poniedziałek, 25 października 2021

 Tijan - „Bennett mafia”


On jest dla niej ucieleśnieniem wszystkiego, z czym walczyła.
Ona dla niego – jedyną nadzieją na zmianę.
Riley dobrze wiedziała, że jej przyjaciółka Brooke nie pochodzi ze zwyczajnej rodziny. Bennettowie stanowili potężny ród mafijny. Śmierć ojca i najstarszego brata spowodowały, że na jej czele stanął szesnastoletni Kai. Jego magnetyzujące spojrzenie obiecywało tyle samo grozy, co rozkoszy.
Czternaście lat później Riley musi za wszelką cenę unikać kontaktów z Bennettami. Ukrywa się od lat i osiągnęła w tym mistrzostwo. A przynajmniej tak jej się wydaje. Nagle dowiaduje się, że jej dawna przyjaciółka zaginęła. Dwa dni później Kai ponownie zjawia się w życiu Riley. Wiele się zmieniło. Tylko jego spojrzenie pozostało takie samo.

„Wszystko zamarło na sekundę – zupełnie jakby świat się zatrzymał.

Nie byłam przygotowana na Kaia Bennetta.
Lecz jak bym mogła być przygotowana? To nie było normalne.
On nie był normalny.
Jego przyciąganie na fotografiach było silne, ale w rzeczywistości? Było wręcz astronomiczne.”

Co stało się z Brooke?
Co połączy Kaia i Riley?
Czy rzeczywiście jest on takim potworem?

„Poczułam uderzenie w mostek. Towarzyszył mu lodowaty powiew.
On był zimny. Wyrachowany. I bezwzględny. Poczułam to wszystko równocześnie.
Powietrze wokół niego skwierczało, moc emanowała od niego falami, kiedy obszedł samochód, żeby stanąć obok ojca.
Poczułam, że coś mnie przyciąga do starszego brata Brooke. Był niebezpieczny. Nie potrafiłam wyjaśnić, skąd to wiem, ale czułam to.”

Książki Tijan uwielbiam i zawsze z ogromną przyjemnością po nie sięgam. Teraz w moje ręce trafiła historia Kaia i Riley. Kurczę, jak ja świetnie się przy niej bawiłam, czytałam ją z zapartym tchem. Mroczna, nieprzewidywalna i piękna, te trzy słowa idealnie oddają klimat tej opowieści. Nie będę ukrywała jednak, że początkowo dość ciężko było mi się wkręcić w tę opowieść, ale gdy cała akcja nabrała tempa, szukałam każdej wolnej chwili, aby przeczytać cokolwiek, chociaż jedną stronę. Autorka idealnie poprowadziła akcję, nie wiadomo, czego się można za chwilę spodziewać, z każdą kolejną stroną budziła się we mnie coraz większa ekscytacja i jeszcze większy dreszcz emocji. Otrzymujemy tu nietuzinkową historię, ona dziewczyna ukrywająca się przed przeszłością, on bezduszny mafijny boss, który jest zawsze kilka kroków przed swoimi wrogami. Podobało mi się to, że nie była to taka pseudo mafia, tylko jak już była akcja i to z przytupem. Ja jestem tą historią zachwycona i mam ogromną nadzieję, że będziemy mogli poznać losy pozostałego rodzeństwa Kaia, ponieważ ta historia wywarła na mnie ogromne wrażenie.

Bohaterowie są genialnie wykreowani, nie są to ciepłe kluchy i tępaki, o nie, otrzymujemy inteligentne i cwane charaktery, które nie dadzą sobie w kaszę nadmuchać i naprawdę bardzo polubiłam przedstawione tu postacie. Pomimo tego, że książka to dość spory klocek, bo ma prawie 500 stron, to żałuję, że moja przygoda z nią skończyła się tak szybko, bo chciałabym, aby chwile z nią trwały zdecydowanie jak najdłużej. Jedyne co mogę się przyczepić do narracji, bardzo mi brakowało punktu widzenia Kaia, bo wiem, że w jego głowie musiał panować niezły armagedon.

Uważam, że nie ma sensu, abym pisała cokolwiek więcej na temat tej historii, ponieważ uważam, że jest to lektura obowiązkowa dla każdej miłośniczki mafii. Ja dostałam od niej wszystko to, co w tego typu powieściach uwielbiam: nieprzewidywalność, tajemnice, intrygi, brutalność, ale i relację hate/love, którą po prostu uwielbiam. Jeżeli macie jakiekolwiek wątpliwości, czy sięgnąć po tę książkę, to nie zastanawiajcie się dłużej, tylko jak najszybciej bierzcie się za czytanie, jestem przekonana, że tak samo jak ja będziecie zachwyceni.

Gorąco polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Niegrzecznym Książkom.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...