piątek, 15 października 2021

 Martyna Keller - „Diabły Reno”



„Do Reno wróciłam, żeby pogrzebać swoje demony przeszłości.”

Mercy Stone nie planowała wracać do rodzinnego miasta. Hazardowe Reno było miejscem, które w ciągu ostatniego roku próbowała wymazać z pamięci. Jednak młoda kobieta ułożyła sobie w głowie plan zemsty osładzający jej konfrontację z bolesną przeszłością.

Mercy zamierza obrócić życie przybranej siostry w proch. Zetrzeć w drobny mak szczęście, które niegdyś zostało jej tak bezlitośnie odebrane. A do tego ma posłużyć Gabriel Crade – przyjaciel jej ojczyma, chłopak siostry oraz utalentowany bokser walczący o miejsce w szeregach „Diabłów Vegas”, garstki najlepszych pięściarzy w całym kraju.

Ten zdystansowany i tajemniczy mężczyzna na pozór wydaje się poza jej zasięgiem. Mercy na początku jest dla niego zbyt głośna, pyszałkowata i przemądrzała. Z czasem jednak odkrywa, że za ironicznym uśmiechem kryje się czyste zepsucie. Takie, które wypaliło piętno w złamanym sercu kobiety.


„Krew w moich żyłach bezzasadnie krzepnie, gdy mężczyzna uśmiecha się półgębkiem. Nie mam bladego pojęcia, czy ten facet wie, jak kuszące bywają te jego drobne gesty, ale niech to szlak. Ja też nie jestem nie do zdarcia i dostrzegam w nich coś frapującego.
Dawno nie utożsamiałam żadnego mężczyzny z przeklętą pokusą.”

Czy Mercy zniszczy Faye?
Co się wydarzy, gdy powróci do Reno?
Jak rozwinie się relacja pomiędzy nią a Gabrielem?

„Minęło już tyle dni od mojego przyjazdu do Reno, a Gabriel Cade wciąż jest przy mnie zbyt ostrożny. Naprawdę byłam pewna, że zjednanie go sobie nie będzie czymś wcale niemożliwym do urzeczywistnienia.
W gruncie rzeczy to tylko... mężczyzna. Mrukliwy, podchodzący do wielu kwestii z rezerwą, ale, do diabła, mężczyzna.”

Od pewnego czasu, dość skutecznie nadrabiam moje czytelnicze zaległości. Pierwszy tom serii „Diabłów Nevady” od Martyny Keller dość długo zalegał na mojej półce, ale nareszcie się za niego zabrałam. Nie będę ukrywała, że ponownie walczę z czytelniczą niemocą i dość długo schodzi mi przeczytanie jakiejkolwiek propozycji. Być może jest to po prostu przesyt czytelniczy, albo wypalenie. „Diabły Reno” czytałam prawie 5 dni, i to nie dlatego, że książka jest zła, wręcz przeciwnie podobała mi się i to bardzo, ale nie mogłam się kompletnie skoncentrować i wciągnąć w tę historię. Brałam ją, przeczytałam kilka dni i po chwili odkładałam, bo po prostu nie miałam ochoty na czytanie. Jednak wczorajszego wieczoru zebrałam się w sobie i powiedziałam „Dość! Weź się w garść i czytaj”. Zmobilizowałam się, skoncentrowałam i zaczęłam chłonąć tę lekturę i, kurde, ona była naprawdę dobra. Mega podobała mi się fabuła i to jak została napisana ta książka, a zakończenie sprawiło, że teraz z jeszcze większą niecierpliwością będę czekała na kontynuację. Przyznam się szczerze, że nie miałam co do tej powieści dużych oczekiwań, ponieważ wiedziałam, że jest to debiut autorki, ale zdecydowanie mogę stwierdzić, że jest on bardzo udany i jeżeli wszystkie książki autorki będą utrzymane na takim poziomie, napisane tak fajnym językiem i tak dopracowane, to zostanę jej wielką fanką. Ale czy tak będzie na pewno, dowiem się, gdy przeczytam kolejny tom i przekonam się, że fabuła jest równie fajna. Właściwie mogę powiedzieć, że trochę żałuję, że nie zabrałam się za nią wcześniej. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to narracja, droga autorko, dlaczego punktu widzenia Gabriela jest tak mało! To mój kolejny książkowy mąż i zdecydowanie chcę go jak najwięcej! A co do bohaterów to są bardzo fajnie wykreowani, Marcy pyskata babeczka, która zawsze ma coś do powiedzenia, on zdystansowany, ale jakże uroczy, uwielbiam go!

Martyna Keller bardzo mnie zaskoczyła swoją twórczością, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nie miałam co do tej powieści wygórowanych oczekiwań, ale jest ona świetnie napisana. Ja otrzymałam od niej dużo, dużo więcej, a nie sam banalny romans. Was gorąco zachęcam do sięgnięcia po debiut autorki, mogę wam zagwarantować, że się nie zawiedziecie i jestem przekonana, że tak jak ja, oddacie swoje serca temu seksownemu bokserowi. Jednak czy ta opowieść ma happy end? O tym musicie przekonać się sami! Ja z niecierpliwością czekam na drugi tom, który już niedługo trafi w nasze ręce! :)

Polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydaniwctwu NieZwykłe.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...