Oczywiście, ja świetnie się
przy niej bawiłam i na pewno w przyszłości do niej powrócę. Wam
mogę zagwarantować miły i emocjonujący wieczór z tą lekturą.
Ja daję jej 6/10.
Polecam!
Paula
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.
wtorek, 10 stycznia 2023
Agata Polte - „Prosty zakład”
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu
NieZwykłe.
poniedziałek, 9 stycznia 2023
Penelope Ward
„The crush.
Zanim nas przyłapią”
Kiedy Farrah miała czternaście lat,
podkochiwała się w najlepszym przyjacielu swojego starszego brata ? uczucia do
Jace'a były jej słodką tajemnicą. Wtedy wydawało się to całkiem niewinne i
nawet zabawne. Ale beztroska nie trwała długo. Pewnego dnia, podczas powrotu z
pracy do domu, rodzice Farrah i Jace zostali napadnięci, odurzony narkotykami
bandyta zaczął strzelać. Rodzice dziewczyny zginęli, chłopak został lekko
ranny. Dla Farrah i jej brata Nathana zaczęły się trudne czasy, tym
trudniejsze, że Jace wyjechał z miasta.
Po kilku latach wrócił. Aby pomóc
rodzeństwu związać koniec z końcem, zgodził się zamieszkać w ich domu. W
dalszym ciągu traktował Farrah jak małą siostrzyczkę - dbał o nią i ją chronił.
Niespodziewanie coś się zaczęło zmieniać. Dziewczyna budziła w nim zupełnie
inne uczucia. Musiał je jednak ukrywać, to przecież młodsza siostra jego
najlepszego przyjaciela. Sytuacja była tym bardziej kłopotliwa, że również
dziewczęce zauroczenie Farrah przerodziło się w namiętną miłość.
Oboje zdawali sobie sprawę, że Nathan nigdy
nie zaakceptowałby ich związku. Krucha stabilność, jaką osiągnęła ich mała,
dziwna rodzina, zawaliłaby się jak domek z kart. Tylko jak długo można tłumić
uczucie? I co zrobić, gdy tęsknota za wtuleniem się w ramiona ukochanej osoby
staje się zbyt silna?
Sekretne pragnienia powinny do końca
pozostać w ukryciu...
„Nie pozwólcie, by ktoś powiedział wam, że
nie powinniście kogoś kochać. A czasami ten negatywny głos, który musicie
zignorować, okazuje się być waszym własnym głosem.”
To już moje któreś tam z kolei spotkanie z
twórczością Penelope Ward i kolejne, przy którym dobrze się bawiłam. Życie
Farrah zmieniło się w chwili, kiedy straciła rodziców. Jej prawnym opiekunem,
stał się starszy brat, z którym ledwo wiązała koniec z końcem. Jace, jest
przyjacielem Nathana, który po latach wraca na Florydę, by pomóc ojcu w
prowadzeniu firmy. Widząc, że jego najlepszy kumpel i jego siostra, mają
problemy finansowe, postanawia im pomóc, wynajmując u nich pokój. Dziewczyna od
dawna była zakochana w przyjacielu swojego brata, ale ta miłość była zakazana i
skazana na porażkę. Jego powrót na nowo przypomniał jej o uczuciach, które są
ciężkie do ujarzmienia. Jace’owi Farrah także nie jest obojętna. Dorosła i
wygląda zupełnie inaczej niż kilka lat temu...
Czy ta dwójka nadal będzie tłumiła swoje
uczucia, czy w końcu pozwolą na to, żeby wybuchły?
