środa, 21 listopada 2018


Vi Keeland - „Tylko dla ciebie”

Wakacyjny romans w raju miał zakończyć się wraz z powrotem do kraju. Jednak los chciał, że drogi Jacka i Sydney przecinają się ponownie. Zrodziło się w nich uczucie. Życie, jak to życie lubi płatać nam figle i w momencie, gdy w związku pojawia się upragniona stabilizacja i spokój, Sydney otrzymuję propozycję wyjazdu w wymarzoną trasę koncertową, ze znanym zespołem rockowym, a wśród muzyków znajdzie się osoba, która zwróci na Sydney szczególną uwagę.

Rozstaliśmy się zaledwie cztery godziny temu, a ja już za nim tęskniłam. Nie miałam pojęcia, jak przeżyję kolejne cztery miesiące, budząc się codziennie w pustym łóżku, bez Jacka.
Moje serce było rozdarte, targały mną sprzeczne emocje. Byłam podekscytowana myślą, że będziemy supportem podczas europejskiej trasy jednego z moich ulubionych zespołów, ale równocześnie czułam wyrzuty sumienia z powodu tej radości, ponieważ wyruszenie w tournee oznaczało rozstanie z mężczyzną, którego w ostatnich miesiącach szczerze pokochałam.”

Czy związek Jacka i Sydney ma szansę na przetrwanie?
Jaka tragedia spotka Jacka?
Czy Sydney zdecyduje się na kontynuację tournee, czy wróci, aby wspierać Jacka?

Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że najlepszy dzień w moim życiu nastąpi zaraz po najgorszym. Jednak mogłabym przejść przez ten koszmar nawet i sto razy, byle tylko usłyszeć jak Jack mówi, że prędzej mnie zostawi, niż pozwoli, żebym nie była bezpieczna. Myślałam, że się znam na miłości, ale się myliłam. Dopiero Jack pokazał mi, czym jest prawdziwa miłość.”

Tylko dla ciebie” autorki Vi Keeland jest drugim tomem z serii Cole. Pierwsza, która nosi tytuł „Tylko twój” zdecydowanie dużo bardziej przypadła mi do gustu. W drugim tomie poznajemy dalszą historię Jacka oraz Sydney, niestety, nie porwała mnie ona tak, jak było w przypadku pierwszego tomu, który dosłownie pochłonęłam. Postać Jacka w poprzedniej części emanowała męskością, pewnością siebie, był taki, że moje serce zaczynało bić szybciej, tutaj jest przedstawiony moim zdaniem jako taka ciepła nadopiekuńcza klucha i momentami działał mi na nerwy. Co do Sydney też mam mieszane uczucia, może spowodowane jest to tym, że mamy możliwość poznania tutaj tak naprawdę jedynie jej punkt widzenia i nie będę ukrywała, że brakowało mi tego, jakie on miał podejście to trasy, w którą wyruszyła Sydney i jego odczuć, obaw. Szkoda tylko, że przez większość akcji książki główni bohaterowie byli z daleka od siebie, a autorka udowodniła nam tylko, że związki na odległość również mogą przetrwać, wymagają od nas tylko tego aby darzyć się bezgranicznym zaufaniem. Akcja jest dość przewidywalna, w momencie, gdy pojawia się wątek z jej znajomym z dawnych lat, który jest zarazem wokalistą zespołu Double Strif. Jak dla mnie ogromnym atutem w tej książce jest ukazana przyjaźń pomiędzy dziewczynami, Sydney w każdej sytuacji mogła liczyć na to, że Sienna stanie za nią murem. Sama postać Sienny już od pierwszego tomu zdobyła moją sympatię, jest zabawna, radosna a przede wszystkim pełna optymizmu i przyznam szczerze, że kojarzy mi się z jedną z moich bliskich przyjaciółek, która jest dokładnie tak samo pozytywnie zwariowana, jak bohaterka. :)

Niestety, jak dla mnie ta powieść to lekkie rozczarowanie. Spodziewałam się po autorce troszkę większych fajerwerków, jednak szału nie było. Chociaż książka nie do końca jest zła posiada ona zarówno sporo plusów, jak i minusów. Ogromnym plusem są na pewno opisy przebiegu trasy koncertowej i jak wspomniałam wyżej, dużo wnosiła tu również postać Sienny. Uważam jednak, że każdy sam powinien wyrobić sobie zdanie na temat tej propozycji od Vi Keeland.

Paula

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Kobiece.



2 komentarze:

  1. O, nie lubię ciepłej kluchy w książkach :( Chociaż okładka mnie do siebie woła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak okładka jest świetna, fakt ja też takich bohaterów nie lubię ;)

      Usuń

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...