piątek, 1 października 2021

 

Monica James

“Fallen Saint”

“Kiedyś był potworem, dziś jest moim jedynym wybawieniem.”


Aleksei Popov to gangster numer jeden w Rosji i człowiek, któremu zostałam sprzedana. Jego intencje wobec mnie są jasne: chce, żebym była posłuszna i nazywała go panem. Ale nie poddam się. Nie jestem jak inne dziewczyny. Problem w tym, że nieposłuszeństwo jeszcze bardziej intryguje mojego oprawcę. Kiedy przyjeżdżamy do Rosji, zmieniają się zasady.


Saint, mężczyzna, który dawniej był moim przekleństwem, teraz jest nadzieją na ratunek. Zrobi wszystko, żeby mnie uwolnić. Nic nie jest jednak takie, jakim się wydaje. Kiedy cienka granica między przyjemnością a bólem zaczyna się zacierać, liczy się tylko jedno – ocalenie. 


„Między nami zawiązała się więź, a teraz, choć powinna osłabnąć, gdy zobaczyłam jego prawdziwe oblicze, stała się jeszcze mocniejsza… stała się prawdziwym uczuciem”. 


“Fallen Saint” to drugi tom cyklu All The Pretty Things i tym samym dalsza opowieść Sainta i Willow. Muszę na samym początku przyznać, że trochę miałam problem wkręcić się w książkę, ponieważ na tę kontynuację musieliśmy trochę poczekać. Gdy zaczęłam czytać, tak naprawdę nie mogłam sobie skojarzyć, jak się zakończył “Bad Saint”. Zajęło mi to chwilkę, żeby, co nieco sobie przypomnieć i dopiero wtedy zaczęłam łączyć wątki. Bardzo nie lubię i wiem, że nie jestem jedyna, która ma problem, z tym że zdecydowanie za długo trzeba czekać na kolejne premiery danej serii. W ostatnim czasie bardzo dużo wychodzi książek, które czytelnik i bloger czyta i ma prawo zapomnieć, co na przykład działo się w poprzedniej części. Jednak wracając do tematu, którym jest “Fallen Saint”, to uważam, że ten tom autorce wyszedł fajnie. Miałam problem przy “Bad Saint”, bo strasznie się na nim nudziłam, jednak chciałam dać szansę tej serii i nie żałuję. To jest rewelacyjne :)


Tu już akcja nabiera tempa i ciężko się oderwać od lektury. Willow trafia w łapska gangstera Alekseia Popova, który uważa ją za swoją własność. Nie bardzo chcę przytaczać wątki z fabuły, bo tu wszystko jest bardzo istotne i wiem, że cokolwiek bym nie napisała, w jakimś sensie zdradzę Wam, coś ważnego, więc skupię się na innych rzeczach. Autorka zdecydowanie wplotła w fabułę dużo zwrotów akcji, nieoczekiwanych wątków, pociągnęła temat taki, przy którym niektórzy czytelnicy mogliby się poczuć niewygodnie. Znajdziecie tu porwania, przemoc, niewolę, wulgarny język. Jak się nie mylę, to coś podobnego autorka napisała na początku książki. Mimo tego, że są to wątki, które mogą odrzucać, to James pociągnęła to w takim kierunku, który w książce może być akceptowalny, bo to tylko książka. Przecież oczekujemy tego, żeby pojawił się jakiś dreszczyk emocji i po części obawy, czy też nawet strachu. W tej lekturze to dostaniecie.


Co do bohaterów, to zostali fajnie wykreowani. Willow to kobieta, która nie pozwala się stłamsić. Nie chowa się po kątach, jak posłuszna niewolnica, tylko gdy ma coś do powiedzenia to, to robi. Musi stać się silna, żeby przetrwać i przede wszystkim, musi stać się czujna i wiedzieć, kiedy może zaatakować. Natomiast Saint jest mężczyzną, który na wszelkie sposoby stara się pomóc Willow. Są sytuacje, gdy musi udawać, że dziewczyna nic dla niego nie znaczy, aczkolwiek na każdym kroku ją chroni. Jednak, jak długo będzie w stanie to robić? Co do postaci pobocznych, to miałam ochotę ukatrupić i udusić gołymi rękami Zoey. Głupia baba, która nie zasługiwała dosłownie na nic nawet na to, żeby w jej kierunku spojrzeć. Powinnam też czuć odrazę do Alekseia, ale bardzo mnie intrygował i zaskoczył ten bohater. Pomimo tego, co robił, to darzyłam go jakąś taką nieopisaną sympatią.


W dalszym ciągu mamy tu tylko punkt widzenia Willow, chociaż przed rozdziałami (nie wszystkimi) mieliśmy takie krótkie wzmianki od Sainta. Szkoda, bo wolałabym jednak pełny rozdział z jego punktu widzenia, ponieważ uważam, że ten bohater skrywał w sobie wiele tajemnic i uczuć. Znajdują się tu sceny namiętności, ale nie są one odpychające i napisane ze smakiem. Pozwolę sobie jeszcze wtrącić dwa grosze odnośnie do okładki, która kompletnie nie pasuje do tej opowieści. Nie mówię, że jest brzydka, bo nie jest, ale na pewno czytelnik może wyciągnąć błędne wnioski, o czym jest ta historia, nie czytając opisu, tylko zwracając uwagę na front.


Co jeszcze mogłabym napisać? Może to, że ta opowieść jest warta uwagi. Jeśli szukacie czegoś, dynamicznego, mocniejszego i mroczniejszego, to uważam, że ta seria Was zadowoli. Ja spędziłam przy tym tomie miłe chwile i czekam na trzecią część, aż do mnie dojedzie i będę się mogła zabrać za czytanie, bo końcówka zostawia nas oczywiście z otwartą gębą i chce się poznać już finał całej historii. Oczywiście polecam!


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

 

 



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...