Penelope Ward ma to do siebie, że w swoje
opowieści wplata wiele emocji, które momentalnie trafiają w czytelnika. Lubię
jej pióro, ponieważ potrafi mnie wciągnąć w swoje historie, nie pozwalając ani
na chwilę oderwać się od czytanej lektury. Farrah i Jace to dwójka bohaterów,
którzy coś w swoim życiu przeżyli. Ona i brat stracili w tym samym czasie oboje
rodziców, a Jace był świadkiem tej zbrodni. Całą trójkę to naznaczyło, ale
przecież musieli żyć dalej. Mimo wszystko ta tragedia ciągle w nich tkwiła i
ciężko z nią było sobie poradzić. Jace się od tego odciął i wyjechał,
aczkolwiek wracając po latach na Florydę, wcale mu łatwiej nie było. Bardzo
polubiłam tego bohatera, bo okazał się troskliwy, pomocny i zawsze był dla
Nathana i Farrah oparciem. Chociaż nie podobało mi się jego pewne zachowanie,
bo podjął decyzję w pośpiechu, bólu i myślał, że uciekanie od problemów
wszystko rozwiąże. Jednak tak się nie stało. Nie na darmo się mówi, że rozmowa
może rozjaśnić umysł, ale gdyby tak się stało, to ta opowieść, musiałaby się
wtedy trochę inaczej potoczyć, a Pani Ward miała po prostu na nią swój własny
pomysł, który przelała na papier. Natomiast Farrah to dziewczyna naprawdę silna
i dojrzała jak na swój wiek. Polubiłam jej osobę, bo niczego nie udawała.
Próbowała oprzeć się pokusie, jaką był dla niej Jace, ale było to nie lada
wyzwanie. Na przeszkodzie stał Nathaniel, którego oboje z Jace’em nie chcieli
skrzywdzić.
Ogólnie fabuła, nie jest jakaś zaskakująca,
bo jak mam być szczera, to wielu rzeczy się domyślałam i nie było dla mnie
zaskoczeniem, że tak się akurat stało. Mimo wszystko autorka dodała do całego
plotu emocje, które uratowały fabułę. Niestety jest jedna rzecz, do której muszę
się przyczepić i są to literówki. Był ich ogrom, co obniży moją ocenę. Przez
nie ciężko mi się czytało, bo wybijało mnie to z rytmu i gubiłam się w wątkach.
„The crush. Zanim nas przyłapią” to książka
na jeden wieczór. Jeśli się nudzicie i nie wiecie, po co moglibyście sięgnąć,
to polecam Wam tę pozycję. To taki można powiedzieć odmóżdżacz, który pozwoli
Wam odetchnąć. Polecam i oceniam tę powieść 7/10.
Kasia
Za egzemplarz do recenzji dziękuję
Wydawnictwu Editio Red.
czwartek, 5 stycznia 2023
Joanna Balicka - „Związani układem”
Monika
Magoska-Suchar
„Mr Darcy. Randka w ciemno z milionerem”
Na wojnie i w miłości wszystkie chwyty są
dozwolone, zwłaszcza gdy wygraną może stanowić serce pociągającego milionera
Mr Darcy to pseudonim znanego na całym
świecie autora bestsellerowych romansów. Tożsamość milionera pozostaje
tajemnicą. Nigdy nie ujawnił przed fanami swojej twarzy, nie zdradził żadnych
informacji o prywatnym życiu i nie pojawił się w mediach.
Wszystkie osoby z najbliższego otoczenia
Claire Abramson wiedzą, że kobieta jest wielką fanką twórczości pisarza. Zna na
pamięć jego powieści, ponieważ to one pozwoliły jej przetrwać najmroczniejszy
okres w życiu. Claire mocno utożsamia się z przeżyciami bohaterów książek Mr
Darcy’ego, zakłada więc, że mężczyzna, który je napisał, jest jej pokrewną
duszą.
Niespodziewanie przed kobietą pojawia się
niepowtarzalna szansa na poznanie pisarza i zawalczenie o jego serce. Hitem
świątecznej ramówki telewizyjnej ma stać się bowiem randkowy reality show,
którego uczestniczki będą walczyły o względy Mr Darcy’ego. Claire wygrywa
casting i dostaje się do programu. Czy tajemniczy milioner naprawdę okaże się
mężczyzną jej marzeń?
To moje pierwsze
spotkanie z piórem autorki. Wiele razy obiło mi się o uszy, że jej książki nie
są fajne, że autorka nie umie pisać i szkoda tracić na jej opowieści czas.
