wtorek, 18 września 2018


Augusta Docher - „Płatki wspomnień”

Liu świeżo po rozstaniu ze swoją partnerką i jedyną kochanką Niną, chce spróbować zacząć układać swoje życie od początku, tym razem z mężczyzną. Zmuszona do wyprowadzenia się, dziewczyna, nie chce wracać do Queens, ciasnego i brudnego mieszkania swoich rodziców. Co ma zrobić?
Gdzie się podziać?
Mężczyzna, którego Liu spotyka na swojej drodze, należy do typów, których powinna omijać szerokim łukiem, a nie oddawać im swoje serce, a tym bardziej swoją przyszłość.

„Staje przed drzwiami mieszkania. Przez obskurne, obdarte z farby drzwi wyczuwam zło, które od zawsze się tam czai. To jak tchnienie śmierci. Ci, których kochałam i którzy kochali mnie: babcia i brat – ich już nie ma. Została stara duchem kobieta i jej mąż – żywy trup, czyli ludzie, którzy kiedyś mnie spłodzili.
„Witaj w piekle” - myślę wysuwając dłoń, żeby nacisnąć klamkę.”

Czy Liu pozna właściwego dla siebie mężczyznę?
Jak ciężką drogę będzie musiała przejść dziewczyna, aby uzyskać upragniony spokój?
Czy uda się jej zapomnieć o złej przeszłości i zacząć żyć na nowo u boku wymarzonego partnera?

„-Liu, całe życie czekałem na kobietę taką jak ty.
Chcę to słyszeć zawsze, nie uronić ani jednego maleńkiego płatka wspomnień, mniejszego od najdrobniejszych płatków kwitnących wiśni. To taka chwila, która może stać się całym naszym życiem, najlepszym, najszczęśliwszym.”

Augusta Docher vel Beata Majewska polska autorka mająca na swoim koncie dotychczas wydanych trzynaście książek, m.in. trylogię o wędrowcach oraz powieści obyczajowe, new adult i romanse. Moją pierwszą stycznością z twórczością Pani Augusty jest wydana jej najnowsza powieść „Płatki wspomnień”. Opis zachęcający, okładka również przez swoją tajemniczość, do tego mnóstwo pochlebnych recenzji, dlatego w momencie otrzymania jej, aż paliły mi się ręce, aby po nią sięgnąć. No i nareszcie otwieram ją i czytam.... i czytam... i końca nie było widać, treść... no właśnie jak dla mnie klapa, obszerne tomisko, które niestety zawiodło mnie w całości. Zmęczyłam ją, zajęło mi to aż 6 pełnych dni, ponad 550 stron, a tak naprawdę najbardziej podobało mi się około 100 ostatnich stron. Początek nuda, nuda i jeszcze raz nuda, nagle coraz bliżej końca dopiero jakaś akcja. Szkoda.

Główna bohaterka Liu, młodziutka Chinka, która nie miała w życiu łatwo, ale jest tak naiwna, bezbronna momentami wręcz komicznie durna, że ja nie potrafiłam jej polubić, wręcz przeciwnie, działała mi ona potwornie na nerwy, sposób jej bycia i dziecinne zachowania. Niewiele, ale jednak trochę zapunktowała u mnie postać Roberta, który był typem faceta w stylu „do rany przyłóż” i „szukać takiego tylko ze świeczką w środku nocy”.

Tak naprawdę, jedną z niewielu rzeczy, które podobały mi się w tej książce, są przepiękne słowa Pani Augusty, które podbiły moje serce:

„Nasze wspomnienia są jak płatki kwiatów. Czasami spadają na ziemię, rozkładają się w niej i znikają, dając pożywkę nowym roślinom. Niektóre porywa wiatr, unosi ze sobą, a płatki wirują wokół naszej głowy, potem się oddalają, coraz bardziej i bardziej, aż w końcu odlatują tak daleko, że już ich nie widzimy. Są też takie, które wkładamy między kartki książki i choć tracą swój kolor i zapach, zawsze możemy ich dotknąć. Możemy dotknąć martwych wspomnień. Są namacalne, ale martwe. Nie takie piękne jak za życia.”


I przyznam szczerze, że są to jedne z najpiękniejszych słów, jakie kiedykolwiek przeczytałam. Od razu przypominają mi się fotografie w moich albumach i możliwość przywrócenia wspomnień, powrót do czasów i osób, które tak bardzo kochałam, a których już ze mną nie ma, ale w pamięci pozostaną na zawsze.

Pomimo tego, że ta propozycja nie trafiła w mój gust, to przygodę z twórczością Pani Augusty dopiero rozpoczynam, niebawem mam zamiar przeczytać „Najlepszy powód, by żyć”. A Wy tak naprawdę sami musicie się zastanowić, czy chcecie sięgnąć po tę pozycje, bo jak wiadomo każdy ma swój gust, tak i opinie na temat tej książki będą różne.

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Pani Auguście Docher oraz wydawnictwu Novae Res.



1 komentarz:

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...