Jednak ja jestem z tych osób, które wolą się same przekonać, czy rzeczywiście
tak jest, dlatego zgłosiłam się do recenzji „Mr Darcy”. Muszę przyznać, że
przeczytałam tę lekturę nie wiadomo kiedy. Pani Monika pisze z lekkością,
dzięki czemu kartki po prostu same się przewracały. Może na początku pokrótce
napiszę, o czym jest ta powieść. Mamy tu Claire, która mieszka w miasteczku
Woodheaven, prowadzi z przyjaciółką kawiarnię i jest fanką pisarza, który
ukrywa się pod pseudonimem Mr Darcy. Można by sobie pomyśleć, że wiedzie
spokojne życie, aczkolwiek jest zupełnie odwrotnie. Niedługo może stracić
biznes, na którym ogromnie jej zależy. Zresztą z tym samym problemem borykają
się tez inni mieszkańcy Queens, a to wszystko za sprawą ogromnej firmy
telewizyjnej, która zakupiła część dzielnicy, gdzie wielu przedsiębiorców
prowadzi swoje biznesy. Pewnego dnia wpada na mężczyznę, który stopniowo
zacznie odmieniać jej życie, tylko czy na lepsze? Do tego owa stacja
telewizyjna ma zamiar wypuścić świąteczne reality show, gdzie do wygrania
będzie spotkanie z pisarzem Mr Darcym, którego tożsamości nikt nie zna. Taka
szansa nie może przejść Claire obok nosa.
Kim jest ów Mr
Darcy?
W jaki sposób
poznany mężczyzna odmieni życie Claire?
Czy mnie ta
książka porwała? W pewnym sensie tak, chociaż nie do końca. Autorka podzieliła
tę historię na dwie części, z czego pierwsza przypadła mi naprawdę do gustu.
Claire okazała się waleczną babką i nie zważała na konsekwencje swoich czynów,
kiedy chodziło o dobro mieszkańców i jej samej. Nie raz wpadała w tarapaty, ale
te i tak jej nie zastopowały przed wpadaniem w kolejne. Okazała się dziewczyną
z jajami, ciętym językiem, ale w głębi serca była złamana. Doświadczenia z przeszłości
nie dają o sobie zapomnieć, dlatego stara się być ostrożna w zaufaniu drugiej
osobie. Jak wcześniej wspomniałam, pewnego dnia wpadła na mężczyznę, który zaczął
stawać jej się bliskim, ale ukrywał przed nią ogromną tajemnicę. Polubiłam
nawet Duncana, bo dążył do obranych sobie celów. Cóż, po drodze krzywdził
ludzi, ale był też biznesmenem i nie zwracał na to uwagi. Mimo to był
opiekuńczy i z sercem na dłoni. Co do tej drugiej części książki, to mam
mieszane uczucia. Podobał mi się pomysł z Mr Darcym i tym reality show oraz
dozą wątku kryminalnego, jednak nie mogłam zdzierżyć Claire. Tak jak ją lubiłam
wcześniej, tak tu mi działała na nerwy. Zachowywała się jak rozkapryszony
bachor, który nie dał sobie niczego wyjaśnić. Serio, miałam ochotę wejść do tej
książki i nastukać ją po tym pustym łbie. Jak już się w miarę uspokoiła, to
łykała to, co ktoś jej powiedział, jak pelikan i wracało wszystko do punktu
wyjścia. Brzydziła się kłamstwem, bo kto by się nim nie brzydził, ale nie do
przesady. Miałam nawet takie chwile i żałowałam, że nie przysypał jej śnieg
tak, żeby nie mogła spod niego wyjść :D
Niektóre wątki były
jak dla mnie za mało rozwinięte, chociażby ten z przyjacielem Duncana, a w
szczególności sytuacja, która miała miejsce pod koniec książki. Były też takie,
które w moich oczach wydawały się nierealne, ale nie chcę pisać, o co chodzi,
bo mogłabym zaspojlerować. Miejscami było słodko, aż za słodko, jak dla mnie. Ogólnie
przewidziałam całą fabułę i domyślałam się, jak to wszystko się skończy. Nawet
tytułowy Mr Darcy, nie był żadną tajemnicą, bo nawet nie trzeba było się
domyślać, kim on jest. Szkoda, że nie było żadnego elementu zaskoczenia, bo ja
właśnie uwielbiam takie zabiegi w książkach. Niestety przez Claire muszę
obniżyć swoją ocenę, bo naprawdę napsuła mi krwi. Na pewno jeszcze sięgnę po
jakąś książkę Pani Moniki, bo może będę bardziej zadowolona z tego, co dostanę.
„Mr Darcy.
Randka w ciemno z milionerem” to lektura na raz, do której raczej już nie
wrócę. Jeżeli szukacie czegoś, co szybko się czyta i gdzie można się trochę
pośmiać, to śmiało sięgajcie po tę pozycję, ale przygotujcie się na wkurzającą
bohaterkę. Autorka zdecydowanie umie pisać, tylko może nie zrealizowała i nie
przemyślała z dokładnością pomysłu, który chciała czytelnikom przedstawić.
Jesteśmy tylko ludźmi i niestety wszystkim nie dogodzimy :)
Oceniam książkę
6/10.
Kasia
Za egzemplarz do
recenzji dziękuję Niegrzecznym Książkom.
wtorek, 3 stycznia 2023
Penelope Douglas
„Nightfall”
Czwarty tom bestsellerowej serii
"Devil’s Night”!
Will Grayson uwielbiał łapać swoją małą myszkę Emory Scott w pułapki, kiedy
byli jeszcze w liceum. W ciemnych szkolnych korytarzach nikt nie mógł się
zorientować, że Pan Popularny ma słabość do pewnej cichej, zamkniętej w sobie
dziewczyny, którą lubił torturować.
Jednak Emory była świadoma, że Will ma
powód, żeby jej nienawidzić. Wszystko, co się wydarzyło, było jej winą.
Wiedziała o tym i akceptowała to. I nie żałowała niczego.
Obecnie są zamknięci w miejscu, które pomimo luksusów jest tak naprawdę swego
rodzaju więzieniem. Will i jego mała myszka. Chłopak, który zawsze przypominał
bardziej nieokiełznane zwierzę niż nastolatka. Dziki, pewny siebie,
nieprzestrzegający żadnych reguł. Teraz dostał wspaniały prezent: jego mała
myszka przyszła do niego i już nie ucieknie.
„Zło nie istnieje. Jest tylko wymówką ludzi
poszukujących prostych odpowiedzi na skomplikowane pytania, ponieważ są zbyt
leniwi, by zastanowić się nad czymś głębiej. Wszystko ma swój powód.”
„Nightfall” to już czwarty tom serii Devil’s
Night. Bardzo lubię twórczość Penelope Douglas i jest to jedna z moich
ulubionych autorek. Po cykl Devil’s Night sięgnęłam z czystej
przyjemności, ponieważ wiedziałam, że pisarka zafunduje mi istny rollercoaster
emocjonalny. I oczywiście na początku tak było. Jednak z tomu na tom
przekonywałam się o tym, że ilość stron, nie świadczy o jakości książek. Nie
będę ukrywać, że z opowieścią Willa oraz Emory miałam problem. Na pewno
przytłoczyła mnie właśnie ilość stron, bo z książki na książkę, opowieści
stawały się dłuższe, co nie zawsze służy całokształtowi. Uważam, że niektóre
sytuacje i opisy, były wciskane na siłę. Ponad dwieście stron można, by było
lekko usunąć, bo one zupełnie nic nie wnosiły do fabuły. Ja je nazywam po
prostu zapychaczami. Już dawno zaczęłam czytać tę lekturę, ale niestety
musiałam robić to na raty, bo co wzięłam to tomisko do ręki, przechodziła mi
ochota na czytanie.
Oczywiście, nie mówię, że ta lektura była
zła, czy coś w ten deseń, ale według mnie najsłabsza z dotychczas przeze mnie
przeczytanych z tego cyklu. Mimo wszystko jakieś plusy się znalazły, żeby nie
było wszystko na nie :D Fajnym zabiegiem były dodane przez autorkę rozdziały, z
tego, co się działo w przeszłości. Dzięki nim mogliśmy śledzić, jak rozwijała
się relacja naszych głównych bohaterów. Po Willu spodziewałam się dużo więcej,
bo pojawiał się w poprzednich tomach i dał się jako tako poznać, ale w swojej
historii, nie wiem, jakoś czegoś mi u niego zabrakło. Niby i on oraz Emory w
jakiś sposób zostali naznaczeni przez życie, ale kurczę, nie kupiło mnie to stuprocentowo.
Co do dziewczyny, to podobało mi się to, jak się zmieniała i przestała być
szarą myszką. Nie daje trzymać się przy nodze i ma własne zdanie. Miło została
także ukazana przyjaźń pomiędzy chłopakami i to, jak ważna jest rodzina.
Przyznam się szczerze i bez owijania w
bawełnę, że mam nie lada problem z napisaniem tej recenzji, ponieważ ciężko
było mi przebrnąć przez książkę, co spowodowało, że pozapominałam, co się
działo na początku i w środku (nie wszystko, ale były takie chwile, że musiałam
się cofać, żeby sobie przypomnieć pewne sytuacje). Właśnie dlatego nie lubię
czytać tak długich opowieści, a siedemset czterdzieści dziewięć stron, to dla
mnie lekka przesada, bo naprawdę było sporo zapychaczy, chyba tylko po to, żeby
nastukać więcej stron. Autorka wprowadziła nowe postacie, przez które miejscami
się gubiłam w fabule. Myślę, że nie będę się rozpisywać, bo naprawdę ciężko mi
się tę opinię pisze. Jest krótka i być może nie dowiedzieliście się z niej za
wiele, ale normalnie chyba pierwszy raz, nie wiem, jak ubrać w słowa to, co
chcę przekazać. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Mimo wszystko nie mam
zamiaru zniechęcać Was do tej opowieści, bo to, że mnie ona nie przypadła do
gustu, nie znaczy, że z Wami też tak będzie. „Nightfall” zbiera naprawdę
wysokie oceny i dobre opinie, więc nie ma, co się zrażać. Jeśli czytaliście
poprzednie części, to poznajcie i tę, bo otrzymacie tu wiele odpowiedzi na
pytania, które sobie zapewne wcześniej zadawaliście. Ja oceniam książkę 5/10.
Kasia
Za egzemplarz do recenzji dziękuję
Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.
Sara Cate
„Pochwała”
Charlotte Underwood ma za sobą nieudany
związek, który sprawił, że wpadła w całą masę kompleksów. Teraz potrzebuje
kogoś, kto przekona ją, że jest wystarczająco dobra, żeby się komuś spodobać,
być kochaną i szanowaną.
Jednak wydaje się, że człowiek, który
sprawia, że Charlie coś do niego czuje, nie jest tym odpowiednim. To nowy szef
kobiety – bardzo zamożny mężczyzna dwa razy starszy od niej. Żeby było jeszcze
gorzej, to ojciec jej byłego faceta.
Istnieje więc mnóstwo powodów, aby kobieta
trzymała się od niego z daleka. Zamiast tego zgadza się robić rzeczy, których
sekretarka zdecydowanie nie powinna robić. Na co jest gotowa Charlie, aby
zasłużyć na pochwałę od szefa?
„Nie jestem w stanie oddychać. Nie mogę się
ruszyć. Nie mogę nic zrobić, bo w jego rękach stałam się bezbronną ofiarą. On
jest lwem, a ja potulną gazelą tkwiącą w jego paszczy.”
„Pochwała” otwiera cykl Salacious
Players Club. Dostajemy tu historię Charlotte, która rozstała się z
chłopakiem, który wprowadzał ją w kompleksy. Ledwo wiązała koniec z końcem, ale
nie była leniwa i pracowała na dwa etaty. Pewnego dnia trafia do biura
postawnego mężczyzny, by odebrać coś, co do niej należy. Spotkanie to przebiega
w dość nietypowy sposób, kończąc się zażenowaniem. A jeszcze, żeby było mało, to
Emerson proponuje Charlie pracę na stanowisku sekretarki. Dziewczyna nie wacha
się ani chwili, gdyż potrzebne jej są pieniądze. Jednakże nie przewidziała, że
godząc się na tę posadę, jej życie zacznie się zmieniać i odkryje w sobie
upodobania, o których wcześniej, by nie pomyślała. Wszystko mogłoby się wydawać
akceptowalne, aczkolwiek Emerson, jest od niej dziewiętnaście lat starszy i do tego
jest ojcem jej byłego chłopaka.
Jak potoczą się losy Charlotte?
To moja pierwsza recenzja w nowym roku i
cieszę się, że będzie pozytywna, ponieważ ta książka naprawdę mi się podobała.
Gdy przeczytałam po raz pierwszy jej opis, trochę się obawiałam, żeby główny
bohater, nie był jakimś starym dziadem, podchodzącym pod sześćdziesiątkę, ale
na szczęście tak nie było. Jakoś wcześniej nie przyglądałam się okładce i nie
wiedziałam, czego się mogę po tej opowieści spodziewać. Dopiero w domu
zauważyłam, że ma akcenty BDSM-u i buzia mi się rozszerzyła w ogromnym uśmiechu,
bo lubię takie klimaty. Byłam ciekawa, w jaki sposób autorka pociągnęła tę
lekturę. Był klub, który miał za zadanie pozwolić innym, którzy mają swoje
fetysze i upodobania, spełniać w nim swoje fantazje. Jak mam być szczera, to
odrobinę było dla mnie za łagodne, bo spodziewałam się czegoś mocniejszego, ale
nie było źle. Z drugiej strony mamy relację Charlotte i Emersona. Była ona
zakazana, ponieważ Charlie łączyło uczucie z synem głównego bohatera i on uważał,
że jest to niestosowne. Co z tego, że Beau, nie był już w związku z Charlotte,
dla niego po prostu było to nie na miejscu. Z drugiej strony chemia między nimi
była tak namacalna, że wylewała się praktycznie z każdej strony tej książki.
Emerson był jednym z właścicieli Salacious klubu, który również miał swoje
upodobania. Był dominem i lubił, kiedy kobiety mu się podporządkowywały. Miał
swój cel w tym, że zatrudnił Charlie, ale wszystko zaczęło mu się wymykać spod
kontroli. Jak na faceta lubiącego dominację, był opiekuńczy, wyrozumiały i
pomocny. Polubiłam go i jak dla mnie został on naprawdę ciekawie przez autorkę stworzony.
Natomiast Charlotte to dziewczyna, która nie zna poczucia własnej wartości. Co
do swojej osoby, jest negatywnie nastawiona i nie widzi tego, że jest dobrym i
wspaniałym człowiekiem. Jej postać jest charakterystyczna, intrygująca i z
ogromnym zaciekawieniem śledziłam jej losy. Dzięki małej pomocy ze strony
Emersona otwiera się i rozkwita, ale to już sobie sami będziecie musieli
zaobserwować, czytając tę historię.
Jak wyżej wspomniałam, ta powieść jest z
wątkiem BDSM, chociaż mnie akurat go zabrakło, bo zdecydowanie powinno być
więcej scen, by czytelnik miał wyobrażenie, jak taki klub prosperuje. No, ale
to moje zdanie. Oczywiście było seksownie i te sceny rozpalają do czerwoności!
Podobała mi się relacja, jaką stworzyli Charlie z Emersonem. Wzajemnie się
uzupełniali, jednak na przeszkodzie stał im, cieniem kładący się, Beau. Jak z
tego wybrną? Na to pytanie dostaniecie odpowiedź w tekście. Cates ma lekki styl
pisania, co zaowocowało tym, że książkę czyta się momentalnie. Ja bardzo szybko
ją przeczytałam, ponieważ fabuła była fajnie poprowadzona i nie pozwoliła mi
się nudzić.
Podczas czytania miałam chwile, kiedy się
śmiałam. Jedna scena, która mnie rozbawiła, była ta z poznania się Charlie i
Emersona. Może to nie było opisane humorystycznie, jednak mnie rozśmieszyło.
„Pochwała” to zdecydowanie udana historia,
tylko ociupinkę zabrakło mi tego BDSM-u, ale tak poza tym, jestem na ogromne
TAK. Jeżeli lubicie w książkach motywy różnicy wieku, zakazanego romansu,
perwersji, relacji romans pomiędzy szefem a sekretarką, to ta pozycja jest
zdecydowanie dla Was. Ja już zacieram rączki na drugi tom i mam nadzieję, że
dostaniemy go bardzo szybko. Polecam i oceniam książkę na mocne 8/10.
Kasia
Za egzemplarz do recenzji dziękuję
Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.
Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...

-
Becky Wade “Zakochana w Tobie” Willow Bradford to najstarsza z sióstr, znana i sławna modelka, która cztery lata temu, przeżyła ...
-
Kochani zachęcamy Was do przeczytania prologu oraz pierwszego rozdziału "Odkupienia" - Ewy Pirce!! PROLOG Cocaine – ...